H: Lubię odwiedzać cmentarze… szczególnie te, które wyraźnie
zostały sponiewierane przez czas. A jak czas jesienny, to i skłonność do
refleksji większa.
M: Jedno moje zdjęcie jest zrobione z perspektywy pająka, powinno
się mówić, że z perspektywy żaby, ale ja lubię bardziej pająki, dlatego tak to
nazwałem. Liście z przodu rozświetla
słońce, a z tyłu są krzyże i tak naprawdę nikt nie wie jaki to cmentarz.
fot. Miłosz, Cmentarz w Druskiennikach
H: Tydzień temu byliśmy w Druskiennikach i trochę przypadkiem trafiliśmy na stary cmentarz.
Niby to nie Suwalszczyzna, niby to już nie Polska… ale związki da się znaleźć…
a to, że Józef Piłsudski czasem się pojawiał w sanatorium (w przedwojennej
Polsce znane było i lubiane), do którego może przez Suwałki jechał. A z kim? A
z Aleksandrą, żoną swą kolejną, wszak w Suwałkach zrodzoną… Tu wreszcie nasz
marszałek poznał młodszą o 30 lat lekarkę, Eugenię Lewicką, która leczyła go
nawet na Maderze, a potem w dziwnych okolicznościach rozstała się z tym
światem. A że samobójstwo, a że
zdradzana i mściwa żona, a może służby specjalne chcące uniknąć skandalu, czy
wreszcie sam Piłsudski, który już ponoć miał nową wybrankę (może bardziej w sztuce
leczenia biegłą). Hipotez kilka. Odpowiedzi brak...Tym bardziej zatem wydaje
się zasadna decyzja o postawieniu pomnika
wodza w Suwałkach, bo jak się okazuje marszałek był bohaterem aktywnym na wielu
polach działalności związanych z podbojami i walką.
fot. Miłosz, Cmentarz w Druskiennikach
M: A jak zrobimy zdjęcie w drugą stronę, ze słońcem, to uzyskamy inny efekt.
Zauważyłem, że cienie potrafią stworzyć obraz czasem ciekawszy niż normalnie.
Wychodzi taki teatr cieni. Tata mówi, że wtedy się trzeba więcej domyślać, a to rozwija wyobraźnię.
fot. Miłosz, cmentarz w Druskiennikach
H: Inne związki Druskiennik z Suwalszczyzną? Płynie tam Niemen, do
którego wpada przecież nasza Czarna Hańcza… Teoretycznie zatem patrzyliśmy w
wodę, która przez Hańczę i Wigry się przetoczyła, granic przekraczając kilka, w
tym dwie państwowe… Wydaje mi się, że widziałem nawet płynący liść z tego klonu
koło mostu w Maćkowej Rudzie.
A dlaczego o tym? Na większości nagrobków tego starego cmentarza
uderzają polskie nazwiska i inskrypcje. Dopadła
mnie chwila zadumy nad naszą pogmatwaną historią kresów i ten szczególny rodzaj
wzruszenia, gdy usłyszałem jak jakaś starsza pani rozmawia ze znajomym po
polsku, z charakterystycznym zaśpiewem. I tylko żal, że zabrakło odwagi, by
podejść i zapytać jak im tu się żyje w takim rozkroku narodowościowym i
kulturowym… (brak zaciętości i determinacji reportażysty, ale o „rasowym”
przedstawicielu tego gatunku za chwilę).
Do czego zmierzam… Miłosz zrobił
na tym cmentarzu zdjęcie anioła. Przyglądałem mu się i zauważyłem pewne
podobieństwo między naszym, suwalskim pomnikiem. Podobna postawa, atrybuty… Może
rzeźbiarz ten sam, a może tylko chwilowa moda sztuki cmentarnej. Musiałem
jednak poczekać z weryfikacją spostrzeżenia do powrotu do Suwałk.
fot. Miłosz, anioł w Druskiennikach
M: Najwięcej na cmentarzu jest krzyży, ale czasami pojawiają się
też rzeźby i one są ciekawsze. Na
lekcjach polskiego omawialiśmy niedawno mit o Dedalu i Ikarze. Podobał mi się
dlatego, że tam tata i syn polecieli na skrzydłach. Może historia się źle skończyła, ale mogli sobie polatać. Na
cmentarzu zobaczyliśmy rzeźbę anioła, który miał takie skrzydła jak Ikar, ale
inaczej zamocowane. Zrobiłem zdjęcie pod słońce i wyszło ciekawiej niż
normalnie, choć nie wszystkie szczegóły było widać. Tak naprawdę nie powinno się robić zdjęć pod
słońce, ale zasady są po to, żeby je łamać, tak jak Ikar.
H: Tylko lepiej żeby
aparat się nie zepsuł. Tak jak Ikar.
fot. Miłosz, anioł w Druskiennikach
H: W środę miałem okazję poznać Filipa Springera, wspominanego wcześniej, „rasowego” reportażystę. Człowieka, który oprócz reportażu
zajmuje się swoistym tropieniem i dokumentowanie brzydoty (szczególnie tej
pięknej inaczej - to moja teoria) w miejskiej przestrzeni. Teraz zbiera materiał do
nowej książki. Jeździ sobie po Polsce, odwiedza byłe miasta wojewódzkie, patrzy,
czasem fotografuje, a czasem notuje
(analogowo w czarnym notesie). Stwierdziłem, że skoro on mnie opisał na
swojej stronie internetowej, to ja wspomnę o nim na naszym blogu.
W tej naszej wędrówce po
suwalskich zaułkach, trafiliśmy na cmentarze, bo chciałem „zweryfikować” fotograficznie wspominanego suwalskiego anioła z tym z Druskiennik, a Filip
zgodził się mi towarzyszyć.
fot. Hubert, cmentarz w Suwałkach zimą, zdjęcie z paralotni z cyklu: gdzie jest anioł?
H: W trakcie rozmowy dominował mój chaotyczny
strumień świadomości o wszystkim i o niczym, o Suwałkach, Suwalszczyźnie,
tworach, wytworach i rakietach, bo zima idzie.
W
końcu dotarliśmy do anioła (a zaczynaliśmy od cmentarza
muzułmańskiego). Anioł... taki sam, ale inny. Przede wszystkim rzuca się
w oczy brak krzyża. Jednak jak się uważniej przyjrzymy... to podstawa
jest, czyli w wyniku zawiłości dziejowych, ta część się gdzieś
zawieruszyła (tak jak onegdaj głowa Marii Konopnickiej). Poza ta sama,
ornamenty też, choć trochę się różnią, tam jakieś paprocie, tu raczej
kwiatki. Zdecydowanie inna twarz, bardziej męska... No i nasz po
renowacji.
fot. Hubert, anioł suwalski
H: Przy aniele obgadaliśmy trochę współczesna estetykę cmentarną i mentalność małomiasteczkową. Jest potrzeba w narodzie wyższej wartości estetycznej… wniosek taki wysnuł się sam od patrzenia na okoliczne "wysokopołyskowe" marmury wciśnięte między stare nagrobki.
Przypadkiem
przechodziła grupa młodzieży (taka plenerowa lekcja historii z Jarkiem
Schabieńskim) i jeden z uczniów skomentował wygląd pomnika, przed którym
właśnie krytykowaliśmy pewne tendencje… Chłopak stwierdził głośno, że to jeden z
ładniejszych na tym cmentarzu… Zdziwienie wstąpiło na me oblicze… Filip
przy tej okazji rzekł (a wie, co mówi), że
większość (podał jakąś wartość procentową, ale pamięć mam krótką, no i nie
miałem notesu żeby zanotować) mieszkańców naszego kraju jest zadowolona z
estetyki miejsca, w który mieszka. Z osiedli oblepionych styropianem,
pomalowanych z fantazją ułańską (albo legionową), z banerami, reklamami, neonami, jazgotem formy i koloru? Przyzwyczajenie pewnie. To w mieście, a na
cmentarzu… zmarłym i tak wszystko jedno…
fot. Hubert, cmentarz w Suwałkach (nowa część), zdjęcie z paralotni
M: Moim zdaniem stare nagrobki są o wiele ładniejsze niż nowe,
które wyglądają jak plastikowe. Teraz wszyscy robią prawie takie same i chyba
myślą, że one są ładne, a to na starych widać wszystko lepiej.
Dziś w Filipowie tata pokazał mi stary nagrobek, w którym są wgłębienia po pociskach, albo
odłamkach. Inne są porośnięte mchem lub
popękane. Niektóre się niszczą i coś im odpada, ale i tak są ładniejsze
od większości nowych.
fot. Hubert, cmentarz staroobrzędowy w Suwałkach (2005r.)
fot. Hubert, cmentarz staroobrzędowy w Suwałkach, zdjęcie z paralotni (2007r.)
H: Moda na anioły obejmujące krzyż widoczna jest także po sąsiedzku, na
cmentarzu staroobrzędowców... Tylko tam aniołek jakby młodszy, ale
mocniej nadszarpnięty przez czas…
fot. Hubert, anioł na cmentarzu staroobrzędowców, widok z tyłu (2005r.)
fot. Hubert, anioł na cmentarzu staroobrzędowców, widok z przodu (2010r.)
H: Czas na podsumowanie.
Anioł aniołowi nierówny, choć czasem podobny… bo skrzydła, bo pukle
włosów, no i ta anielska uroda…a może cierpliwość na posterunku cmentarnym.
Teraz
wypada jeszcze nawiązać do rozmów z Filipem Springerem, który nocował w
Suwałkach w znanym od lat "hotolu" Hańcza... PRL... Alternatywy 4...
Roman Wilhelmi... stróż... Anioł
P.S. Taki jeszcze suplement dzisiejszy (01.11.2015) w wykonaniu Miłosza...
fot. Miłosz, anioł suwalski w innym oświetleniu... już nie wygląda tak anielsko...
fot. Miłosz, cmentarz suwalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz