H: Wczoraj wykorzystaliśmy chwilowe rozjaśnienie (po kolejnej
burzy) i pojawiliśmy się na często odwiedzanych (nie tylko przez nas) ścieżkach
Wigierskiego Parku Narodowego. Było
parno. Było duszno. Miałem wrażenie , że wchodzę do lasu tropikalnego. Wiem… bo
nigdy nie byłem, ale tak się czułem. Kapiąca po liściach (i po nas) woda,
unosząca się para wodna. Klimat wybitnie (po i przed)burzowy.
fot. Hubert, w lesie takie przebłyski
H: Niby trasa dobrze znana, ale w takiej aurze chyba jeszcze nie
byłem. Kilkanaście minut obecności w takim lesie sprawiło, że byłem mokry od
potu… Parowały liście, parowała ziemia… i parowałem ja. Dobrze, że jezioro
Czarne (nazywane mylnie przez większość jeziorem Krzywym) było po drodze.
Szybkie zanurzenie, kilka przebłysków zachodzącego słońca… i
kolejna burza. Zdążyliśmy tuż przed deszczem.
fot. Hubert, Suchar oddaje swe ciepło...
fot. Hubert, a na brzegu... takie białe zaskoczenie. Prawdopodobnie gołąb został zmuszony przez burzę do lądowania. Raczej zmęczony. Raczej oswojony (bo podszedłem do niego na metr)
fot. Hubert. Do tego z biżuterią...
fot. Hubert. las... wciąż mokry
fot. Hubert, dąb przewrócony (prawdopodobnie) przez burzę. Jeszcze z zielonymi liśćmi...
fot. Hubert, a tu burzy pomogły bobry. Podcięte u nasady nie wytrzymało naporu... Legło.
H: Na koniec kolejny (jakże roztrzęsiony filmik z cyklu: w80 sekund dookoła Suwalszczyny )
Po ostatnim filmiku z pływania kanu i nurkowania w Hańczy,
zostałem zapytany (przez pewnego Pana) dlaczego w tych filmikach nic nie mówię… No to mówię. Ale co mówię… Nic konkretnego. Czyli spełniam zasady „vlogowania”
(mówiąc o niczym). Tak mówi mi Miłosz, który na „vlogach” się zna. A ja zostałem
nieśmiałym i szepczącym (żeby nie wystraszyć burzy) vlogerem.
Tytuł: W lesie. Po burzy
czast trwania: 80 sekund
realizacja: Hubert Stojanowski
Szeptuch hi,hi Dobrze, że choć ptaki słychować w tym szeptaniu. Muza bardzo klimatycza. Parno i tropikalno... czas ruszać na (ja)gody. Ładna dżungla- ładny vlog(?)
OdpowiedzUsuń