H: Słońce jest od jakiegoś czasu wyjątkowo wstydliwe i
rzadko się nam objawia. Dlatego dziś dużo będzie (pod)słońca, bo okazja się nadarzyła. Odwiedziliśmy wreszcie grodzisko
w Cisowym Jarze i rykoszetem Górę Szeską. Chcemy odwiedzić
wszystkie okoliczne grodziska…i to właśnie kolejny etap tej zachcianki.
Znaleźliśmy nawet trochę zimy… tej zimy... na 309 metrach (a jak w wysokich górach). Taka Narnia (trochę) na
Szeskich Wzgórzach…
fot. Hubert, słońce łaskawe w Cisowym Jarze. Taki klimat.
H: Cisowy Jar koło Kowal Oleckich mieliśmy odwiedzić podczas penetracji grodzisk
okolicznych. Plan był żeby pojawić się tam już podczas oglądania grodziska w
Mieruniszkach (zobacz relację: taki wpis), ale wtedy zabrakło czasu… i bardzo dobrze.
fot. Agnieszka, w drodze do Cisowego Jaru, trochę mrozu...
fot. Hubert, taki tryptyk... początek Cisowego Jaru
fot. Miłosz, struga wciąż rzeźbi...
fot. Miłosz, na krawędzi...
fot. Hubert, widok w dół jaru...
fot. Hubert, w dół jaru
fot. Hubert, dziewczyny się opalają
fot. Hubert, w dół jaru
fot. Hubert, takie zbocze...
H: Cisowy Jar nazwę swą zawdzięcza dwóm zjawiskom. Po pierwsze: działalność okresowych cieków, które mozolnie
rzeźbią wciąż głęboki na 30 metrów wąwóz (jar). Po drugie: zanotowano tu występowanie ponad
1000 cisów. Nazwa zatem jak najbardziej zasadna. Nie dziwi też, że to miejsce
wybrali Jaćwingowie. Natura fortyfikuje najlepiej.
fot. Hubert, taki "dziki" cis pospolity
fot. Hubert, cis kolejny...
H: Stary Szaniec. Ponoć tak na to miejsce mówili miejscowi…
ale którzy? Gospodarze tych terenów w wyniku zawirowań historii czasem się
zmieniali. Kowale Oleckie przecież były onegdaj w Prusach i ponoć to miejsce
już w 1937 roku objęto ochroną.
M: Rozdzieliliśmy się trochę. Tata z dziewczynami został po
jednej stronie wąwozu, a ja poszedłem drugim brzegiem w stronę grodziska. Potem
zadzwoniłem, bo zapomnieliśmy wziąć radia i spotkaliśmy się na wałach
starego grodziska.
fot. Hubert, dojście do grodziska raczej płaskie... jak widać śnieg w śladowych ilościach na razie...
fot. Hubert. las wciąż ten sam... ale słońce...
fot. Hubert, gdzieś tam Miłosz pomyka... w stronę słońca, do grodziska...
H: Na stronie internetowej Grodziska Jaćwieży (www.grodziskajacwiezy.pl),
przeczytać możemy: „Grodzisko w Wężewie o lokalnej nazwie Stary Szaniec
położone jest na terenie rezerwatu Cisowy Jar, na cyplu rozległego, kemowego
płaskowyżu, poprzecinanego głębokimi wąwozami. Dostępu do grodu broniły od
strony zachodniej, południowej i wschodniej strome stoki wąwozu, natomiast od
strony północnej łukowata linia masywnego wału zaporowego z systemem fos
(zewnętrznej i wewnętrznej). Majdan ma kształt zbliżony do trapezu o wymiarach
74 x 13 x 52 x 73 m. Nie można wykluczyć, że od północy do grodu przylegała osada
podgrodowa.
Grodzisko znane w literaturze od XIX w. pod nazwami Alte
Schanze, Schwedenschanze. Schlossberg, Wensöwen, Wężewo. Datowanie: X-XIII w.”
fot. Hubert, widoczny wał grodziska w Wężewie (w Cisowym Jarze)
zrzut ekranu ze strony www.grodziskajacwiezy.pl,
w rozwidleniu jaru widać wyraźnie wał grodziska (w centralnym punkcie)
M: Dużo błota mieliśmy pod nogami, ale warto było się
poświęcić, bo zaliczyliśmy kolejne grodzisko jaćwieskie i to ja wszedłem na nie
pierwszy.
fot. Miłosz, takie buty...
H: Tyle z grodziska, bo potem ruszyliśmy na Górę Szeską. Bo po drodze i nigdy nie byliśmy. A trafiliśmy zupełnie inny klimat...
Według źródeł góra ma 309 metrów… niby niewiele, ale miałem wrażenie, że wchodzimy przynajmniej na 2000 metrów. Nie chodzi tu o wysiłek, ale o warunki wokół. Nie wiem skąd pojawił się nagle śnieg (który wcześniej niemal nie występował). A tu objawiła nam się Narnia. Tak powiedział Miłosz… a potem niejaki Wojtek Pająk, który zobaczył nasze zdjęcia w sieci (z zapowiedzi).
Magicznie się zadziało i choć sam szczyt raczej był
zalesiony, to i tak wrażenia fantastyczne. I teraz seria naszych zdjęć... długa seria...
fot. Hubert, więcej śniegu... nasza droga do Narni.
fot. Miłosz, ja też w drodze... na drodze
fot. Hubert, słońce fascynuje...
fot. Miłosz
fot. Agnieszka, jak w Narnii... ogłuszony zjawiskiem
fot. Hubert, słońce wchodzące koloryzuje...
fot. Hubert, słońce wciąż robi tło...
fot. Hubert
fot. Agnieszka
fot. Agnieszka
fot. Agnieszka
fot. Hubert
fot. Hubert, słońce tym razem z tyłu...
fot. Hubert
fot. Hubert, kompozycja Hani
fot. Hubert, ile można tego słońca... dużo.
fot. Hubert
fot. Miłosz, dmuchawce. latawce, wiatr...
fot. Miłosz
fot. Miłosz
fot. Hubert, zachodzi już...
fot. Hubert, klimat nam się trafił...
H: Kolejne grodzisko odwiedzone w jakże pięknych okolicznościach przyrody, kolejne doznania estetyczne... a słońcu dziękujemy, bo wykorzystaliśmy je w tym wpisie mocno...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A na koniec kilka przypomnień i odnośników... tak na Nowy Rok.
Spis naszych dotychczasowych postów o grodziskach Jaćwieży:
1. O dawnych Jaćwingach i późniejszych Prusach, a i niemieckich
bunkrów bez liku (zobacz wpis)
2. O grodzisku w Mieruniszkach i ptactwie wszelakim przelotnie
nad nami (nawet bieliki dziś nas zaszczyciły)
(zobacz wpis)
3. O pierwszych żurawiach, grodzisku i dworze w Sudawskich… i
chyba najstarszej chacie na Suwalszczyźnie (zobacz wpis)
4. O Osinkach i Szwajcarii, czyli „zagłębiu jaćwieskości” i
„punktach mocy” pod Suwałkami. (zobacz wpis)
5. O Jaćwingach, archeologach, penetrowaniu grodzisk
okolicznych i realizacji filmów (zobacz wpis)
6. O Puszczy Rominckiej, wiaduktach w Stańczykach i głazach
cesarza (Wilhelma II) (zobacz wpis)
I nasz film o kilku (innych) grodziskach jaćwieskich (także na
Mazurach i na Litwie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz