piątek, 27 lipca 2018

O Olku Dobie… dziś spotkanym nad Czarną Hańczą (nie na Atlantyku, ale też w kajaku).


H: Spotkać w życiu realnym Tytana, Herosa, Kolosa, Mocarza, Mistrza (a wiele jeszcze synonimów do głowy przychodzi)…  to zbyt wiele. Uścisnąć jego spracowaną i piekielnie silną dłoń…  niemożliwe. A mieć takiego człowieka za „ojca chrzestnego” naszej kanadyjki…  to było  tylko w sferze marzeń (a takie pomysły były)…  Marzenia się czasem spełniają. Na Czarnej Hańczy. Wystarczy czasem poczekać. 

fot. Hubert, Olek Doba w naszej "Czajce", podpis z uśmiechem i... brodą już na burcie, ale kanu raczej na trawie.
 


H: W kajaku. Olek Doba samotnie przepłynął Atlantyk. Trzy razy. Olek Doba opłynął Bajkał. Olek Doba przepłynął z Polic do Narwiku. Olek Doba wielokrotnie dostawał „Kolosa”. Olek Doba w 2015 roku został „podróżnikiem roku” amerykańskiej edycji National Geographic. I wiele jeszcze wyczynów (także w szybowcu).

Ponad rok temu nazwaliśmy nasze kanu „Czajka”, a jej  wodowanie miało miejsce właśnie na Czarnej Hańczy. Pojawił się też wtedy pomysł na matkę chrzestną… albo ojca. Za sprawą Pawła Młodkowskiego przez głowę przemknął nawet… Olek Doba. Mało jednak to było realne… Ale Czarna Hańcza potrafi zaczarować.

fot. Hubert. Wiosłu też się dostało... 


H: A było to tak.
Przez kilka dni (wczoraj też)  testowaliśmy „Alaskę”,  kajak morski i autorski projekt lokalnego wytwórcy. Przyczyna jest prosta: szukamy dla siebie odpowiedniego modelu kajaka jednoosobowego…  a że w morskim nigdy nie pływałem…

Testy się odbyły, wywrotki i wsiadanie z wody do kajaka zaliczone (szczegóły pewnie niebawem, bo tak jakoś spodobało nam się testowanie)… I pewnie byśmy testowali przez kilka następnych dni, gdyby nie prośba o zwrot „Alaski”, bo może w trasę ruszy. Szymon dał cynk. Szymonowi jestem wdzięczny. Testowałem sobie kajak, który dzień później wybrał  (spośród kilku innych)...  Olek Doba. Na spływ po Czarnej Hańczy.

Zupełnie przypadkiem dowiedziałem się gdzie będzie Olek. Zupełnie przypadkiem rano załadowałem „Czajkę” na dach. Zupełnie przypadkiem zaparkowałem samochód u Waldka ("Hobbit" w Maćkowej Rudzie)… Seria przypadkowych przypadków…  Taki cytat mi się kojarzy:
„ - A ty skąd wiedziałaś, że mnie zastaniesz... przecież wiedziałaś, że wyjeżdżam.

- Przechodziliśmy po prostu i wpadliśmy.

- Jak to - przechodziłaś? Z tragarzami?

- Taa! Przechodziliśmy. Z tragarzami. Bardzo cię polubiłem, chłopie.”

Bez tragarzy, zupełnie sam (bo Miłosz był na warsztatach filmowych) narzuciłem się Olkowi.
Pierwsze pytanie: czy był już na Suwalszczyźnie. Był. Spływał. Opłynął na przykład Hańczę, a nawet próbował spłynąć górnym biegiem Czarnej Hańczy.  Bardziej szedł (bo kamieni tam dostatek). Co ciekawe, Olek Czarną Hańczę wymienił wśród pięciu najpiękniejszych rzek z całej Polski. Tym bardziej go polubiłem.
Zdarzył mu się też jeszcze spływ Rospudą po tym medialnym szumie dotyczącym obwodnicy (wciąż w moim odczuciu głupio zaplanowanej). Olek chciał zobaczyć o co chodzi... i zobaczył.

No i teraz, po latach znowu na Czarnej Hańczy… i ja przypadkiem… przechodziłem. Bez tragarzy. Z "Czajką" na dachu.

fot. Hubert, już na Czarnej Hańczy... ale w kajaku morskim (prawie oceanicznym)
 

fot. Miłosz, a ja wczoraj też w "Alasce"... 

fot. Hubert, a trzy dni temu Miłosz testował... na Czarnej Hańczy


H: Spotkanie wywarło na mnie wielkie wrażenie, bo i postać nietuzinkowa. Wspaniały gawędziarz, bardzo pozytywny człowiek emanujący wielką  siłą. Dla niego kolejne… dla mnie bardzo ważne spotkanie. Wystarczyło poczekać. Nad Czarną Hańczą. 

fot. Hubert, i popłynął... 

fot. Hubert, takie trofea... i "przypadkowy", a może i nieświadomy "ojciec chrzestny" naszej kanadyjki.

H: W jednym z wywiadów mówił: "Nie bójcie się mieć marzeń".  Teraz będzie się mi już inaczej pływało. CałoDobowo i Atlantycko!


PS. Tu więcej o "wyczynach" Olka Doby - www.aleksanderdoba.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz