H: Dziś krótki (tekstowo) wpis o
chmarze łań (i młodych jeleni) złapanych na skraju lasu i o przemyśleniach o
korkowcu. Kto miał (przemyślenia i korkowca)… ten wie.
fot. Hubert, taka "licówka" dziś mi się trafiła... i nawet ją przechytrzyłem zimową porą (a zima jaka jest... każdy widzi na obrazku)
H: Dziś rano znowu udało się podejść
chmarę jeleniowatych. Trafiłem w to samo miejsce co w lipcu (a o tym pisaliśmy
tu: zobacz wpis ) i znowu zobaczyłem na skraju lasu
łanie i młode byki. Ale różnic kilka istotnych jednak było. Tym razem byłem sam, zwierzyna jakby
bardziej wyrośnięta i podejście było (z marszu, a nie statycznie z ambony).
fot. Hubert
fot. Hubert, taki chłystek dzisiejszy...
H: Podszedłem bardzo blisko, a stado
mnie nie zauważyło i zeszło spokojnie do lasu. Tak lubię.
Czasem uda się trafić coś w tym
samym miejscu… Czasem.
W większości przypadków jednak „nic
dwa razy się nie zdarza" i stwory uciekają przede mną.
fot. Hubert, a gdy wracałem, to łyski na Wigrach w pokaźnym stadzie mi się objawiły (tu tylko wycinek)
fot. Hubert, a potem pierzchły... (i tracz nurogęś w przelocie)
H: W sobotę pojechałem z dzieciakami
nad Maniówkę, bo liczyłem, że uda się nam znowu znaleźć kilka zgryzionych przez
bobry konarów.
Wtedy się udało (zobacz nasz wpis historyczny), ale dziś ta sama przestrzeń wygląda inaczej. Bobry z tego odcinka rzeki
raczej się wyniosły, a jak mówił mi nasz znajomy fachowiec od bobrów, jest to
pewna tendencja. Czyli bobrów jakby mniej na Suwalszczyźnie…
Nie było bobrów i zgryzionych konarów, ale
były stokrotki. Taki mamy klimat. Takie zmiany. Czy dobre?
fot. Hubert, w 2015 roku takie rzeźby bobrowe trafiliśmy... i śniegu jakby więcej
fot. Hubert, a w sobotę Hania zbierała stokrotki... taka zima teraz.
fot. Miłosz, w sobotę na bagienku koło Maniówki w miarę świeże zgryzy bobrowe...
fot. Miłosz, takie niedokończone...
fot. Hubert, Miłosz w tle pomyka...
H: Rok temu, 8 stycznia byliśmy świadkami zamarzających
Wigier, dziś niby Suchary też trochę ścięło… ale tylko przy brzegu. Zima jednak wygląda
zupełnie inaczej i możesz to zobaczyć w archiwalnym tekście - taki wpis )… Jak już sobie otworzycie ten wpis, to zerknijcie na (tam zamieszczone) zdjęcia Bartosza Stróżyńskiego.... bo już 19 stycznia odwiedzi Suwałki i pokaże nam (i Wam) prawdziwą zimę... (a szczegóły wkrótce podamy).
fot.Hubert, dziś nad sucharem Rzepiskowym... nieśmiały lód...
fot. Hubert
a rok temu było tak spektakularnie nad Wigrami... i o ponad 20 stopni chłodniej
H: Kolega wrzucił dziś na FB zdjęcie
swego korkowca. Taki zabytek odnalazł. No i sprowokował mnie do wspomnień czasów odległych, ale i tych stosunkowo
niedawnych, bo w 2016 roku przejeżdżając przez Rajgród, zatrzymaliśmy się (także mentalnie) i „wstąpiliśmy” na odpust. Chcieliśmy pokazać dzieciom estetykę straganową
i skończyliśmy z korkowcem, wiatrakiem i obwarzankami na sznurku…
fot. Hubert, taki korkowiec w ręku Miłosza... niby równie tandetny, ale jakość już nie ta... (zdjęcie z 2016 roku)
fot. Hubert, a Hania ze swoimi odpustowymi darami... wiatrak jakiś taki bardziej brokatowy, a obwarzanki jakby mniej smaczne... (zdjęcie z 2016 roku)
H: W Suwałkach (w dni powszednie) kupowało
się taki „korkowy arsenał” u Górskiej na Kościuszki. A czasem to była niezwykła wyprawa do swoistego
gabinetu osobliwości…
Z rozrzewnieniem wspominamy to, co było.
Twierdzimy czasem nawet, że było inaczej… może lepiej, smaczniej, głośniej. Pewnie tak było… bo my byliśmy wtedy młodsi. A jest w sumie tak trochę „szymborsko” … i „nic dwa razy się nie zdarza”. Zimy już nie te, pomarańcze inaczej
smakują, „kodżaki” wyszły ze sklepów i niby jest więcej innych towarów na półkach… a jakby mniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz