H: Suwalszczyzna może nie rozpieszcza przejrzystością pod wodą. Jest
kilka jezior o względnie dobrej wizurze, ale w większości… bywa różnie. Jednak mi
to zupełnie nie przeszkadza. Nurkowanie nurkowaniem… ale kogo można spotkać
przy okazji. Nam się udało przydybać prezesa klubu „Tęcza”, kaowca z „Rejsu” i
autora skeczu „nie bądź pan rura i nie pękaj”…
Stanisław Tym wybrał przed laty Suwalszczyznę. Tu się osiedlił i często
wspomina (w różnych kontekstach) ten teren… także w swoich felietonach. No i
właśnie pisanie kolejnego tekstu brutalnie mu przerwaliśmy. Ale po kolei.
fot. Samowyzwalacz, Tymczasem my ze Stanisławem Tymem i psem Maćkiem
H: Zaplanowaliśmy na początek zejście w Klonku. W sprawie tego
jeziora dzwoniła do mnie kiedyś telewizja. To znaczy nie cała telewizja… tylko
jakaś kobieta z telewizji, która zobaczyła w internecie moje zdjęcie… to znaczy
zdjęcie zrobione przeze mnie. Usilnie chciała dowiedzieć się gdzie jest jezioro
w kształcie serca. I teraz będzie o
perspektywie. Bo wiele zdarzeń i sytuacji wygląda różnie… z różnej perspektywy.
Dla niektórych jakieś spotkanie jest jednym z wielu, pod tytułem: „znowu
przyleźli i czegoś chcą”… a dla innych,
to samo spotkanie jest wielkim
przeżyciem, otarciem się o mit. Mity
czasem się weryfikują, czasem nabierają mocy. W tym przypadku nabrały.
M: Przed nurkowaniem i po rozmawialiśmy ze Stanisławem Tymem. Tata
mówił, że go już kiedyś poznałem w Empiku, ale słabo pamiętam. Teraz
opowiedział nam o Maćku, swoim psie, którego kupił w jakiejś bramie w Suwałkach
za 10 złotych. Maciek ma już chyba 14 lat. Potem była jeszcze historia o jakimś
panu, który może się utopił w Klonku, ale tego za bardzo nie rozumiałem.
H: Klonek widziany z powietrza ma kształt serca. Ale tylko z
konkretnej strony i wysokości… z innej, bliżej mu do „v”. No i w Tym
„v” się zanurzyliśmy. Samo dojście do jeziora do łatwych nie należało, dlatego
raczej swobodnie podeszliśmy do tematu. Swobodnie, bo w sprzęcie ABC… bez butli
znaczy. A potem zostaliśmy obdarowani historią o milicjancie, który z(a)ginął w
tajemniczych okolicznościach nad Klonkiem… do tego z podziałem na role.
fot. Hubert, Klonek widziany z paralotni, w różnych odsłonach...
M: Była słaba widoczność pod wodą. Nawet czasem końca ręki nie było
widać. Popłynęliśmy na drugi brzeg, ale tam też nie było lepiej. Wszędzie było
dużo mułu.
H: Jezioro do głębokich nie należy i nawet na środku zahaczałem płetwami
o muł, który miał ciekawą konsystencję. Taka forma zawiesiny, w której można było się pogrążyć… Klonek okazał się
zamulony. A nurkowanie w Mulicznym było jeszcze przed nami.
fot. Hubert, przy łódce wyciągnąłem (prawie)amforę... (Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
fot. Hubert, ścieżki raczej brak...
fot. Ewa, tam gdzieś płyniemy
fot. Hubert, taka widoczność w Klonku (Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
fot. Hubert, Miłosz na środku (Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
fot. Miłosz, rośliny w Klonku (Olympus TG-4 w dodatkowej obudowie)
fot. Ewa, tacy my swobodnie...
fot. Hubert, przy łódce wyciągnąłem (prawie)amforę... (Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
fot.Ewa, Miłosz z Łukaszem wychodzą z mułu...
H: Tymczasem dygresja
taka. Oglądałem niedawno (po raz kolejny) „Rozmowy przy wycinaniu lasu”. Kolejna
rzecz autorstwa Stanisława Tyma. Czemu o tym… Siekierowy (Kobuszewski) ładnie wyjaśnia drwalom dlaczego
wytną cały las… żeby było gdzie posadzić kapustę, żeby ta ściągnęła zające (wiadomo...zające lubią kapustę), a jak zjedzą kapustę i będą już zadomowione, to
zaczną pogryzać sady… bo „obróbka” śliwek jest mało opłacalna… bo transport… bo
gniją… A jak zające dobiorą się do drzewek… to się sad wytnie. Zyzul,
rezolutnie stwierdza, że przecież można od razu wyciąć sad bez tych ceregieli…
Ale przecież tak nie można… to przyroda „sama” ma doprowadzić do konieczności
wycinki sadów. Taka pokrętna filozofia. Tylko czemu mi to przypomina tłumaczenie
niektórych osób w sprawie zwiększenia wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej.
Trzeba tępić kornika wycinając zdrowe świerki, a nawet dębinę. Taka
profilaktyka. Dygresja Tym bardziej zasadna, że przez rozmowę przewinął się
także ten wątek. „To jest miś na miarę naszych możliwości i to nie jest nasze ostatnie słowo”.
fot. Hubert, Na pierwszym planie Muliczne (to z charakterystycznym półwyspem), po prawej fragment Długiego (już w nim się zanurzaliśmy, zobacz wpis i zdjęcia ), po lewej w lesie Suchar Wielki (tam też nur się odbył przy okazji pokazów dla dzieciaków z Letniej Akademii Przyrody, zobacz wpis i zdjęcia)... no i Wigry z Zatoką Słupiańską (zdjęcie z paralotni)
H: Tyma spotkałem wielokrotnie na swojej drodze, czasem nawet z nim
porozmawiałem i zawsze miałem poczucie pewnego surrealizmu w tych rozmowach.
Nie wiedziałem, gdzie kończy się odgrywanie pewnej roli, a gdzie jest świat
rzeczywisty. To samo było w niedzielę.
Kilka lat temu, podczas przelotu na
paralotni dookoła Wigier zrobiłem zdjęcie jeziora Klonek. Załapał się też
kawałek brzegu okolicznego… „Pan wie kto
po nim stąpał”… Zebrałem się na odwagę w Empiku (jeszcze wtedy na
Kościuszki) i „zaatakowałem” Tyma, który właśnie mi się objawił przy dziale
prasy codziennej… Nie jestem z tych, którzy atakują. Uważam, że każdy ma prawo
do prywatności… ale nie mogłem się powstrzymać przed możliwością kontaktu z
człowiekiem, który mnie wciąż bawi i którego teksty cytuję w swoim życiu dość często. „Zasadniczo to z Węgorzewskiej”. Na
szczęście Stanisław Tym jest bardzo wdzięcznym i otwartym rozmówcą.
Zaproponowałem mu zatem kilka zdjęć z powietrza otoczenia jego domu… Przekazanie nastąpiło za czas jakiś pod sklepem. Tam też dostałem wpis, o którym powiem na końcu.
Nie tylko Klonek i dom Stanisława
Tyma uwieczniłem wtedy na zdjęciach. Udało mi się także zahaczyć o Muliczne, bo przynajmniej czterokrotnie oblatywałem Wigry (zanim była taka możliwość).
fot.Hubert, Muliczne o świcie, na pierwszym planie fragment Długiego (zdjęcie z paralotni)
M: Już z brzegu Mulicznego było widać, że będzie dobrze, bo przy dnie
zobaczyliśmy stado płotek, które tak jakby na nas czekały. Założyliśmy sprzęt i
zanurkowaliśmy. Tu było o wiele lepiej niż w Klonku. Było dużo ryb i znowu te
same rośliny co na Białym. Tata potem powiedział, że też je zauważył i nawet
zrobił zdjęcie. To dzięki mnie.
H: Z nazwy Muliczne raczej nie zachęca do zejścia pod wodę. Klonek i Królówek… takie wdzięczne nazwy, a woda była zamulona… a w Mulicznym… nazwy czasem bywają przewrotne. Tym razem poszliśmy ze sprzętem.
fot. Hubert, pierwsze zanurzenie Miłosza w Mulicznym, mi już się zdarzało...ale swobodnie (Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
fot. Miłosz... takie kwiatki (Olympus TG-4 w dodatkowej obudowie)
fot. Hubert, okoń na posterunku (Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
fot. Miłosz, te okonie też czuwają... (Olympus TG-4 w dodatkowej obudowie)
fot. Hubert, Łukasz znalazł grążel, który rósł... inaczej (Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
fot. Miłosz, roślinność w Mulicznym, grążel i rdestnica (Olympus TG-4 w dodatkowej obudowie)
fot. Hubert, teraz i ja zauważam taką roślinność - jezierza mniejsza (Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
fot. Miłosz, zbliżenie na wywłócznik (Olympus TG-4 w dodatkowej obudowie)
fot. Hubert, Miłosz jako skala porównawcza za wywłócznikiem (Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
fot. Hubert, takie stado (Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
fot. Miłosz kolonia na zbliżeniu (Olympus TG-4 w dodatkowej obudowie)
fot. Miłosz, tak synchronicznie... (Olympus TG-4 w dodatkowej obudowie)
fot. Hubert, grążele od spodu... (Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
fot. Hubert, spod tej skarpy wypłynął szczupak (uwieczniony tylko na filmie)
(Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
(Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
fot. Hubert, okoń na straży... (Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
fot. Hubert, Miłosz wychodzi... (Olympus E-M5 w obudowie PT- EP08)
fot. Samowyzwalacz, taka tablica na brzegu. Dobrze jest mieć czasem zgodę na wejście pod wodę.
fot. Hubert, od jakiegoś czasu mamy na wyposażeniu defibrylator i zestaw tlenowy (dzięki sponsorowi www.swa.org.pl)... i lepiej żeby ten sprzęt nie był potrzebny
M: Wracaliśmy do domu, a tata mówił mi tytuły kabaretów, żebym mógł wpisać w telefonie i zobaczyć pana Stanisława. Teraz dopiero wiem z kim zrobiliśmy sobie zdjęcie.
H: Na jednej z moich ścian wiszą prace znajomych i ważne dla mnie „dokumenty”… ot choćby wspominana już tabliczka z domu babci Stefanii… Wisi tam też reprodukcja genialnego plakatu Andrzeja Pągowskiego z filmu „Miś”. Wisi i zaświadcza autografem, który dostałem w 2008 roku. Ale najważniejszy jest tekst: „Panu Hubertowi (…) z Podziękowaniem i Podziwem”. Teraz mogę sobie wymyślać i prawić wszem i wobec, za co dziękuje i za co podziwia mnie Stanisław Tym. A wyobraźnię mam bujną. „To śpiewałem ja”.
fot. Hubert, zdjęcie ze ściany... taką "tapetę" mam też od lat na telefonie...
fot. Hubert, i na koniec jeszcze raz Klonek... o zachodzie (zdjęcie z paralotni)
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
GŁÓWNY PARTNER EKSPEDYCJI:
GŁÓWNY PARTNER EKSPEDYCJI:
Sprzęt do fotografii podwodnej użyczyła firma
SPONSORZY:
PATRONATY MEDIALNE:
PATRONI I SPONSORZY SPRZĘTOWI:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz