niedziela, 25 września 2016

O szukaniu jesieni, czyli wrzosowiska już za nami… a koloru wciąż przybywa.



H. Ponoć jest już jesień. Tak mówią, a ja jak zwykle jestem zaskoczony…  Dlatego dziś o rodzinnym poszukiwaniu znaków w przyrodzie okolicznej (ale poza domem). Ostatnio było dużo tekstu i mało zdjęć… a dziś będzie odwrotnie.  Było też jedno małe rozczarowanie… liczyliśmy z Agnieszką na wrzosowiska… a one już kolor pogubiły… dlatego pokażemy kilka zdjęć z początku września. Taka retrospekcja przy okazji.

fot. Hubert, taka jesień w wodzie...
 

czwartek, 22 września 2016

Rok Sudawców w sieci (!), czyli teraz wpis okolicznościowy (takie urodziny).



H: Dziś będziemy (się) rozliczać, a materiał ikonograficzny będzie tylko powtórzeniowy. Tak wyszło, że właśnie dziś mija rok od naszego pierwszego wpisu, czyli równe 12 miesięcy Was nękamy… Statystycznie rzecz biorąc każdy mieszkaniec Suwałk przynajmniej raz do nas zajrzał… ale o tym jeszcze za chwilę.  Czy to był dobry rok ?  To się okaże/okazuje.

sobota, 17 września 2016

O dzisiejszym jeleniu na rykowisku… wreszcie na zdjęciu przydybanym.



H: Mamy wreszcie swego jelenia na rykowisku. Rok czekaliśmy, ale było warto. Dziś zatem kilka słów o naszym podejściu całkiem sporego stada łań w towarzystwie (prawie) dziesięcioletniego byka.  Zdjęcia nie są technicznie doskonałe, bo i warunki nam nie pomagały… ale jest przynajmniej próba.  Do tego w uszach wciąż brzmi pieśń natury. Donośna pieśń… z najlepszego spektaklu.

fot. Hubert, taki byk... taki landszaft (prawie) o zachodzie słońca... ale tu akurat był wchód

niedziela, 11 września 2016

O lotach, przelotach i przejściach (bardzo) okolicznych z sejmikiem (noclegownią) żurawi w tle.



H: Wciąż jestem zwolennikiem idei „po co daleko jechać, jak tu i tak jest (prawie) wszystko”. A nawet jak czegoś nie ma…   to jest jeszcze wyobraźnia. Ten, kto nauczy się dostrzegać tematy tuż za progiem... zobaczy je znacznie szybciej także w jakimś Nepalu. 
Dziś piszemy o kilku przejazdach (i przelocie) w promieniu zaledwie kilku kilometrów od Suwałk.  A przez ten tydzień spotkań  na ziemi i w powietrzu było bez liku. Czyli jak na autostradzie…

fot. Miłosz, żurawie startują... tu 17 sztuk... a poza kadrem pewnie jeszcze 80
 

niedziela, 4 września 2016

O dzisiejszym spływie Czarną Hańczą… nad i pod wodą.


H: Dziś jeszcze jeden wpis… bardziej zdjęciowy i bardzo aktualny. Mimo deszczu spłynęliśmy kilka godzin temu Czarną Hańczą (od Maćkowej Rudy do Budy Ruskiej) na trzy sposoby,  w tym dwa pod wodą. Taka szybka relacja (prawie "beztekstowa").

fot. Hubert, pod mostem w Maćkowej Rudzie...



O rodzinnym podglądaniu pewnej sarniej rodziny. Tuż za zakrętem.



H: Co  można robić przed zachodem słońca? Oczywiście zdjęcia. Najlepiej zdjęcia rodzinnie… a komu? Rodzinie, ale niepełnej. Tak już jest, że samiec sarny, kozioł, nie śledzi rozwoju swoich pociech… Nie wie co traci.
I dziś właśnie o takiej rodzinnej „podglądance” fauny okolicznej, bo przygoda może czekać już za zakrętem. Trzeba tylko się trochę wysilić.

fot. Miłosz, Sarna z młodymi…
 

czwartek, 1 września 2016

O nurkowaniu na „bezdechu” w Stawie, czyli powrót do źródeł i filozofii Jacquesa Mayola.



H: Nurkowanie swobodne z definicji jest swobodne. W rzeczywistości swobodnie pod wodą czują się jednak tylko ryby i inne wodne stworzenia…  a człowiek zazdrości. Taka nasza natura. Zatem teraz będziemy imitować „swobodę” pod wodą…
Dziś będzie o gąbkach słodkowodnych, wrakach, ławicach i sesji „przed i po ślubnej” Kaśki i Emila (przecież ślub sierpniowy już za nami),  a do tego wspinaczka po podwodnych drzewach. No i krótka relacja filmowa z przekroczenia granicy wody i powietrza...

 fot. Hubert, taka sesja mi się trafiła kilka miesięcy temu... Emil i Kaśka pod wodą w Stawie