M: Tata zapytał mnie, co chcę fotografować na kolejnym wypadzie. Powiedziałem,
że chcę zobaczyć wodospady, bo jak byliśmy w Tatrach pod takim wodospadem, to
tata powiedział, że u nas też są, ale trochę mniejsze. I mi się to teraz
przypomniało.
H: Wodospady na Suwalszczyźnie? pewnie, że są. Ruszyliśmy o świcie
w taką podróż sentymentalną po wodospadach okolicznych. Czemu sentymentalną… bo
wczoraj przejrzałem skany i negatywy. Znalazłem kilka historycznych ujęć
miejsc, które chciałem pokazać synowi.
fot. Hubert, Jaczno, dziś
H: Woda jak czas. Płynie. A jak w wodospadzie… to spada. Jak zegar
ze ściany.
Dziś kopnął mnie ten czas.
Odwiedziłem z synem miejsca, które fotografowałem kilkanaście lat temu. Znów
dostrzegłem znaczenie zdjęć typowo dokumentalnych, na których pozornie nic się nie dzieje. Stan zastany. Tu tak było.
Jest. Ale czy będzie… W zestawieniu z dzisiejszymi fotografiami, te archiwalne stają
się dokumentem, świadectwem przemijania. Kopnięty przez czas zostałem boleśnie.
Przynajmniej dwa razy.
M: Dziś zrobiliśmy dużo zdjęć. Tata mówi na takie „pocztówkaszcze”.
H: Zaczęliśmy „wodospadanie” od małych i naturalnych spiętrzeń. Za jeziorkiem
Udziejeczek, przepływa strumień, do którego wody doprowadzają tak zwane źródła
grawitacyjne (wycieki z okolicznych wzgórz). Strumyk dość wartko wpada do
jeziora Udziejek. Przed laty te źródła (a właściwie przestrzeń wokół nich) zapragnęły
mnie pochłonąć. Właściwie to moje buty, jednak dziś byłem przygotowany na
bezpośrednią konfrontację z lękami młodości. Miałem kalosze. Taki jestem
sprytny.
M: Szliśmy z tatą przez pola i las, dużo było też „pastuchów”, ale
na szczęście bez prądu. Wiem, bo kilka razy ich dotknąłem. Zastanawiałem się gdzie idziemy, bo nie było
tam ani śladu wodospadu, ani szumu, ani nic. Nagle tata zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać.
Ja też zacząłem słuchać i przez chwilę poczułem się tak, jak w górach. Podeszliśmy jeszcze kawałek, a szum był coraz
głośniejszy. Tata pokazał mi taką ściętą górę, z której wypływała woda.
Zeszliśmy na dół, a tam było już niezłe bagno. Musiałem iść za tatą, który
zostawiał ślady, po których się przemieszczałem. Zobaczyłem tam wodospady, które
mało przypominały te w górach. Ale szum wody był taki sam.
fot. Hubert, 2004 rok, aparat analogowy
fot. Miłosz
fot. Hubert
H: Młyn w Udziejku przeżywa renesans. Wyraźnie widać, że nowy
gospodarz poważnie zabrał się za renowację i ogarnia przestrzeń. Jakieś mosty,
tarasy, piramidalna struktura kryta wiórem i punkt wodowania kajaków. Zmiany,
zmiany, zmiany…
A we młynie jak to we młynie. Teraz
zajrzeć nie można, bo okiennice założone, ale kiedyś… Odezwy do ludu
pracującego w formie wyraźnych ideologicznie, czytelnych, składniowo i
stylistycznie dopracowanych haseł: „Plucie we młynie dowodem twego wychowania”.
Bo przecież pluć można różnie. Plujesz i od razu wiemy jak cię wychowali. Pluć
można na innych, pod nogi, przez lewe ramię. A znajdzie się i taki co kontempluje.
No właśnie ja tak kontemplowałem zapiski we młynie w Udziejku, czego dowodem jest skan zdjęcia
zrobionego wiele lat temu.
fot. Hubert, Młyn w Udziejku, skan zdjęcia z 2004 roku
H: Z tym miejscem wiąże się też
historia innego zdjęcia, które zrobiłem w 1999 roku (jak przejazd był jeszcze
drewniany). Razem kolegami, z Kaczką i
Piątkiem, zgłębialiśmy tajniki hydromasażu wykorzystując (prawie) naturalne
spiętrzenie wody w Szeszupie.
fot. Hubert, 1999 rok
H: Zdjęcie powalczyło w kilku
konkursach i trafiło na okładkę
Foto-Kuriera. Było to dla mnie pierwsze wielkie wyróżnienie, dowód na
to, że moja zabawa w fotografię zaczyna być poważniejsza.
M: Tata mi wytłumaczył jak zrobić zdjęcie, żeby woda wyglądała jak
płynąca. Trzeba pobawić się czasem. Jak jest krótki, to zdjęcie wychodzi ostre.
Jak czas wydłużymy, to z wody robią się smugi. Dużo dziś zrobiliśmy takich
zdjęć.
fot. Miłosz, długi czas otwarcia migawki
fot. Miłosz, krótki czas otwarcia migawki
H: Dziś była zabawa z długimi czasami otwarcia migawki. Czyli pokazanie, jak płynie woda na zdjęciu, na którym już nic nie płynie. Nawet czas.
fot. Miłosz
M: Udziejek to bardzo ciekawe
miejsce. Jest tam młyn i takie koryto z betonu i kamienia, nad którym można
przejść. Po ciemku lepiej jednak tam nie chodzić, bo ktoś zapomniał ustawić barierki.
fot. Hubert
H: Młyn w Jacznie renesans ominął. Szerokim łukiem poszedł do
Udziejka.
Jakiś czas temu obecni właściciele
zasłonili młyn przed ciekawskimi
parawanem z desek. Ja ciekawski nie byłem i przez wiele lat za deski nie
zaglądałem. Jednak dziś, licząc na wyrozumiałość Mazalewskich (w końcu
uczyłem dwóch chłopaków z tego domu), naruszyłem przestrzeń prywatną obejścia.
Czas kopnął młyn… Źródła podają,
że w tym miejscu na rzece Jacznówce, już w XVII wieku urzędowali młynarze (w
okolicy były w sumie dwa młyny na Czarnej Hańczy i trzy na Szeszupie i jej
dorzeczach).
Czas i woda sprawiły, że niektóre elementy młyna w Jacznie przestały istnieć. Przywitała nas dzisiaj ściana kamienno-ceglana. Piękna kompozycja… jednak na moich zdjęciach sprzed lat w tym miejscu było więcej szczegółów…
Czas i woda sprawiły, że niektóre elementy młyna w Jacznie przestały istnieć. Przywitała nas dzisiaj ściana kamienno-ceglana. Piękna kompozycja… jednak na moich zdjęciach sprzed lat w tym miejscu było więcej szczegółów…
fot. Hubert
fot. Hubert
fot. Hubert, rok 2003 lub 2004
M: Tata chwalił się swoimi nowymi kaloszami i popisywał się przechodząc
z jednej strony rzeki na drugą. Zazdroszczę mu trochę ponieważ mógł dojść
bardzo blisko do wodospadu i według mnie zrobić piękne zdjęcie, ale ja też
starałem się jak mogłem. Na szczęście miałem długi obiektyw i sobie radziłem.
fot. Miłosz
fot. Hubert
fot. Miłosz
fot. Miłosz
fot. Miłosz, Takie przypadki chodzą po ludziach
fot. Hubert
fot. Hubert
H: I na koniec Turtul, czyli wodospad na Czarnej Hańczy. Rzeka konkretna, zapisana w świadomości niemal
wszystkich Polaków. W tym miejscu woda zawsze płynęła szerokimi kanałami… ale
nie dziś. Główny nurt zablokowano. Wszystko
poszło bokiem… Najbardziej jednak załamało
mnie gruzowisko, wynik osunięcia się części ściany rozdzielającej dwa kanały… Jestem zdruzgotany. Świat
się wali.
fot. Hubert
fot. Miłosz
fot. Miłosz
fot. Hubert, rok 2002
M: Kiedyś, jak byłem młodszy, to zawsze chciałem zobaczyć wodospady.
Podczas naszej wycieczki zobaczyłem ich kilka, ale największe wrażenie zrobił
na mnie ten w Jacznie. Było tam dużo liści jesionu i dużo kamieni. Wszystko
wyglądało jak w bajce.
fot. Miłosz
M: Dziś nauczyłem się korzystać z długich czasów. Teraz wiem, że
fotografowanie jest łatwiejsze, jak się wie, co chce się pokazać i jak ustawić
aparat.
Szkoda tego wodospadu w Turtulu, też ostatnio przeżyłem szok jak zobaczyłem że zaczyna się zawalać, a tyle fajnych zdjęć tam zrobiłem...
OdpowiedzUsuńMoże to samoistne wyburzanie przed remontem...
OdpowiedzUsuń