niedziela, 27 września 2015

Rykowisko. Kolejne podejście

M: O 5 rano wyruszyliśmy na kolejne rykowisko. Ustawiliśmy się z tatą na ścianie lasu, w którą miały wejść łanie. Pod wiatr, żeby nas nie wyczuły. 

H: Jak się okazuje miejsce, w którym ostatnio słyszeliśmy tyle zdeterminowanych dźwięków opustoszało… prawie dwie godziny leżenia w krzakach i nic. Ponoć deszcz w tym przypadku ma wpływ na potencję jeleniowatych… Z deszczem odpłynęły nam zdjęcia rogaczy w pełnej krasie…

fot. Hubert (Canon 5d mark II +  obiektyw 600mm, 1:4 - jeszcze go mamy, ISO 3200, Tv: 1/160, Av: 4)




 M: Niestety, to była kolejna porażka. Cały czas mnie korciło, by się trochę poruszać. Wymyśliliśmy z tatą, że trzeba zbudować przenośną czatownię,  w której będziemy się chować przed zwierzętami  i będzie się można tam wyprostować.

H: Z naszym podejściem do bezczynnego trwania w bezruchu łatwo nie było…  Młody cały czas obśmiewał moje skarpetki. Drugie rykowisko i drugie niekonwencjonalne ich wykorzystanie. W czwartek zmuszony byłem nałożyć skarpetki na trampki. Okazało się, że buty świeciły w ciemności, a to niezdrowe w przypadku zamierzonego spotkania  z łaniami… w sumie nałożenie skarpetek na buty miało pomóc, ale nie było okazji  skonfrontować tego z rzeczywistością.  Łań nie zobaczyliśmy niestety… 
Wczoraj wpadłem na pomysł, aby zamaskować jasny kolor naszego teleobiektywu kolejną skarpetką. Cel ten sam… żeby nie odstraszyć tych, których… i tak nie było… Uprzedzam rychlejszych: to nie skarpetki odstraszały. To okoliczności przyrody były niekorzystne. 

M: Tata powiedział, że nie ma sensu stanie i czekanie na jelenie, których nie słychać i nie widać, dlatego ruszyliśmy na ładną polanę kilka kilometrów dalej. Było tam  już widać Wigry. 

H: Okazuje się , że w naszym przypadku najlepszą metodą jest trwanie… w ruchu. Z marszu jesteśmy skuteczniejsi niż z „zasiedzenia”. Skoczyliśmy w inne miejsce… i od razu trafienie. Trafiliśmy na rykowisko, stado pokaźne … ale bez jelenia. Byliśmy tym spotkaniem równie zaskoczeni jak stwory.

M: Najpierw ja zacząłem pstrykać 200 jak biegną, a potem, gdy zwierzęta zatrzymały się na skraju lasu wkroczył do akcji tata z 600, bo musiał się rozstawić. 

fot. Miłosz (Canon 60d  + obiektyw 70-200mm, 1:2.8 + telekonwerter EF 2x, ISO 2500, Tv: 1/350, Av 6.3), zdjęcie z ręki


fot. Hubert (Canon 5d mark II +  obiektyw 600mm, 1:4 - jeszcze go mamy, ISO 3200, Tv: 1/160, Av: 4)


H: Łanie są czujne niebywale, a najczujniejsza jest, matka z "podlotkiem". Miałem wrażenie że cały czas na nas patrzy. Do końca kontrolowała sytuację i zniknęła jako ostatnia. Taka odpowiedzialna.


M: Gdy już weszły do lasu tata uznał, że można się jeszcze schować i na nie poczekać. Siedzieliśmy kilkadziesiąt minut i nic. Tata poszedł je wystraszyć, lecz nie wyszło nic oprócz mojego taty. Zrobiłem mu zdjęcie, bo myślałem, że to jakiś zwierz.


Tata ze swoim "skarpetkowym" ocieplaczem na obiektywie. fot. Miłosz (Canon 5d mark II +  obiektyw 600mm, 1:4, ISO 3200, Tv: 1/125, Av: 4)

Miłosz w moim polarze. fot. Hubert (Canon 60d  + obiektyw 70-200mm, 1:2.8 + telekonwerter EF 2x, ISO 800, Tv: 1/400, Av 5.6), zdjęcie z ręki



M: Trochę szkoda, że łanie tak szybko uciekły, ale nie zawsze wychodzi tak jak się coś zaplanuje, więc wtedy trzeba być kreatywnym i robić co jest. 

Kapliczka. fot. Miłosz (Canon 60d  + obiektyw 70-200mm, 1:2.8 + telekonwerter EF 2x, ISO 800, Tv: 1/400, Av 5.6), zdjęcie z ręki


Pod słońce. fot. Miłosz (Canon 60d  + obiektyw 70-200mm, 1:2.8 + telekonwerter EF 2x, ISO 2500, Tv: 1/8000, Av 5.6), zdjęcie z ręki

Sójka. fot. Miłosz (Canon 60d  + obiektyw 70-200mm, 1:2.8 + telekonwerter EF 2x, ISO 1250, Tv: 1/1250, Av: 13), zdjęcie z ręki





Wszystkie zdjęcia w tym poście zostały zrobione dziś rano.



3 komentarze:

  1. Ciekawa historyjka. A skarpetki to pewnie trzeba uprać przed nałożeniem, bo czy pod wiatr czy z wiatrem... to jak użyte.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uprzedzałem :) Pierwszy ! "Uprzedzam rychlejszych: to nie skarpetki odstraszały."

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapewne chodziło Ci o kolory skarpetek - o kolorze nic nie wspomniałem :D

    OdpowiedzUsuń