H: Dziś kolejny nur w Gałęzistym. Miłosz też zszedł pod wodę
i tym razem wreszcie ze sprzętem. Trudność akcji porannej polegała na tym, że
mieliśmy dużo rozmawiać. Taki dostaliśmy komunikat od reporterki Radia
Białystok, Renaty, która wybrała się z nami. Niby łatwe... ale pod wodą trochę gorzej nam
szło. Mniej werbalnie… A na końcu dzisiejszego wpisu link do filmu. Taka nasza
zapowiedź projektu.
fot. Hubert, Miłosz na krawędzi... ale jeszcze bez płetw
H: Czasem ma chwile zwątpienia.
Wczoraj cały dzień padało… prognoza numeryczna mówiła jednak, że dziś będzie
dobrze. Zwątpiłem. Szczególnie rano. Wstałem, a za oknem pełne zachmurzenie i
lekki deszcz. Dwa szybkie telefony od Łukasza... i czekamy jak się rozwinie.
Rozwinęło się dobrze, bo słońce wyszło… ICM nie kłamał... a ja wątpiłem... Presja była tym większa, że umówieni
byliśmy z Renatą, reporterką Radia Białystok, która chciała zrobić reportaż o
(Wy)nurzonych. Głupio by było, gdyby się nie odbyło. To nasze nurkowanie… Cel
prosty. Gałęziste. Blisko, szybko, łatwy dostęp do wody. Tu był pierwszy nur
zimowy w Wigierskim Parku Narodowym i w tym miejscu (pośrednio) narodził się
pomysł na nasz projekt nurkowy.
fot.Miłosz, taki widok nas przywitał. Lekko parująca woda i dużo pyłków sosny na wodzie...
fot. Hubert, Miłosz przy robieniu tego, co wyżej...
fot. Katarzyna, nurkowanie nurkowaniem, ale film sam się nie zrobi... trzeba swoje wychodzić...
H: Tym razem Miłosz też wszedł,
już ze sprzętem. Nowe pianki sprawiają, że wyporność mamy dużą. Miłoszowi
dołożyliśmy 6 kilogramów balastu… Ja wziąłem 12.
M: Po raz pierwszy w tym roku
mogłem zanurkować z butlą. Na początek pan Łukasz przypomniał mi najważniejsze
rzeczy i patrzył czy dobrze wszystko składam. A potem przebraliśmy się w pianki
i poszliśmy nurkować. Zeszliśmy na trzy metry. Dziś to i tak dużo, bo głębiej było słabe światło i ciężko jest
tam robić zdjęcie. Do tego mieliśmy jeden aparat i musieliśmy się zamieniać. Ja
trochę się boję, że go zgubię, bo nie ma żadnego paska.
fot. Hubert, instruktor ze swoim uczniem
fot. Hubert, do wody...
fot. Hubert, zaślubiny z... Gałęzistym... z kamienia...
fot. Miłosz, kamień... jest przydatny...
fot.Katarzyna, nurkujący już w wodzie, Emil z Łukaszem w lewo, a my... i tu i tam...
H: Jest lepsza widoczność.
Wreszcie. Dziś bardziej skupiłem się na Miłoszu niż na fotografowaniu. Pierwszy
nur sprzętowy w tym roku i trzeba poobserwować reakcję w wodzie. Trochę
pogadaliśmy (na migi), a głębokość maksymalna dziś: 4 metry (byłem pod
Miłoszem). Poniżej 3,5 metra odczuwało się znaczny spadek temperatury. Czyli
woda już chyba się normuje.
M: Kiedy weszliśmy pod wodę, to zobaczyliśmy tam wiele rybek i przynajmniej było coś widać. Widoczność była o wiele
lepsza niż w jeziorze Królówek, bo tam nie widać było własnych rąk.
Po dnie chodziły ślimaki i gdy
jednego podniosłem, to okazało się, że on składa się do środka tak jak harmonijka.
Jeszcze nie wiem gdzie ten ślimak ma oczy, ale niedługo się dowiem.
Świetnie było płynąć pomiędzy
trzcinami i patrzeć jak okonie przepływają sobie przed nami, ale zdjęcia nie
udało mi się zrobić, bo gdy wyciągałem ręce, to od razu uciekały. Na dnie było
dużo mułu, który czasem się podnosił i nic nie było widać.
H: Zasadniczo zieleń. Pod słońce
trochę więcej niebieskiego, ale jednak zieleń dominuje w wodach Gałęzistego.
fot. Hubert. Miłosz schodzi w zieloność Gałęzistego...
fot. Hubert, pierwsze okonie...
fot. Hubert, pod słońce już bardziej niebiesko...
fot. Miłosz
fot. Miłosz, w trzcinach...
fot. Hubert, małż wtapiający się w tło...
fot. Hubert, gałąź w Gałęzistym...
fot. Hubert, zamulone dno... kto znajdzie czerwoną wodopójkę (roztocz)?
Takie widzieliśmy też w Pietronajciu, ale tu jakby większe i bardziej regularne... sprawdzimy.
fot. Hubert, szukaliśmy raka szlachetnego, a tylko takie małe, pręgowane i amerykańskie.
H: Renata zadawała pytania. Taka rola
reportera. Miłosz odpowiadał. Taka rola pytanego… Nie wiem co mówił, bo w tym
czasie jeszcze byłem pod wodą… Ale wczoraj taka refleksja mnie naszła. Zastanawiam
się kiedy przegapiłem ten moment… Jeszcze niedawno miał problemy z wysłowieniem
się, a teraz już kombinuje, szuka form językowych… Wczoraj wieczorem w
Smolnikach opowiadaliśmy o Suwalszczyźnie (i ją pokazywaliśmy) dla grupy uczestniczącej
w kursie jogi. Zaprosili nas, a my daliśmy się zaprosić… Stodoła przerobiona na
salę do ćwiczeń… i do prezentacji. Ale nie o tym. Z reguły to ja więcej mówię w
takiej sytuacji, a Miłosz raczej chowa się (metaforycznie) za plecami… ale tak
go słuchałem jak zapowiadał swoją prezentację zdjęć i uświadomiłem sobie, że
mój syn urósł. Nie tylko fizycznie…
M: Przyjechała z nami też pani z
Radia Białystok, która przy okazji robiła z nami wywiad. Jak ktoś wyszedł, to
pytała co widział i nie pamiętam nawet co powiedziałem.
fot. Hubert, a na brzegu już odpytywani...
fot. Katarzyna... bez komentarza...
fot. Katarzyna, może lepiej nie wychodzić...
fot. Miłosz, a tak namalowaliśmy pyłkiem sosnowym powierzchnię Gałęzistego.
Wcześniej było równomiernie i wzdłuż brzegu... tacy artyści...
fot. Hubert, jeszcze raz pyłkowo... taka zorza nam wyszła...
H: Część ekipy pojechała, a my z
Miłoszem zrobiliśmy jeszcze rozpoznanie linii przybrzeżnej. Wiosna buzuje aż
miło. Kolor razi w oczy zielonością swą, a ta intensywność jest... nienaturalna. Pod wodą było zielono, ale na powierzchni jeszcze bardziej radykalnie.
M: Jak zostaliśmy sami, to zaczęliśmy
chodzić z aparatami wzdłuż jeziora, a w trawie było tyle owadów, że aż się zdziwiłem.
Znalazłem też ważkę, która trzymała jakiegoś innego owada. Pokazałem tacie i
dowiedziałem się, że to ważka, która chwilę wcześniej wyszła z kokonu i teraz
musi czekać i nabierać sił do pierwszego lotu. Skrzydła były zupełnie białe,
więc pewnie jeszcze do nich krew nie dopłynęła. Zrobiłem jeszcze kilka innych
owadów, bo dzięki pożyczonemu od pana Wojtka obiektywowi o wiele łatwiej się
robi zdjęcia makro.
fot. Miłosz, tropi stwory... a co wytropił? Poniżej...
fot. Miłosz, ważka po wyjściu, bliżej i jeszcze bliżej...
fot. Miłosz, ważka łapką pozdrawia...
fot. Miłosz, takie oko
fot. Miłosz, w pyłku...
fot. Miłosz, taka czupryna...
fot. Miłosz, trochę inna ważka...
fot. Miłosz, jeszcze jedna (prawie) mucha
fot. Miłosz, czyżby witalnik naostrzak...
fot. Hubert, a potem nam się trochę zachmurzyło nad Gałęzistym...
H: Projekt nam się rozwija.
Kolejni sponsorzy, kolejne patronaty… Dlatego czas wrzucić taki pierwszy oficjalny
filmik. Zapowiedź obrazkowa tego, czym będziemy zajmować się do jesieni.
Zapraszamy na krótką odsłonę filmową (muzyka... jak zwykle: OTAKO, a poczytał nam Paweł Hołdyński z Hołek Studio - Dzięki :)....
(Wy)nurzeni. Ekspedycja wigierska - filmowa zapowiedź akcji (czas trwania: 2:41)
GŁÓWNY PARTNER EKSPEDYCJI:
SPONSORZY:
PATRONATY MEDIALNE:
PATRONI I SPONSORZY SPRZĘTOWI:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz