H: Trudno zebrać myśli… bo
wczoraj (bez pruderii) zaskoczyliście ogromnie. Przyznam, że nie liczyłem na
taką frekwencję… Myślałem, że w czasach internetu, do tego w sobotę… mało
komu będzie się chciało ruszyć z domu (nadmienię, że popadywał też śnieg)… A tu ponad 300 osób zaplanowało nas zaskoczyć.
Udało się Wam jak nie wiem co!
fot. Szymon Jasionowski (FXprojekt)
H: Miałem w trakcie imprezy robić zdjęcia… ale z tego wszystkiego zapomniałem. Na szczęście na
spotkaniu było kilku zaprzyjaźnionych fotografów, którzy obdarowali mnie zdjęciami - Szymon Jasionowski, Wojtek Otłowski i Darek Stabiński.
Dzięki Panowie !
M: O godzinie 16.00 byliśmy z tatą w auli PWSZ. Potem przyszła
reszta: Ewa, Łukasz, Emil i Paweł. Pana
Pawła zobaczyłem pierwszy raz, ale dużo o nim słyszałem od taty, bo to on
rozpoznał na moim zdjęciu piekielnicę.
Zaczęliśmy się przygotowywać,
nosiliśmy zdjęcia i rozstawialiśmy banery. Ja
kręciłem film. Niestety jest trochę roztrzęsiony, bo nie miałem stabilizacji. Jednak dzięki
temu że w ogóle jest, niektórzy będą mogli zobaczyć, jak to wszystko wyglądało
przed godziną 18.00.
FILM: „Zakulis”, czyli Miłosz
kręci („rybim okiem” i do tego bez
stabilizacji) jak to wczoraj wyglądało.
realizacja: Miłosz
Stojanowski
fot. Hubert, Marcin instaluje... a Miłosz (się) kręci w tle
fot. Hubert, bracia... co dziś grają Haliccy ?
H: W 2010 roku miałem w auli PWSZ promocję swego pierwszego (i
jedynego do tej pory) albumu. Tak to już
jest z szewcami, co bez butów chodzą, bo materiał na kolejny album w sumie jest…
tylko czasu mało… ale może przed wakacjami coś wyjdzie, bo teraz pewnie i sponsorów będzie łatwiej pozyskać. Tu
powinienem wstawić dwukropek i zamknięcie nawiasu. Taka internetowa
ikonografia.
6 lat temu sala była pełna po balkon. Powiem tak. 6 lat to dużo… nawet zacząłem powątpiewać w ludzi… Jesteśmy zabiegani, zapatrzeni w ekrany swoich urządzeń mobilnych. Takie czasy. W 2010 roku mnie zaskoczyliście… i wczoraj znowu Wam się udało. Przestaję wątpić w ludzi. Natychmiast.
fot. Darek Stabiński, niedowierzanie... w moich oczach i postawie... a Oni wciąż idą...
fot. Darek Stabiński
H: Zawsze chciałem połączyć swoje wydarzenie z koncertem na żywo. Otako mi się wymyśliło naturalnie, bo permanentnie korzystam z ich twórczości… i tak naprawdę pierwszy raz mogłem się odwdzięczyć zgodnie z pewnym standardami.
Zagrali, a ja jak zwykle byłem pytany wielokrotnie (tak jak po wielu pokazach, w których dopełniali mnie muzyką): czy mają jakąś płytę? Nie? a dlaczego? Chyba zostanę ich menadżerem.
M: Wraz z nami na scenie było OTAKO, które grało koncert. Kiedyś o panu
Piotrze robiliśmy wpis i w jego domu kręciliśmy o nim filmik. Byłem też na ich
koncercie w Jacznie, a teraz znowu mogłem usłyszeć fajną piosenkę „Tyka bomba”
fot. Szymon Jasionowski (FXprojekt)
fot. Hubert, Otako i polskie drogi... podsuwalskie... moje... na wyraźną prośbę Piotra
fot. Wojtek Otłowski (www.wojciech-otlowski.pl)
fot. Wojtek Otłowski (www.wojciech-otlowski.pl)
fot. Darek Stabiński, Piotrek... reszta zespołu schowana w mroku...
H: Wczoraj ewidentnie byłem w amoku lub malignie (ale nieco
łagodniejszej formie). Zasadniczo czułem się tak, jak ta opisana przeze mnie w filmie ryba.
Miałem otwarte oczy… ale nie widziałem. Niby
zobaczyłem mnóstwo twarzy, mnóstwo znajomych, rozmawiałem… ale nie do końca kojarzyłem fakty. Stres
zrobił swoje. Patrzyłem też na Miłosza,
słuchałem i uwierzyć nie mogłem.
M: Trochę się bałem, ale nie wyjścia na scenę, tylko tego, że przyjdzie mało ludzi. Okazało się, że niepotrzebnie. Tata potem się dziwił, że nie denerwowałem się na scenie. Było to naprawdę bardzo ciekawe doświadczenie, którego nigdy nie zapomnę. Poznałem tam wiele ludzi, którzy mi gratulowali. Cieszę się, że mnie mogło coś takiego spotkać i że byłem na scenie i mówiłem do tak wielu osób. Mam nadzieję, że będę miał jeszcze okazję uczestniczyć w takim wydarzeniu.
Bardzo
chciałbym podziękować wszystkim za wsparcie w postaci przyjścia na zakończenie
naszego projektu.
H: Pokazaliśmy Wam naszą ekspedycję. Było dużo nurkowania. Dużo chodzenia… Rzutnik (a właściwie lampa) trochę „przepalił” obraz… chaosu (mego) też trochę było... ale nic to...
Słów brak. Dziękuję Wam wszystkim równocześnie. Teraz dopiero w pełni rozumiem, po co to wszystko robiliśmy (i robimy). Kiedy słyszałem, że jakiś twórca mówi o energii przekazywanej przez publiczność (np. na koncertach), to myślałem, że tak kurtuazyjnie leci… Od wczoraj wiem, że to jednak prawda. Jest energia. Dzięki!
Gdyby ktoś chciał, żebym podziękował mu osobiście… to proszę się nie krępować. Wpisujcie komentarze, zaznaczcie swoją obecność (i tu i tam)… a ja Wam w te pędy podziękuję.
A ja jeszcze raz podziękuję Pani Marcie Wiszniewskiej, rektor PWSZ w Suwałkach, za przyjęcie nas w swych progach i Alicji Sasin, dyrektor biblioteki w PWSZ... za pomoc i entuzjazm, z którym znowu mnie powitała.
Zobaczcie jeszcze relacje (tekst i zdjęcia) z wydarzenia w lokalnych portalach:
Tu nasz patron medialny suwalki.info
a tu suwalki24.pl
--------------------------------------------------------------------------------------
GŁÓWNY PARTNER EKSPEDYCJI:
Sprzęt do fotografii podwodnej użyczyła firma
to nie Wy powinniście dziękować, to my - ci wszyscy, którym dane było to zobaczyć, przeżyć powinniśmy Wam podziękować! Także dzięki!
OdpowiedzUsuńAle to ja miałem dziękować przecież :) Miło było wczoraj... i miło po takim komentarzu :)
UsuńJa tam poszedłem na OTAKO (duch) i dla stolika z żarełkiem (ciało). Zresztą wszędzie chodzę, gdzie jakie gratisy można załapać. Ale i Wynaturzeni byli w sumie ciekawi... Zwłaszcza a szczególnie jak łazili w tych takich strojach jak ufoki. A potem się w zieloność rzucali i machali kończynami... Następnym razem też przyjdę tylko żeby coś krzepiącego do popitki się znalazło i więcej gratisów.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że OTAKO mi się także podobało. Liczyłem, że frekwencje podniesie i się nawet nie pomyliłem.
OdpowiedzUsuń