H: Jesień już prawie opadała z drzew… Czas(y) się zmienia(ją)…
Czyli finał naszego projektu (Wy)nurzeni.
Ekspedycja wigierska już niebawem. Mamy nawet konkrety. Ale o tym już za chwil parę.
A dziś wpis o ostatnich akcjach „okołonurkowych”
w Wigierskim Parku Narodowym. I dodatkowo taka trochę sensacja… bo filmik 360
stopni „się zrobił”. Warto zobaczyć i poczuć się tak trochę bardziej nurkowo
(to Wy decydujecie, w którą stronę patrzycie, ale Łukasz konsekwentnie płynie w sobie znanym kierunku).
fot. Hubert, Emila (wy)nurzenie... a wynurzenie o (Wy)nurzonych już 3 grudnia (w formie filmu)
M: Nurkowaliśmy na wiosnę w Królówku, ale tam nie było zbyt fajnie
pod wodą (zobacz ten wpis). Po nurkowaniu poszliśmy nad drugie
jezioro, które nazywało się Białe. Tata powiedział, że te czasem się nazywa
dodatkowo Piertańskie, żeby odróżnić od Białego Wigierskiego. Emil powiedział
wtedy, że warto tu zanurkować, bo taki pan na rowerze powiedział, że tam jest
głęboko, a nie tak jak na Królówku. Dlatego jesienią pojechaliśmy tam całą ekipą .
fot. Hubert... wiosną tylko patrzyliśmy na Białe Piertańskie... a jesienią nur.
fot. Hubert, po lewej pierwsze jezioro to Białe Piertańskie, w dali Królówek, a we mgle (po
prawej) Pierty. Widoczne jest też ujście Wiatrołuży do Piert, zdjęcie z
paralotni
H: Stanowiliśmy z Miłoszem zespół filmowo-fotograficzny, ale
powierzchniowy. Ewa, Łukasz i Emil poszli pod wodę, a my obserwowaliśmy
zjawiska. Po kilku minutach nad jeziorem pojawiły się mewy wyraźnie
zaintrygowane bąblami wydychanymi z
automatów. Krążyły i patrzyły, ale już za chwilę nadleciały trzy kormorany.
Jeden usiadł na wodzie i zanurkował w te bąble… Wynurzył się i wyraźnie
wystraszony odleciał (chyba nie tego spodziewał się pod wodą). No, a na finał przyleciał król. Orzeł bielik. Najpierw
usłyszeliśmy jego kwilenie. Wyszliśmy na pło... a on siedział
na sośnie na drugim brzegu. Zobaczył nasz szybciej niż my go. Odleciał w
stronę Gałęzistego... i tyle go widzieliśmy.
fot. Hubert, lekko "rozmyta" droga jesienna... do Królówka i Białego... Dałem tylko dlatego, że wiosną pisałem, że ta droga "świetnie wygląda jesienią, jak liście opadną.."
fot. Hubert, cała ekipa nad brzegiem...
fot. Hubert, oświetleniowiec w zestawie...
fot. Miłosz, wejście Łukasza...
fot. Miłosz, wejście... smoka... samuraja... Emila...
fot.Hubert, Emil na krawędzi... wiosną zdecydowanie mniej trzcin...
fot. Hubert, Ewa, Łukasz i Emil... przed zanurzeniem
fot. Hubert, Miłosz... w dole
fot. Miłosz, jesienna żaba...
fot. Miłosz, skrzyp...
fot. Miłosz, takie odbicie...
fot. Hubert, a takie "ogórki" przyniósł Emil spod wody. Zaczepiły się o sprzęt...
fot. Hubert, Białe Piertańskie
H: Tydzień temu zaatakowaliśmy jezioro Krusznik. Tym razem w trzyosobowym
składzie: ja, Łukasz i Emil. Pogoda była raczej jesienna, raczej płaczliwa… To było ostatnie
jezioro, które zamierzaliśmy odwiedzić w ramach nurkowań projektowych. Kawałek
trzeba było iść, ale w sumie to Emil miał najbardziej "pod górkę"… załadował
sobie dwie butle.
fot. Hubert, tak szybko idą, że się przestrzeń "rozmywa"...
fot. Hubert, lekko bagiennie... a my po grobli
fot. Hubert, już blisko...
fot. Hubert, jezioro Krusznik z ziemi
fot. Hubert, scenka z opadłymi liśćmi i płetwami (tez opadłymi)
fot. Hubert, w wodzie...
H: Sensacji raczej nie było. Choć miałem co do tego jeziora pewne
przypuszczenia… które wynikały raczej z tego,
co zobaczyłem latając nad nim na paralotni… A czego szukałem (i nie odnalazłem)? Niektórzy wiedzą... inni może zobaczą.
fot. Hubert, jezioro Krusznik, na szczycie tego półwyspu, w centralnej części zdjęcia, było zejście do nurkowania (zdjęcia z paralotni)
fot. Hubert, jezioro Krusznik,inna pora dnia i inna strona. W tle Wigry (zdjęcia z paralotni)
fot. Hubert, jezioro Krusznik, na szczycie tego półwyspu było zejście do nurkowania... ale to już chyba pisałem (zdjęcia z paralotni)
fot. Hubert, oni pływali... a ja chodziłem po dżungli... prawie jak w Wietnamie (ale o tym za chwilę)
fot. Hubert, po drugiej stronie świeży zgryz bobrowy czerwienieje...
fot. Hubert, Łukasz bardziej po powierzchni... a Emil bardziej po dnie...
co widać i nie widać na zdjęciu...
co widać i nie widać na zdjęciu...
fot. Hubert, Łukasz wychodzi w oparach siarkowodoru... Łukasz tylko wzruszył pokłady...
fot. Hubert, a Emil wychodzi z wąsem... i z reklamą jednego ze sponsorów projektu...
M: W niedzielę pojechaliśmy nad Suchar Wielki. Tam nurkowaliśmy w
trakcie zajęć Letniej Akademii Przyrody (zobacz historyczny wpis), a tata chciał nagrać trochę scen
jesiennych, bo już zaraz kończymy nasz projekt.
fot. Hubert, reklama sponsora... kto widzi? I nie jest to "haczyk"
fot. Hubert, przed nami jeszcze kilka barier... ale finał projektu już niebawem... nowy pomost na sucharze "się tworzy"
fot. Hubert, las jesienny... i już raczej nad Wigrami
fot. Miłosz... gągoł w przelocie...
fot. Hubert, grzyby na dębie... od spodu
fot. Hubert, grzyb taki... znany raczej...
H: Uwaga teraz, bo będzie ciekawostka (szkoda, że tak późno).
My nad Sucharem Wielkim, a Łukasz z Emilem testowali kamerę Nikona zapisującą 360 stopni.
Teraz zacytuję Emila: „Dzięki uprzejmości http://www.etheriumsky.com podczas naszego projektu (Wy)nurzeni. Ekspedycja Wigierska mogliśmy przetestować nowa kamerę 360 stopni ze stajni Nikon. Z dużą doza pewności możemy stwierdzić, ze jest to pierwszy materiał zrobiony tą kamerą w Europie :) [kamera nie jest dostępna jeszcze na naszym kontynencie]. Oczywiście są to jedyne pierwsze próby z tym sprzętem, ale mam nadzieję, że efekt choć nie idealny się spodoba.”
Teraz zacytuję Emila: „Dzięki uprzejmości http://www.etheriumsky.com podczas naszego projektu (Wy)nurzeni. Ekspedycja Wigierska mogliśmy przetestować nowa kamerę 360 stopni ze stajni Nikon. Z dużą doza pewności możemy stwierdzić, ze jest to pierwszy materiał zrobiony tą kamerą w Europie :) [kamera nie jest dostępna jeszcze na naszym kontynencie]. Oczywiście są to jedyne pierwsze próby z tym sprzętem, ale mam nadzieję, że efekt choć nie idealny się spodoba.”
Czyli teraz można sprawdzić ten efekt. Co ciekawe, to oglądający decyduje, który fragment przestrzeni chce oglądać. Zapraszamy zatem do zabawy (lepiej na dużym ekranie).
H: Na filmie widać, że ktoś został na brzegu… to właściciel kamery… Matt Dworzanczyk (czyli Mateusz Dworzańczyk), kumpel Emila z czasów szkolnych (chyba nawet w ławce siedzieli razem). Matt jest filmowcem dokumentalistą, reżyserem, ale nie tylko. Wywiało go do Wietnamu i tam... ma swoje studio filmowe. Możecie zobaczyć jakie egzotyczne (dosłownie) produkcje tworzy.
Matt ma zupełnie inny styl pracy niż ja. Przede wszystkim filmy planuje… a ja raczej spontanicznie działam. Spotkaliśmy się w wakacje na takiej rozmowie, nazwijmy to, technicznej na temat idei filmu…. Rozjaśnił mi kilka spraw… w kilka minut. Choć, jak sam twierdzi, szkoła filmowa w USA raczej mu nie pomogła, to jednak doświadczenie i wiedza jaką posiada zrobiły na mnie wrażenie. Ciekawy gość. Taki obywatel świata pełną gębą i "wywiewa go" po tym całym świecie...
fot. Łukasz... z ręki. Z telefonu. Czyli Łukasz, Ewa, ja i Matt... My w lokalu gastronomicznym, a Emil w podróży poślubnej...
fot. Hubert, nikt nie pozuje...normalnie zastana sytuacja...
podczas dźwigania (a właściwie odpoczynku) sprzętu nad Białe Piertańskie
podczas dźwigania (a właściwie odpoczynku) sprzętu nad Białe Piertańskie
H: Kolejna przygoda zaraz się skończy… i będziemy się chcieli
podzielić naszymi działaniami w formie filmu i… ale to jeszcze dogrywamy…
Finał już niebawem.
O szczegółach wkrótce Was powiadomimy.
GŁÓWNY PARTNER EKSPEDYCJI:
Sprzęt do fotografii podwodnej użyczyła firma
Taka wyprawa na pewno wymaga odpowiedniego przygotowania. Trzeba zabrać dużo rzeczy i dobrze się spakować. Czy będzie Wam potrzebny worek żeglarski ? Myślę, że to super rozwiązanie z tego względu, że takie worki są wodoszczelne i dzięki temu chronicie swoje rzeczy, gdzie niewątpliwie, nawet na brzegu mogą mieć one kontakt z wodą.
OdpowiedzUsuń