H: Dziś będziemy (się) rozliczać, a
materiał ikonograficzny będzie tylko powtórzeniowy. Tak wyszło, że właśnie dziś
mija rok od naszego pierwszego wpisu, czyli równe 12 miesięcy Was nękamy… Statystycznie rzecz biorąc każdy
mieszkaniec Suwałk przynajmniej raz do nas zajrzał… ale o tym jeszcze za
chwilę. Czy to był dobry rok ? To się okaże/okazuje.
H: Projekt blogowania powstawał spontanicznie… przez kilka miesięcy.
Taka spontaniczność w czasie rozciągnięta. Ale wymagała pewnej dojrzałej
decyzji, bo wbrew pozorom przyjęta (i prawie konsekwentna) forma narzucała nam
wpis przynajmniej raz w tygodniu, a taka systematyczność łatwa nie jest.
Statystyki pokazują (bo taka ich rola) kilka ciekawostek… Napisaliśmy 95 postów (tego, który czytacie
nie liczę)… 77.607 (słownie: siedemdziesiąt siedem tysięcy sześćset siedem)
wejść na bloga (!), co w naszych warunkach lokalnych (przy dość wąskim zakresie
działania) robi wrażenie (przynajmniej na
mnie)… Teoretycznie (patrząc na ilość
wejść) każdy mieszkaniec Suwałk (stan na rok 2015 to 69.370… cytuję za Filipem
Springerem) zajrzał na nasz blog… taka statystyka.
Ale
nie statystyki wzruszają, a to, że za tymi liczbami stoicie Wy (no dobra… czasem
siedzicie).
Było też kilka inspirujących spotkań i
pokazów w realnym świecie (w Centrum Trójki, w Gminnym
Ośrodku Kultury w Raczkach, na zajęciach Letniej Akademii Przyrody
organizowanej przez Wigierski Park Narodowy, na warsztatach grupy uprawiającej jogę)…
Przez
ten czas wiele się wydarzyło… Spotkaliśmy mnóstwo ciekawych ludzi, braliśmy udział w ciekawych wydarzeniach, poszło
kilka projektów… Trudno tak teraz o wszystkim… ale spróbujemy… Dla nas ważne są doświadczenia, spotkania, te które nas dodatkowo uskrzydliły… kolejność wymusił alfabet.
A jak Adam Wajrak. Na spotkaniu
autorskim w Starych Juchach mieliśmy okazję z nim porozmawiać w przelocie… a chciałoby się dłużej... Warto było
pojechać. Warto było posłuchać. Plan ambitny jest wciąż, by go tu ściągnąć na
spotkanie autorskie (Adam Wajrak o tym nawet nie wie, ale już mamy zaklepaną
salę na spotkanie autorskie)…. Ciekawe jest to, że jeszcze autor książki „Wilki”
do Suwałk nie przyjechał, a już byli przeciwnicy takiej idei. Bo Wajrak nie
pasuje do pewnych koncepcji, nawet lokalnym. Bo mówi o niewygodnych sprawach… a
co gorsze są tacy, co go słuchają (a to już niektórych drażni wybitnie)… A może
warto posłuchać człowieka i tego co ma do opowiedzenia o Puszczy Białowieskiej
(o Rospudzie też się onegdaj mocno wypowiadał), a potem ocenić… Kolejny raz
zostałem sprowadzony na ziemię. Ideologia jak nie jest nasza… to jest niczyja.
Wyrugować. Zdyskredytować. Wyrzucić do lamusa, albo jeszcze dalej.
B jak Blog Roku. Taki pomysł mieliśmy na udział
w konkursie, a może bardziej na promocję naszego bloga na trochę szerszym
forum… i z tej promocji wyszła „grubsza” sprawa, bo w swojej kategorii, w
głosowaniu, zajęliśmy II miejsce
(statystyka nieubłaganie wskazywała wtedy 600 osób lubiących Sudawców na FB, a blog, który
w tej rundzie nas wyprzedził miał… ponad 40.000 „lubiących”)… Taki sukces
zawdzięczany całkowicie Waszej postawie. Czynnej postawie. Nie przekonaliśmy do
siebie jednak jurorki, Meli Koteluk, która wytypowała do finału trzy inne blogi
(z 10 wybranych przez głosujących).
Trudno. Mamy plan, by w tym roku jeszcze raz się spróbować. Ale to
będzie ostatnia próba.
B jak Biegnący Wilk (czyli Darek
Morsztyn)… spotkaliśmy się z człowiekiem, który już swoim puszczańskim imieniem
zaświadcza o ciągłym ruchu… biega on i
cała jego rodzina… także ta czworonożna. Lubię podglądać ludzi, którzy żyją
inaczej niż wszyscy, którzy idee wcielają w życie… czasem niemal bez
kompromisów. Biegnący Wilk ma misję i to daje się odczuć w całej Republice
Ściborskiej… a my tam za nim, przed nim
i obok. Dosłownie i w przenośni.
D jak Dzień Dobry TVN. To oni nas
wyłapali. Przyjechali i zrobili materiał. Razem z ekipą ratowaliśmy kota, który
ratunku nie wymagał… a to
konsoliduje. Nasza idea poszła w Polskę,
a nawet trochę wróciła. Wróciła w postaci odsłon wpisu o tej naszej pięciominutowej
przygodzie (ten wpis ma wciąż najwięcej wejść… czyli takie ‘tefałeny” Was
interesują najbardziej)
F jak Filip Springer. Wojtek Pająk mnie
z nim umówił na spotkanie pod „hotolem” Hańcza. Filip... to złożona postać, która do zapisywania spostrzeżeń używała metody bardzo analogowej. Notesik
klasyczny spinany gumką. Do tego klasyczny
warsztat reporterski i znowu kolejne moje doświadczenie w materii: jak pozyskiwać
materiał źródłowy. Warto było patrzeć... jak Filip patrzy i widzi… a ja właśnie czytam jego książkę, spisany
efekt tego patrzenia. Miasto Archipelag.
Polska mniejszych miast... (są i Suwałki wspomniane). Filip patrzy… i
widzi, i zapisuje… tak już ma. Pewnie, że jest w jego tekstach pewna tendencja…
pewnie, że patrzy i widzi, to na co wyczulone ma oko… Ale dobrze pisze i dobrze
mi się „go” czyta… A spotkanie z nim? Bardzo wartościowe… i to wcale nie dlatego, że w prywatnej
korespondencji (i teraz nie uszanuję tej prywatności, ale czego nie robi się
dla podniesienia swojej wiarygodności i rozwoju „kariery”) napisał: „Cześć, chciałem Ci tylko napisać, że czytam
sobie Sudawców i podziwiam Was ogromnie (…)”. Reszta była bardziej
osobista, a ja aż taki perfidny nie jestem…
choć takie komentarze (i od takiego Gościa)… cieszą i dają kopa. Zobaczymy
czy się Filip wyprze tych słów, bo będzie okazja już wkrótce z nim pogadać… 10
października zjawi się w Suwałkach na promocji swojej książki. Warto być.
M jak Marcin Halicki. Wariat jakich
mało. Tyle projektów z nim już poszło… że nie pamiętam. Film o Rospudzie, dwa
wydawnictwa albumowe, film „Fotograficzna
Pamięć”… i nawet to, że mam dwa dni na skończenie kolejnego projektu filmowego
(o muzykantach) nie przeszkadza mi o Marcinie pisać same dobre rzeczy… Żeby
wszyscy robili dla lokalnych społeczności tyle co on… to by było nudno, bo zbyt
idealnie… A Miłosz w Raczkach zrobił dobre zdjęcia z rekonstrukcji historycznej…
(i o wszystkim przeczytasz na naszym blogu)
P jak Piotrek Fiedorowicz. Taki kolejny lokalny
Gość, który inspiruje muzycznie. Z
nim wiąże się pewna świeża, bo wczorajsza historia… Znany portal
społecznościowy zapragnął mi wczoraj przypomnieć jakie mam mieć wspomnienia…
Taka elektroniczna „przypominajka”. Wyszło na to, że równo trzy lata temu
opublikowałem zdjęcie Piotrka (które zrobiłem podczas zbierania materiału do
filmu „Rospudzenie. O rzece”). Tak mi przypomniał „fejsbuk”, żebym wspomnieniem
się wzruszył. Wzruszyłem się, bo wspomnienie dobre i muzyka mi od lat pasuje…
Piotrka widzę w sumie niezbyt często… tak naprawdę to chyba ostatni raz
spotkaliśmy się podczas robienia materiału o nim…. Czemu o tym? Bo teraz
dopiero wykaże potęgę i moc sprawczą wirtualnego tworu „twarzowej książki”
(choć ta moc jest wszystkim znana chociażby z tego, że pomnaża znajomości… tylu
znajomych wirtualnych… a tylu w świecie
rzeczywistym… cud prawdziwy, choć w
wirtualnym świecie).
Ruszyłem
wieczorową porą na miasto, cel był konkretny, ale w tej historii mało
istotny… istotne jest to, kogo spotkałem?
Piotra oczywiście, który Suwałki nawiedził z rodziną… Takie wywołanie, taka moc
sprawcza „fejsbuka”…
R jak Radio Białystok. A to się wiąże z
tym, co poniżej… Reportaż o projekcie
(Wy)nurzeni. Pierwszy raz zostaliśmy przedstawieni w takiej formie, w reportażu radiowym.
Ciekawe doświadczenie i trening dla wyobraźni. Co ciekawe oprócz naszych głosów
tradycyjnie poskładanych w wypowiedzi… zagrały jeszcze bąbelki wydychane przez
mój automat… Takie efekty dźwiękowe towarzyszyły temu wydarzeniu na antenie i w
eterze.
(W) jak (Wy)nurzeni. Ekspedycja
wigierska. Marzyło mi się od lat zanurzenie w Białym Wigierskim, ale z
możliwością zaprezentowania zdjęć z tego nurkowania. Sam projekt zaistniał
dzięki przychylności Dyrekcji Wigierskiego Parku Narodowego. Myśl zrodziła się
po zimowym nurkowaniu w Gałęzisty. Zrodziła się i kwitnie wciąż… Cały czas
nurkujemy (z Ewą, Łukaszem i Emilem) i zbieramy materiały. Co ciekawe, nasza inicjatywa wzbudziła
zainteresowanie kilku szanowanych
portali nurkowych (ogólnopolskich), a i wersja tradycyjnie papierowa („Podwodny Świat”), już o nas w piśmie swym zaświadcza. Działamy
zatem, a finał już niebawem…
Z jak Załoga Eko z TVP Polonia (i ABC). Przyjechali w wakacje,
nagrali kilka scen z naszym udziałem… A
my pukaliśmy do nich przez szklane dno
łodzi WPN, chlapaliśmy dzieciaki płetwami i opowiadaliśmy o nurkowaniu.
Kolejny raz mogliśmy też podejrzeć jak pracują zawodowcy. Wniosek: są bardziej
zorganizowani i poukładani niż my.
Dziś
na Polonii będzie emitowany materiał, który powstał wtedy w Wigierskim Parku
Narodowym… ale nas w nim ponoć nie będzie. Czasem tak jest, że wycinają… i taką
refleksją się podzieliłem na wielokrotnie wspominanym portalu społecznościowym… Ale odezwała się szybko osoba bezpośrednio
zaangażowana w projekt i dowiedzieliśmy się, że pokażą nas tak jakby pełniej… w
innym odcinku… za kilka tygodni. Dlatego
nie wiem czy traktować to w kategorii sukcesu… bo może to będzie porażka.
Tyle
alfabetu… takie plusy wydobyte… ale
wiele pewnie pominąłem (częściowo winę za to ponosi wspominany Marcin Halicki :), bo mam wciąż misję…
zdążyć na sobotę z filmem, a doba za krótka)
Szybko
zatem wspominamy… W tym roku Miłosz miał swoją pierwszą wystawę indywidualną w
Galerii Jednego Obrazu… Było też kilka mini sensacji
fotograficzno-przyrodniczych (piekielnica, tracz bielaczek i żołna na
Suwalszczyźnie). Były wzruszenia (różnego ciężaru i formatu) podczas Nocy
Kupały w Dowspudzie, odłowu bobrów, sejmiku żurawi, czy podczas wspominanych
spotkań z ludźmi i całą przyrodą…
Rok
minął i powiem tak: jest siła na kolejny. My się dobrze bawimy… ale
chcielibyśmy też Was cieszyć pokazując to, co cieszy nas. Taką mamy koncepcję
(nieustanie).
O
tych wszystkich działaniach możecie
poczytać na naszym blogu… Czasem mam wrażenie, że mijani przez nas ludzie patrzą na nas jakby „coś
wiedzieli”… no bo jak ktoś się tak „obnaża” w sieci… Może zatem warto ustalić szyfr „na
mijankę”… będę wiedział, że to nie „liść” na głowie…. Czekamy na propozycję.
I
taki apel już na zakończenie (dla tych, którzy jednak przeczytali ten tekst do
końca): zostawcie swój ślad na naszym blogu, bo jest taka opcja. Dajcie nam
poczuć, że jesteście z nami… Statystyka jest ważna (czyli ta ilość wejść, która
świadczy o Waszym „podglądaniu”), ale komentarz daje więcej, bo jest bardziej
osobisty. Z tego miejsca (a siedzę przed komputerem) deklaruję, że na każdy
pozostawiony komentarz… odpowiemy komentarzem. Od dziś (czyli... Rafath i Mewa... piszcie, a będzie Wam odpisane :)
Dziękujemy, że jesteście z nami, oglądacie i czytacie! Za rok podziękujemy... że komentujecie :)
Dziękujemy także sponsorowi Hotelowi Loft w Suwałkach i patronowi www.suwalszczyzna.net... a za rok podziękujemy też innym :)
fot. Hubert
fot. Miłosz
Abyście w kolejnym roku mieli "ból głowy" i "zagwostki", którą sprawę zbadać, kogo info o "czymś ciekawym" to jest właśnie to. Ale nie raz już udowodniliście że macie"nosa" do tego. Olecko pozdrawia.
OdpowiedzUsuńOdpowiadam:) Bardzo dziękujemy, bo taki "ból" jest wskazany... a Olecko pozdrawiamy tym bardziej... i gęsi na wiosnę też nawiedzimy...
UsuńTo już rok? Rety, jak to leci! Wasze przygody rozchodzą się też w różnych gawędach, np. o tym, jakie sprawy mogą wyniknąć z jednej fotografii (piekielnica Miłosza) czy latania nad Czarną Hańczą. Piszecie historię miejsca :) Hura!
OdpowiedzUsuńPS. Znak rozpoznawczy, hmm, może "Piekielnie dzień dobry!" No wiem, że za długo...
Rok... Springer dobrze usłyszał... kiedyś była ponoć tylko jedna wskazówka w zegarku... a teraz... nie ma wskazówek... a czas... goni jakby szybciej... ale przecież tak samo. A hasło długie, ale dobre :) Dzięki
UsuńMoże znak rozpoznawczy - "Zusno"?
OdpowiedzUsuńDobre...ale dla wtajemniczonych :)
Usuńzastanawiam się co napisać błyskotliwego.... widzę, że już jestem 4-ty w komantarzach, więc jutro powinno być ich co najmniej 8 :D
OdpowiedzUsuńLiczysz lepiej ode mnie. Ale... słowo się... poleciało w eter. Jest już... czy pisałem, że liczysz lepiej ode mnie ? Pozdro.
UsuńPS. A błyskotliwie jak zawsze... oprócz tych wron co zawracają...ale to było prawie rok temu :)
C jak "cieszę się", że tu jestem.. w gościnie u Sudawców. Ą jak "ą cię nie mogę, jaki epicki blogasik". P jak "podpisuję listę obecności"
OdpowiedzUsuńSprawdzone. Zaklepane... a dziennik już nawet u nas w szkole elektroniczny. C jak najbardziej pasuje... bo też się cieszę z Twej obecności :)
UsuńNo to skoro liczbowo to komentarz 6 a właściwe 7 ponieważ pisany w imieniu 2 osób. Zaczynając od tej tradycyjnej, przy takich okolicznościach, liczby to lat 100! I wielokrotności ww. liczby co do postów i zupełnej wielokrotności zapętlonej co do zdjęć. No i, żebyśmy się jeszcze powynurzali wielokrotnie ;)
OdpowiedzUsuńdamy radę (częściowo wspólnie :)
UsuńZaczynam się zastanawiać... czy potrzebna była ta deklaracja o odpisywaniu... Walczymy Państwo Sieńkowscy :) Dzięki za dobre słowo.
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak chociażby ze względu na to, że wskazałeś, że zależy Wam na komentarzu TU a nie "tylko" np. na twarzoksiążce (choć tam też zapewne się dla Was liczą i są cenne). Zawsze możecie rozważyć opcje typu: narzędzie "lajk" czy "komentarze z Fb/napisali do nas na portalu ;p". Choć czy ja wiem, czy jest TU to potrzebne...Walczymy!
OdpowiedzUsuńTak. To była odpowiedź jakby co... bo wiesz... obiecałem :)
UsuńPokojowa Nagroda Nobla dla Sudawców, Ojca i Syna i całej Rodziny za ruchamianie w nas Piękna, za Niezwykłą Wrażliwość, Miłośc i Pasję, za uchylanie nam rąbka Tajemnicy zwanej Suwalszczyzną :) Natalia B
OdpowiedzUsuńKolejny raz nie wiem co napisać... ale obiecałem :) Dziękujemy za dobre słowo... i szukam kolejnych tematów :)
UsuńNie samym chlebem i wodą człowiek żyje, fajnie się Was czyta.Potrzebni są tacy pasjonaci aby przybliżyć nam naszą małą ojczyznę i pozostawić ją dla następnych pokoleń :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Czesław
Dzięki. Tak właściwie to my także odkrywamy Suwalszczyznę... na bieżąco :)
UsuńPodziwiam za pasję, entuzjazm i chęć dzielenia się "swoją" Suwalszczyzną. Życzę dalszej satysfakcji z tego, co robicie. Dziękuję za inspiracje.
OdpowiedzUsuńDzięki... mamy jeszcze kilka pomysłów :)
Usuń