H: Zdarzało mi się objechać Wigry
rowerem. Niby nic… raptem 50 – 60 km. Ale był czas, że razem z kolegami trasę
pokonywaliśmy na jednym przełożeniu. Jubilat i Wigry (w różnych wariantach)
brylowały na trasie… choć nie zawsze godnie kończyły taki rajd. Czasem odpadały
pedały… czasem pękała rama… puszczały hamulce. Tak było kiedyś… i do takich
chwil chciałoby się wrócić czasem… No to wracamy! Rajd #Wigry3zero już 30
czerwca.
A na końcu wpisu garść informacji organizacyjnych rajdu.
fot. Miłosz i Hubert, Sudawcy na Wigry 3... tym samym
H: Od wujka Agnieszki dostałem
kilka tygodni temu Wigry 3 z 1986 roku. Przed laty marzenie wielu, klasyczny
prezent komunijny… Taki król blokowisk i placów zabaw. Co prawda jak
dzieciństwo spędziłem na Jubilacie… ale rowery Wigry wciąż krążyły wokół mnie.
Gdy się zerknie w historię, to
okazuje się, że model Wigry (w różnych wersjach) powstawał już w latach 70. i
tak nieprzerwanie do końca lat 90. Wcześniej nie zwracałem uwagi, ale wystarczy
się rozejrzeć, żeby zobaczyć ile tej naszej historii wciąż jeździ po ulicach.
fot. Hubert, taki rower dostałem...
H: Czasem spontaniczne pomysły są
najlepsze… dlatego rzuciłem hasło: Wigrami wokół Wigier. Hasło rzucone na
podatny grunt trafiło. Okazuje się, że nie tylko ja mam takie sentymentalne
przebłyski, bo wielu na mój apel odpowiedziało. Do tego ładnie nam się zbiegło
z 30-leciem Wigierskiego Parku Narodowego… i dlatego pomysł na nazwę.
#Wigry3zero, a WPN jest partnerem naszej akcji.
fot. Hubert, Miłosz pierwszy raz w życiu na Wigry3
fot. Hubert, przez chwilę byłem na wycieczce z uczniami we Włoszech... i tam też atakowały mnie składaki. Ten z wyraźnie polskimi barwami... z lekkim akcentem włoskim
H: Jacek z Góry Rowerskiej był
pierwszą osobą, do której zadzwoniłem jak sobie wymyśliłem taką akcję. Mieć
takiego partnera w rajdzie rowerowym, to
ważna sprawa. Jestem optymistą, ale pamiętam, że na długich trasach rowery często
odmawiały posłuszeństwa… dlatego Jacek będzie miał możliwość reanimacji… bo kto
jak nie on.
fot. Hubert. Wigry nad Wigrami
H: Mam wrażenie jednak, że jedna
osoba, bardziej niż inne, pomysł rajdu na składakach podchwyciła i bardzo mocno
się zaangażowała. Ryba. Fanatyk starych rowerów i wielu innych zdarzeń.
Straciłem już orientację ile składaków
przegotował do jazdy. Chyba pięć już jeździ, a z tego co dziś usłyszałem…
pięć kolejnych pewnie będzie już za chwilę na kołach. Krążą
legendy, że Ryba nawet na ulicy potrafił spod gościa taki rower „wyjąć”. A
teraz goni gdzieś z południa Polski z klasycznym tandemem Rometu na bagażniku.
I jak tu nie lubić takiego gościa?
fot. Ryba, Flaming... i Wigraki zdekompletowane. Przed Górą Rowerską reanimowane...
fot. Ryba, Jubilat i "5"
fot. Ryba... albo Ela... Składaki pod leśniczówką na Słupiu już czekają na rajd (tam startujemy)
fot. Ryba... a i takie modela się pojawią. Duet...
a będzie chyba w towarzystwie jeszcze jednego tandemu
H: Czasem człowiek ma marzenia.
Jako dziesięciolatek (chyba) chciałem mieć Wigry 3 na grubych oponach z takim
wojskowym sznytem. 30 lat później zrealizowałem swoje marzenie (nawet trzymane
w garażu torby od masek przeciwgazowych się w końcu przydały). A Wigry3zero w
wersji „enduro” już gotowe na rajd.
fot. Hubert, marzenie dziesięciolatka... zrealizowane. Sobie wymyśliłem... i sobie zrobiłem.
H: Wyczyny na Wigry3 to nic nowego.
Wystarczy odpalić internet, by zobaczyć, że fantazja ludzka jest wielka, ale ten rajd już staje się
„legendarny” (może i cykliczny), a przecież nawet się nie zaczął. Ryba wyczarowuje kolejne
rowery… a Jacek (z Góry Rowerskiej)
będzie jechał z nami. Ponoć wielu ludzi
deklarowało, że pojedzie w trasę, ale tylko wtedy, gdy pojedzie Jacek.
Deklarowali i jadą... bo Jacek jedzie. Do tego Basia, która zrezygnowała ze startu w zawodach
gdzieś w Polsce.
fot. Hubert, trzy filozofie. Pierwszy z lewej (ten najdalej), to 100% oryginalnych części (nawet wentylki, opony i dętki... dynamo lampy zasila, a one świecą). Drugi z lewej, to rower po renowacji (malowaniu proszkowym i wymianie wielu części). Trzeci... to już moja fantazja.
H: Nie wiem ile osób
pojedzie. Nie wiem czy będzie to 5, 10 czy 30 osób… ale już wiem, że będzie
dobrze. Podróż sentymentalna nam się szykuje.
H: Akcja już wywołała trochę zamieszania... i nawet lokalne media zapragnęły nas pokazać...
a. wersja poranna (gadam tylko ja) - kliknij i zobacz
b. wersja popołudniowa - mówi też
Ela (z WPN) i Ryba -
kliknij i zobacz
A teraz kilka pytań odpowiedzi.
Kiedy? 30 czerwca (tego roku)
O której? 9.00
Skąd startujemy? Początek i koniec trasy na parkingu na Słupiu (tak
gdzie mogą dojechać samochody).
Na czym można jechać?
Najlepiej na składaku. Wigry (2,3,4,5… i każdym innym), Jubilat, Kama,
Flaming,
Czajka. Czyli wszystko to, co Romet nam przed laty wyprodukował. Z tego co wiem, to będzie też na rajdzie
tandem Duet (a nawet dwa) i składak "Zdiełano w CCCP", a może jeden z Czechosłowacji.
Jaka trasa? Wokół Wigier. Najbliżej jak się da, choć czasem za
blisko nie można, bo są przecież obszary ochrony ścisłej. Wychodzi nam 50-60
km.
Jak długo jedziemy? Cały dzień… aż dojedziemy.
Co warto mieć ze sobą? Podstawowy zestaw naprawczy (klucze, łatki,
może nawet dętka), pompka…
Jeżeli ktoś się jeszcze zastanawia, czy jechać z nami... to niech się już nie zastanawia i jedzie. Czekamy 30 czerwca o 9.00 rano na Słupiu.
Zapraszamy!
fot. Miłosz, Jedziemy...razem z Wami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz