niedziela, 21 lutego 2016

O tym jak trudno być twórcą i tworzywem w filmie i o dzisiejszym podskoku zimy.



H: Dziś przez chwilę była zima. Zasypało nas niespodziewanie, a w planach była realizacja filmiku zachęcającego Was do głosowania (już od wtorku) na nasz blog… Śnieg nie był przewidziany i trochę improwizowaliśmy… A efekt tej improwizacji (film ze scenami drastycznymi) na końcu dzisiejszego wpisu.  

fot. Hubert, gdzieś pod Wodziłkami... Miłosz rozmawia z aparatem


M: Robiliśmy dziś film i musiałem trochę mówić do kamery. Trudno jest mi tak z głowy coś powiedzieć, ale tata powiedział, że coś zmontuje.

H: Trudno jest być twórcą i tworzywem. Potwierdzam słowa Miłosza. Jak już się jednak występuje przed kamerą, to powinno się powiedzieć coś mądrego... albo przynajmniej inteligentnie wyglądać... Istnieją jednak uzasadnione obawy, że moja rola w tym filmiku nie spełnia powyższych kryteriów... Trudno jest być twórcą, ale trudniej (dla nas) tworzywem.

fot. Miłosz, ponoć próbuję ukryć się za aparatem (taka psychoanaliza)... tak twierdzi autor zdjęcia
  
H: Jak się myśli filmowo, to fotograficzność się wyłącza. Przynajmniej u mnie. Trudno jest mi przestawić patrzenie i dlatego dziś zdjęć nie będzie zbyt wiele, bo plan był konkretny: zrobić filmik zachęcający Was do głosowania. Szanse raczej mamy niewielkie, ale próbować trzeba.

Przyznam, że traktuję konkurs na blog roku, jako próbę wyjścia do grona odbiorców spoza Suwalszczyzny. Jak już dajemy Suwalszczyznę, to i zasięg rozdawnictwa należałoby zwiększyć…
Na razie nie mam jeszcze numeru telefonu, na który można będzie wysyłać sms-y (za jedyne 1.23 zł – ale ponoć pieniądze na cel szczytny), bo cała zabawa startuje we wtorek (23. lutego). Głosować będzie można przez tydzień, ale tylko raz z jednego telefonu… Do II etapu przechodzi 10 blogów w danej kategorii, a potem jury się włącza... taka kombinacja…

M: Jak tata coś mówił do kamery, to ja w niego rzucałem śniegiem, bo dziś fajnie się lepił. Przez całe ferie padał tylko deszcz, a teraz dopiero jest dobry śnieg do lepienia. Nawet śmiesznie to wyszło na filmie.

fot. Miłosz, liczyliśmy na żurawie w śniegu... 
a trafiliśmy czaplę uciekającą (okolice wsi Wodziłki)

fot. Miłosz, pachołek samotny



H: Suwalski Park Krajobrazowy nie chciał nas dziś wypuścić. Niby śniegu mało, ale i tak wystarczyło. Żeby nie (profilaktycznie) wożona łopata w bagażniku… to byśmy nie podjechali pod pozornie niewielkie wzniesienie… Ciekawe doświadczenie… samochód zsuwający się bokiem…

fot. Hubert, Miłosz łopatą…

fot. Hubert, połączenie twórczości bobra (obgryzione patyki), lodu i spadającej na niego wody...
  
fot. Hubert, niby zima, a leszczyna szaleje. Czyli wiosna...

fot. Hubert, Miłosz atakuje wykrot...

fot. Miłosz, a to efekt ataku w dwóch odsłonach...

fot. Miłosz, świat przez... wykrot...



H: Dziś krótko, bo montaż filmiku trochę wstrzymał blogowanie… ale będzie jeszcze okazja się „popisać”. A teraz oficjalna premiera... taka zachęta improwizowana nam wyszła...







2 komentarze:

  1. Orła widziałam w niedzielę 28 lutego ok. 12:30 we wsi Czerwony Folwark przy głównej drodze, może tam poszukajcie? Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Też tam widzieliśmy... a ostatnio nawet w przelocie za Krasnopolem. Takie "bestie" mobilne :)

    OdpowiedzUsuń