H: Są takie miejsca na Suwalszczyźnie, w których ziemia i powietrze wibruje, rezonuje tchnieniem czasów przeszłych. Czuć tam
dosłownie przypływ jakiejś nieokreślonej energii… może staroobrzędowej.
M: Gdy zatrzymaliśmy się w pewnej wsi, tata pokazał mi kadr,
który nazwał ,,wodziłkowaty”.
H: Miłosz zrobił zdjęcie molenny (świątyni mniejszości
staroobrzędowców) w Wodziłkach. Kadr klasyczny. Coś jak zdjęcie z podpierania
rękoma krzywej wieży w Pizie - każdy musi takie mieć.
fot. Miłosz, Molenna w Wodziłkach stan dzisiejszy
H: Moje pierwsze ujęcie „wodziłkowate”
powstało wiele lat temu, na klasycznym materiale odwracalnym ORWO.
fot. Hubert, skan zdjęcia, rok... może 1990
fot. Hubert, a to (sądząc po wyłamanych deskach) trochę późniejsze
H: Jeszcze w szkole podstawowej,
gdy moja świadomość regionalna
była nikła, szedłem z kolegami
harcerzami zimową porą (przełajowo „na azymut” ) z Błaskowizny do leśniczówki w
Rybalni. Plan był taki, żeby dojść… ale niestety dojechaliśmy, bo mrok nas
ogarnął niespodzianie. Poznaliśmy wtedy ludzką życzliwość i rzeczywistą
pojemność fiata 126 p bez przedniego siedzenia. Było nas pięciu… nie licząc
kierowcy, którego oderwaliśmy od transmisji z meczu. Ale nie o tym miałem…
Schodząc w dolinę, chyba pierwszy raz zobaczyłem molennę w Wodziłkach. W mojej pamięci został
obraz niemal mistyczny. Plan daleki, uśpiona w bieli wieś, cisza i bezruch, kopuła odbijała promienie
słońca. Widok, którego nigdy nie zapomnę. Czas się wtedy zatrzymał. Sprowokowany zostałem do zapoznania się z historią
tego miejsca i wielokrotnych powrotów fotograficznych.
fot. Hubert, zdjęcia z paralotni
M: W jednej stodole było
widać dużo dziur, bo dach ze słomy mocno się zniszczył. Zrobiłem dla taty zdjęcie
jak zagląda do środka. Leżały tam stare rowery i wóz. Ja nie widziałem w tym
nic szczególnego, ale tata zrobił zdjęcie i mi je pokazał. Wyglądało jak
robione przez mgłę, a to tylko belki, które nie były ostre na zdjęciu. Byłem sobą zawiedziony ponieważ nie zauważyłem
takiego kadru, choć stałem obok taty. Potem zacząłem szukać swoich kadrów i
zrobiłem kilka zdjęć.
fot. Miłosz
fot. Hubert, Kompozycja rowerowa
fot. Miłosz
H: Na Suwalszczyźnie było kilka miejsc, w które trafili ci, którzy
nie poddali się reformie kościoła prawosławnego w Rosji. Za zamieszanie
odpowiedzialny był w dużej mierze patriarcha Nikon (dlatego robię zdjęcia
Canonem), który w XVII wieku wprowadził
zmiany w liturgii. Byli tacy, którym się to nie podobało i zmuszeni
zostali do opuszczenia rodzinnych stron. Woleli emigrować, niż zmienić swą wiarę. Ależ poświęcenie, determinacja i
niezłomność.
fot. Hubert, skan zdjęcia z 2004 roku
fot. Hubert, zdjęcie współczesne
fot. Hubert, zdjęcie z paralotni
M: Szkoda że to wszystko się niszczy i się rozpada. Tata
powiedział, że jest już mniej ludzi, którzy w tej molennie się modlą. Byliśmy
też kilka razy w Budzie Ruskiej.
Nurkowaliśmy tam w Czarnej Hańczy. Robiłem też w wakacje zdjęcia na warsztatach
kulinarnych, które były w prawdziwej jurcie, takim okrągłym namiocie. Nie
wiedziałem, że w tej wsi mieszkają staroobrzędowcy tacy sami jak w Wodziłkach.
H: W Wodziłkach, Budzie Ruskiej, Gabowych Grądach, czy znacznie
dalej, bo w Wojnowie, spotkać możemy jeszcze staroobrzędowców. Ludzie ci, nie
dopuszczali obcych i stanowili jednorodną społeczność, która strzegła (i wciąż
strzeże) swojej tradycji. Jednak postęp
cywilizacyjny sprawił, że wśród nas żyje
coraz mniej zdeklarowanych przedstawicieli starowierców. Młodym nie w głowie
tradycja. Wszystko się zmienia…
fot. Hubert, witki brzozowe ("wieńki") przed banią w Wodziłkach, 1994 rok,
bania jakiś czas temu spłonęła
bania jakiś czas temu spłonęła
H: Takim symbolicznym aktem
nieuchronnych zmian jest dla mnie molenna z Pogorzelca, która dziś pełni
funkcję kościoła rzymskokatolickiego w Gibach. Przeniesiono ją w 1982 roku,
równo 70 lat po wybudowaniu.
fot. Miłosz, kiedyś molenna w Pogorzelcu, a teraz kościół w Gibach
M: Tata zrobił
kiedyś film z uczniami na temat ludzi, którzy w molennie się modlą. Z tego co wiem, to jest dużo różnych religii
na świecie. Na naszej Suwalszczyźnie też
jest kilka. Nawet jak jechaliśmy zobaczyć molenę w Wodziłkach, to tata pokazał mi stary
cmentarz ewangelicki. Czyli jeszcze inna wiara w tej samej wsi.
H: Czasem muszę
pracować w szkole w soboty… taka misja skierowana do tych, którym czasu brakuje
w ciągu tygodnia. Z okien budynku widzę trwający remont molenny suwalskiej,
która stała się przed paru laty tłem do filmu „Stara Wiara”.
fot. Hubert, molenna w Suwałkach, stan obecny
H: W piątek "Stara Wiara" znowu została pokazana młodzieży przy okazji prezentacji na
temat mniejszości etnicznych i religijnych na naszej Suwalszczyźnie. Tym razem
w „Ekonomiaku”.
Film zrobiłem z chłopakami mojej
klasy (byłem tam wychowawcą). Historia Igora,
staroobrzędowca, została dość ciepło przyjęta w środowisku lokalnym. Trochę
pewnie gorzej przez samych przedstawicieli tego wyznania, bo raczej nikt nie
lubi być traktowany jako „atrakcja” lokalna…
Podczas realizacji (raptem
trzy dni zdjęciowe) nastąpiło sprzężenie wielu zjawisk. Piotrek Malczewski
wrócił kilka dni wcześniej z Rosji i zaprosił na do swojej Chlewogalerii i
czarnej bani w Budzie Ruskiej. Wojtek Kowalewski (reprezentant Polski i
długoletni bramkarz klubów rosyjskich) pojawił się na oficjalnym otwarciu
boiska w naszej szkole, choć miało go nie być… a i pogoda też była różna: życzliwa
i dramatyczna (szczególnie podczas meczu: „maturzyści na resztę szkoły”).
Film zajął pierwsze miejsce w
konkursie „Podlaska mozaika”, a my wszyscy mieliśmy niebywałe przeżycia podczas
poznawania lokalnego kolorytu, a przede wszystkim… siebie. I to chyba było
najważniejsze w tej przygodzie… Fajne te moje chłopaki. Kto nie widział, niech
zobaczy.
Jak to się mówi: Jest moc! Przyjemnie tu (tzn w przestrzeni wirtualnej panów Sudawskich :) ) popłynął mi czas. I jeszcze odkrycie. Do dziś myślałem, że H. swoje zdjęcia robi półkulami - prawą i lewą. A tu proszę.. canonem. Fiu, fiu. To pisałem ja, Mewa.
OdpowiedzUsuńNo tak... jeszcze oficjalnie nie jesteśmy ambasadorami Canona, ale postaramy się bardziej :) Dzięki.
OdpowiedzUsuńByłem ostatnio w Wodziłkach. Piękne miejsce. Miałbym pytanie: czy działa tam tylko jedna bania, przy molennie? Nigdzie nie widziałem bani rodziny Markow, chociaż jej zdjęcie figuruje w przewodnikach. Pozdrawiam, Marcin
OdpowiedzUsuń