niedziela, 31 stycznia 2016

Dziś pukamy „do drzwi kamienia", czyli pięcioro fotografujących na głazowiskach.



H: Kamień jest statyczny. Nawet bardzo … Chyba, że go ktoś podrzuci. Kamienie zawsze kojarzyły mi się z Suwalszczyzną. Przyniósł (i zostawił) je tu lodowiec gdzieś ze Skandynawii, dlatego czuć w nich  tchnienie Odyna.  Kamień jest niemym świadkiem przemijania, łącznikiem między wiekami. Kamień trwa… a my go dziś rodzinnie (+ drugi Filip) fotografowaliśmy.  

fot. Hubert, Głazowisko Rutka
 
 
„Pukam do drzwi kamienia.
- To ja, wpuść mnie.
Chcę wejść do twego wnętrza,
rozejrzeć się dokoła,
nabrać ciebie jak tchu.”
(Rozmowa z kamieniem, Wisława Szymborska)

H: Dziś ruszyliśmy rodzinnie na głazowiska w Suwalskim Parku Krajobrazowym. Towarzyszył nam Filip. Wymyśliłem sobie, że każdy z nas podczas tego wypadu zrobi zdjęcia, bo ciekaw byłem jak ten motyw będą interpretować fotograficznie młodsi i ci trochę starsi. Pięciu uczestników (w tym dwie uczestniczki). Cztery aparaty, ale pięciu fotografujących. Pięć spojrzeń i mnóstwo kamieni. Głazowiska z definicji rozpieszczają. 

fot. Agnieszka
 fot. Hania

fot. Filip

fot. Miłosz

M: Wydaje się, że dla kamienia bardzo łatwo jest zrobić zdjęcie, bo nie ucieka, a jednak nie tak prosto wykombinować coś ciekawego.

H: Kamień jaki jest każdy widzi. Jednak czasem warto zmierzyć się z tym pozornie łatwym tematem. Pozornie statyczny, pozornie „niezmienialny”… pozory mylą…
Staszek Woś napisał kiedyś: „W drodze i po drodze, pochylając się nad kamieniem, przystając w cieniu drzewa (…) wypatruję śladów pozostawionych przez człowieka i czas. W tęsknotach i marzeniach na granicy jawy i snu szukam światła”.
Kamienie i permanentne  poszukiwania zawsze będą mi się kojarzyły właśnie ze Staszkiem, który wyrył się w mojej pamięci śladem wyraźnym, po pachy głębokim i tak już zostanie…

 fot. Hubert

fot. Filip

M: Byliśmy na dwóch głazowiskach. Znajdowały się tam nie tylko kamienie w ziemi, bo ja z Filipem wchodziliśmy do dwóch piwnic zbudowanych z kamienia i fotografowaliśmy mury po jakichś starych domach. Zostały tylko kamienie, bo domów już nie ma.

 fot. Miłosz

 fot. Hubert, w ruinie...
H:  Głazowisko Rutka i Bachanowo różnią się od siebie. Na pierwszym wyraźnie widać głazy, które ktoś wyrwał z ziemi, a na drugim wtapiają się  w grunt (dlatego bujność traw zabija efekt wizualny w ciepłych porach roku). 

fot. Agnieszka, Miłosz uwiecznia porosty

fot. Hania, Filip szuka odbicia... w kamieniu?

fot.Miłosz

fot. Agnieszka

M: Przed nami był las i tata mówił nam, że zaraz będzie bardzo duży kamień. Trzeba było wejść do tego lasu żeby zobaczyć ten głaz. Był on naprawdę wielki, ale stał na zboczu więc bez problemu można było się na niego wspiąć.  

H: Na ten kamień wszedłem przypadkiem. Żeby z nim porozmawiać musiałem mocno zadrzeć głowę.

fot. Hubert, taki głaz

H: Na kamienie można narzekać, że są (szczególnie uprawiający pola mają żal), można ich nie lubić. Ponoć jeńcy radzieccy niemieckiego obozu utworzonego w 1941 roku w Suwałkach kruszyli nasze kamienie ładowali na wagony. Być może bunkry „Wilczego Szańca”, jednej z ważniejszych kwater Hitlera,  zostały w jakiejś części zbudowane właśnie z tego kruszywa.

fot. Filip

fot. Agnieszka


H: W mitologii wielu ludów, w szamanizmie, to właśnie kamień jest często łącznikiem między bytem ziemskim i duchowym. A nawet w naszej kulturze kamienie, z racji ich trwałości, stawiamy w formie pomników, które mają zaświadczać o istnieniu dłużej niż pamięć bliskich… Jednak zdecydowanie estetyczniej wygląda kamień w naturalnym otoczeniu... choć wtedy staje się zaprzeczeniem cywilizacji.
"Widzicie to wszystko? Zaprawdę powiadam wam, nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony". (Mt 24,2). Kamień ułożony jeden na drugim zawsze symbolizował trud człowieczy…  Czasem się jednak staczał... i kamień i człowiek...  Czyli lepiej może go nie ruszać... człowieka czy kamienia?

 fot. Hania, kamień nogi taty

fot. Hubert, kamień i nogi Hani

fot. Hubert, a taki kamyk Hania znalazła na ścieżce... ależ metafora...
 
fot. Filip, znalazł odbicie, którego szukał na wcześniejszym zdjęciu...

fot. Hania, ten kamień, jak widać,  jest wdzięcznym tematem...

M: Na każdym kamieniu był jakiś inny porost. Każdy z nich był bardzo ciekawy.  Ja na drugim głazowisku wziąłem od mamy mały aparat żeby pobawić się makrofotografią. Robiłem zdjęcia porostom, a było ich sporo. Zobaczyłem wtedy pająka, który normalnie biegał sobie po trawie, a  pod koniec wyprawy zaczął padać śnieg. Dziwne, że ten pająk tak sobie chodził zimą. Ciekawe czy doczeka do wiosny.

H: Każdy kamień jest jak oddzielna planeta, na  której rozwijają się różne formy życia... Mnogość form zadziwia.

 fot. Miłosz

fot. Miłosz

  fot. Miłosz

  fot. Miłosz

  fot. Miłosz

  fot. Miłosz

  fot. Miłosz

  fot. Miłosz

  fot. Filip

fot. Miłosz, jako ciekawostka... niby zima...

fot. Agnieszka

fot. Agnieszka

fot. Agnieszka

fot. Filip

fot. Agnieszka, kamień(enie) w Czarnej Hańczy 
na Głazowisku Bachanowo

 fot. Agnieszka, zaczyna padać... bo teoretycznie jest jeszcze zima...

fot. Hubert

fot. Hubert


H: Warto zatem czasem „zapukać do drzwi kamienia”, ale trzeba mieć świadomość, że kamień nas nie wpuści. Za wartość nadrzędną trzeba zatem uznać sam akt pukania, bo:  
„Kamyki nie dają się oswoić
do końca będą na nas patrzeć
okiem spokojnym bardzo jasnym” (Kamyk, Zbigniew Herbert)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz