czwartek, 28 czerwca 2018

O Hańczy i zwiedzaniu głazowiska podwodnego (do tego wszystko korzennie przyprawione).


H: Dziś udało mi się wczesnym rankiem w Hańczę wpłynąć na dwa sposoby. Najpierw naszym kanu (żeby dotrzeć w zatokę ulubioną), a potem pod wodą zwiedzałem głazowiska w zieloności spowite (co pokazuję na zdjęciach i filmie z cyklu w80 sekund dookoła Suwalszczyzny). Na koniec proponuję przyprawę korzenną. Ale to na koniec.No i wspominany film... jeszcze bardziej na koniec.

fot. Hubert, w tej zatoce dziś nurkowałem
 
H: Suwalski Park Krajobrazowy odwiedziłem samotnie, bo w pewnym wieku (ci co śledzą nasz blog wnikliwie pewnie dostrzegli, że po prawej stronie przy Miłoszu, 13 zmieniła się kilka dni temu na 14) człowiek ma inne priorytety. A priorytetem Miłosza był wyjazd z rówieśnikami. Niby syn wrócił wczoraj… ale raczej niewyspany i dlatego nie miałem sumienia zrywać go o 4.00. Takie czasy dla ojców nastają czasem. 

fot. Hubert, Hańcza taka duża (i głęboka)
  

fot. Hubert, typowe dno dla Hańczy... ale ta kamienie jeszcze małe...

fot. Hubert, te kamienie akurat wystają...
 


H: Kanu, to jedno z najlepszych urządzeń jakim dane było mi pływać po rzekach i jeziorach. Pisaliśmy o tym wielokrotnie, ale kolejny raz nie mogę się powstrzymać. Na otwartej przestrzeni trochę mnie dziś znosiło, ale i tak płynęło się wyśmienicie.  Wiem jednak jedno. Wiosła są ważne, a te które są w naszym posiadaniu raczej dedykowane są rzekom… Teraz już wiem. A czy pisałem skąd mamy naszą "Czajkę"? Kiedyś tak... ale nie dzisiaj. Mianowicie kayakzone.pl


fot. Hubert, kolejne dziobowe... a raczej rufowe (bo jak się pływa w naszym kanu pojedynczo, to trzeba odwrócić kierunek... taka symetria, a właściwie jej brak)
 


H: Nurkowanie (raczej swobodne) zrobiłem w zatoczce, którą nie tak dawno opisywaliśmy na blogu (zobacz wpis o Hańczy).

W tym wpisie pojawiło się kila głazów porozrzucanych przez lodowiec… ale spotkaliśmy je na brzegu. Ten największy, graniczy, zobaczyłem pierwszy raz od strony wody.  Ale nie o tym… Dziś mogłem oglądać te kamienie, które upodobały sobie wodę, przez co są trudniejsze do zaobserwowania, bo trzeba przekroczyć pewną granicę. Lustro wody. Czyli zobaczyłem kolejne głazowisko w Suwalskim Parku Krajobrazowym, ale środowisko jakby bardziej gęste i mniej przejrzyste. Zobaczcie zresztą sami. 

fot. Hubert, tak (nie)wygląda głaz  graniczny z wody... i trzcina jakby wyższa (musiałem stanąć w kanu... czy pisałem już, że kanu to świetny wynalazek?

fot. Hubert, a tak wyglądało to jakiś czas temu (zdjęcie z wpisu historycznego, a Hania jako skala porównawcza)


fot. Hubert, przed nurkowaniem (widać kamienie i magazyn bobrowy)


fot. Hubert, seria z podwodnego głazowiska (jednego z wielu) w Hańczy
  

 

 

 

 

 

 

  

fot. Hubert, i po nurkowaniu... z drugiej strony zatoki...


H: Czas na korzenną przyprawę... Hańcza dla mnie to nie tylko głębia, kamienie... ale i korzenie. Te wysmagane przez fale, wiatr, nadgryzione prze bobry, czas... Lubię takie i nawet kilka mam w domu. 

fot. Hubert, powrót do korzeni (jeszcze w kolorze)... a jeden już załadowany



fot. Hubert, taka czarna seria dzisiejsza... a korzenie jak kości, które strzegą brać kamienną...








fot. Hubert, a te kolorowe jadą dziś ze mną...


H: A na koniec obiecana relacja filmowa z dzisiejszego wypadu...

film: W Hańczę. w80 sekund dookoła Suwalszczyzny
zdjęcia i montaż: Hubert Stojanowski
muzyka: z jutuba



PS. Prośba taka. Zacznijcie lubić nasz kanał wzruszeń (i subskrybować)... bo tak trochę smutno tam... Wystarczy wejść klikając w link i kliknąć subskrypcję. Proste :)
https://www.youtube.com/channel/UC6_gCmxZPgdWEpTVzFPX1ng










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz