H: W piątek kolejny raz
nurkowaliśmy w Czarnej Hańczy. Kolejny raz było pięknie … dlatego dziś
nurkowaliśmy tam znowu (mimo stosunkowo słabej widoczności po licznych
deszczach). Dzisiejszy wpis (i film) będzie wyjątkowo ichtiologiczny, bo tylu
ryb w jednym miejscu dawno nie widziałem. Prawie jak piranie. Prawie jak Amazonka.
Czyli dziś o dwóch nurach swobodnych
w naszej pięknej rzece, pierogach wigierskich (kolejny raz zjedzonych w okamgnieniu), a na koniec filmik… żebyście te nasze "hańczańskie piranie" zobaczyli w
ruchu (z cyklu w80 sekund dookoła Suwalszczyzny ).
fot. Hubert, dziś tyle ryb wokół i na wyciągnięcie ręki. Jak nigdy.
Piątek
H: Kolejny raz odwiedziliśmy
panią Teresę w Wigrach. Cel był oczywiście taki sam (jak zwykle). Pierogi
smażone wyjątkowo dobrze się nam komponują z nurkowaniem (o czym już przecież
pisaliśmy przy okazji tropienia piekielnicy – zobacz wpis o sensacji ichtiologicznej w Czarnej Hańczy)
Oczywiście nie tylko my doceniamy
wartości smakowe dzieł pani Teresy, ale także jurorzy różnych konkursów
kulinarnych, czego dowodem był poniższy dyplom (całkiem świeży).
Posileni… na miejscu (bo z
jagodami i na ciepło), wyposażeni w kolejne (pierogi) smaki ruszyliśmy nad Czarną Hańczę.
fot. Hubert, taki dyplom świeży...
fot. Hubert, a moje zdjęcia klasztoru widzianego z paralotni wciąż do oglądania podczas konsumpcji :) Tu jedna ze ścian...
Hubert, A takie warunki podwodne były kilka dni temu, trawy falujące... jak zwykle
fot. Hubert, wtedy może lepsza widoczność... ale i ryb mniej
fot. Miłosz
fot. Miłosz
fot. Hubert, Hania też się pławi...
fot. Miłosz, pod pomostem... ukleje
fot. Miłosz
fot. Hubert, Ukleje koło korzeni olchy... ale jeszcze nie tak licznie jak dziś
fot. Hubert
fot. Hubert, Miłosz doświadcza ojcowskich płetw...
fot. Hubert... i takie pierogi po wyjściu...
fot. Hubert, taki bałagan... ale my sprzątamy po sobie...
fot. Hubert, spływają i śmiecą. Tak trudno donieść do kosza?
fot. Hubert, tacy "turyści" odnalezieni w dwie minuty pod wodą. Nie rozumiem... Szczególnie głupoty.
fot. Hubert, Taki mamy sprzęt do dokumentowania podwodnych zabaw... i robimy co możemy. Może coś się niebawem zmieni. Zwrócić należy uwagę na wieszak z marketu budowlanego. Bardzo praktyczne zastosowanie
Dziś.
H: Bartosz Stróżyński (świetny
fotografik podwodnego świata… i nasz gość - zobacz wpis o jego wizycie na Suwalszczyźnie),
któremu pokazywałem swoje filmiki z nurkowań w Czarnej Hańczy, powiedział, że
ta rzeka (pod wodą) kojarzy mu się z Amazonką. No i właśnie dziś miałem kolejny
raz takie wrażenie, bo dziwnym trafem mnogość uklei, okoni i płoci dziś
zaskoczyła i skojarzyła mi się z piraniami. Co ciekawe ta ławica niemal cały
czas trzymała się jednego miejsca, korzeni olchy. Do tego ryby pozwały na
więcej niż zwykle (szczególnie te większe). Podpływałem do nich niemal na
wyciągnięcie ręki (co doskonale widać na filmiku prezentowanym niżej).
fot. Hubert, okonie, płocie i ukleje... dużo
fot. Hubert
fot. Hubert
fot. Hubert
fot. Hubert
M: Tata nurkował, a ja pływałem
sobie na SUPie z prądem i pod prąd. Okazuje się, że na tej pompowanej desce
spokojnie można pływać także po rzece. Potem jeszcze zanurkowałem, ale nie chciało mi się wkładać pianki. Podpłynąłem
do taty i go trochę wystraszyłem i nawet to się nagrało i jest w filmie.
fot. Hubert, płetwa rekina... i stopy Miłosza.
fot. Hubert, a tu taki "mejkingof", warto zwrócić uwagę na klamrę z lampy biurkowej (znanego szwedzkiego producenta). Bardzo praktyczne zastosowanie... (PS. Okoń nie patrzy w ekran, bo go tam nie ma. To jest starszy model kamery. Bez podglądu na żywo.)
H: No i czas na film (w80 sekund). Warto zobaczyć jak blisko ryby (zazwyczaj płochliwe) dały do siebie podpłynąć. Pierwszy raz miałem coś takiego.
Widoczność nie powala, bo bywa znacznie lepsza), ale jest to wynik licznych burz... a woda spływa do rzeki...
Film zaczyna Miłosz na SUPie... i kończy pod wodą (strasząc mnie lekko).
film: W Czarnej Hańczy. Ichtiologicznie
czas trwania: 80 sekund
zdjęcia i montaż : Hubert Stojanowski
muzya: "jutubowa"
H: Testowaliśmy SUPa (od KayakZone) na rzece i nasz
kolejny pomysł chyba się zrealizuje. Ruszymy niebawem na akcję: „Na SUPie po
Szeszupie”. Zobaczymy, czy taki sprzęt sprawdzi się turystycznie (bo ile można
kajakami po tych rzekach spływać).
Zdjęcia bardzo ładne, niestety popularność spływów kajakowych na tej rzece sprawia że jest ona coraz bardziej zaśmiecana. Szczególnie widać to wiosną gdzie po zimie roślinność jeszcze nie odbiła a rzeka jest na tyle przejrzysta że na dnie widać puszki i butelki po piwie. Smutne ale tacy kajakarze czuje się bezkarni.
OdpowiedzUsuń