niedziela, 24 kwietnia 2016

Trzy razy wokół Góry Zamkowej… rekreacyjnie i telewizyjnie.



H: 16, 21, 24 kwietnia. Takie dni wpisały mi się automatycznie w foldery zdjęciowe. Trzy dni. Trzy wypady na Górę Zamkową. Czemu tam? A bo zawilce i inne kwiaty, a wiosna buzuje ptactwem i owadem wszelakim. I dobrze, bo orlik krzykliwy nam się napatoczył.

fot. Hubert,  Góra Zamkowa wiosną (ale wcześniejszą), jezioro Szurpiły na pierwszym planie, po lewej Tchliczysko, po prawej Jeglówek, a po prostej, taki lekko przezierający Jeglóweczek, 
zdjęcie z paralotni

M: Dziś znów byliśmy na Górze Zamkowej. Kiedy jechaliśmy, to w Szurpiłach tata dostrzegł jakiegoś ptaka w oddali, który zaczął się do nas zbliżać, więc otworzyłem okno i zrobiłem mu zdjęcia. Tata mówił, że wygląda jak orzeł, ale był trochę inny od bielika. Tata wysłał  telefonem zdjęcie do pana Wojtka i okazało się, że to orlik krzykliwy. Bardzo się ucieszyłem tą wieścią, bo nie miałem jeszcze tego gatunku na zdjęciach.

H: Gorąca linia. Wojtek Misiukiewicz pewnie ma już dość roli konsultanta… Co zrobić. My go lubimy. Faktycznie suma kolejnych przypadków wepchnęła nas dziś na orlika. Rano padało, a na niebie klasyczna blacha (szarość chmur taka). Zaproponowałem wyjazd w inne miejsce, ale dałem się przekonać do kolejnej eskapady na Zamkową. I dobrze. Czas, miejsce… przypadek… a orlik leciał wprost na nas. Zatrzymałem samochód przed Szurpiłami, a on śmignął 15 metrów nad nami. Miał tyle możliwości, a wybrał nas. Takie przeznaczenie. Pierwszy raz (a może nie) widziałem takiego ptaka i nie do końca wiedziałem z czym mam do czynienia. Gorąca linia odpalona.

fot. Miłosz, tuż nad nami... a na niebie blacha, dzisiejsze

fot. Miłosz, taki nalot, dzisiejsze



M: W czwartek byli  u nas reporterzy TVN i zabraliśmy ich w to samo miejsce, a że było ciepło i słonecznie,  to więcej robaczków wyszło sobie na spacerek i nawet nie udawałem, że robię im zdjęcia. Jeden owad był naprawdę ciekawy i pierwszy raz go widziałem. Przypominał bąka, ale był za chudy, a jego oczy były koloru szarego. Na końcu miał taką samą rurkę jak komar, a na głowie rogi i był naprawdę śmieszny. 

fot. Miłosz, taki dziwaczek... czwartkowe 
(PS. już wiemy, że nazywa się bujanka. Dzięki Jankowi z Wrocławia! )

fot. Miłosz, zielone się rozwija... czwartkowe

fot. Miłosz, wawrzynek wilczełyko, sobotnie

fot. Hubert, twórca powyższego zdjęcia, podczas robienia... powyższego zdjecia... sobotnie

fot. Miłosz, sobotnie
 
H: Tak. Chodziliśmy. Kręciliśmy się, a nas kręcili. Nie spodziewałem się takiego zainteresowania naszymi działaniami, a tu proszę. Telewizja. Z Warszawy. Mocno się spinałem, nie wiem co opowiadałem. Może być zatem albo śmiesznie, albo strasznie. Dobrze, że Miłosz ratował nasz honor. Ale mimo tego całego zamieszania telewizyjnego udało nam się zrobić jakieś zdjęcia. Ze szczytu Zamkowej „zdjąłem” myszołowa, gdzieś daleko nad Szurpiłami. I trochę się zdziwiłem. Czyżby nasz dzisiejszy orlik był w okolicy także w czwartek? Czyli pewnie się tu gnieździ...

fot. Hubert, czyżby orlik daleko... czwartkowe

fot.Miłosz, i tak dla porównania sylwetki w locie, myszołowy tańczą nad Jeglówkiem... sobotnie

fot. Hubert, Hania też dokumentowała taniec myszołowów, sobotnie

M: Dziś było mniej owadów, bo było zimno, ale za to była sikorka modra i wiewiórka. Dzisiaj gdy stanąłem przy drzewie, w którym były dziuple i na chwilę się odwróciłem do taty, bo chciałem powiedzieć, że miałem szczęście z tym orlikiem, to wtedy tata krzyknął do mnie: patrz, a gdy się odwróciłem, to jakiś ptaszek już odleciał, bo okazało się, że dziupla nie była pusta. To było kilka centymetrów ode mnie. 

fot. Hubert,  wiewióra, dzisiejsze

fot. Hubert, ptaszne sylwetkowe, dzisiejsze

fot. Hubert, wiewiórcze sylwetkowe, dzisiejsze

fot. Miłosz, dzisiejsze


M: W czwartek na koniec kręcenia filmu o nas spotkaliśmy żuczka, który był niebieski i nazywał się olejnica. Udało mi się zrobić mu kilka zdjęć i nawet wtedy mnie kręcił pan z TVN. Pewnie ten żuczek też wystąpi w telewizji. 

H: Olejnica wiedzie ciekawy żywot. W stanie larwy okupuje kwiatki i czeka na dzikie pszczoły, a jak się  doczeka, to się podczepia i leci „na gapę” do ula. Tam żywi się larwami pszczół. Tak kombinuje. Nie dość, że za darmo lot, to jeszcze wyżywienie na koszt firmy przewozowej.   

fot. Miłosz, olejnica 

fot. Hubert, słońce na wałach, sobotnie

fot. Miłosz, słońce w Tchliczysku, sobotnie

Fot. Miłosz, autoportret w Tchliczysku

 fot. Miłosz, trzeba zgłosić instytucjom pewien fakt. Nazwy ulic niektórych do zmiany, pomniki nieaktualne... a orzeł bez korony, sobotnie

fot. Miłosz, taki ociosany na Górze Kościelnej, sobotnie

H: Najpierw narwana wiewiórka, a potem dwóch oszołomów na motocyklach wjechało sobie na Zamkową. Taka przygoda im się zamarzyła. Czekałem aż mi wyjadą z drugiej strony do zdjęcia, ale chyba sobie piknik zrobili na szczycie, albo może to byli wrażliwi motocykliści miłujący historię lokalną... może widoki kontemplowali...tylko po groma motocyklami po wałach!

fot. Miłosz, czekam, aż wyjadą... dzisiejsze

fot. Hubert, podejście na Zamkową widziane z powietrza, wczesna wiosna sprzed kilku lat, schody są, ale jeszcze nie ma tablicy na końcowym odcinku podejścia...


fot. Hubert, zawilce pod Górą Kościelną, sobotnie

 fot. Hubert, kamień, jeden z braci pod Górą Kościelną, sobotnie

fot. Hubert, a widział ktoś hubę rosnącą w dół? taka okrągła, jak latarnia... dzisiejsze

 fot. Hubert, nie zawsze można prosto, dzisiejsze

fot. Miłosz, taka wiosna w Szurpiłach, dzisiejsze

fot. Miłosz, krajobraz z żurawiem na trasie do Turtula, dzisiejsze

M: Na koniec pojechaliśmy do Turtula, żeby pokazać Hani taki szlak dla dzieci i aby znów  zrobić zdjęcie dla wody, która spływała po kamieniach. Tata powiedział żebym wziął statyw i pobawił się na długim czasie. Było tam naprawdę fajnie, bo wyszło słońce i ja wymyśliłem żeby robić te zdjęcie w ten sposób, że łapię ostrość na pierwszy plan, a reszta się rozmywa.

fot. Agnieszka, my, dzisiejsze

fot. Hubert

fot. Miłosz, wodospadanie dzisiejsze x2




H: W Turtulu widziałem borsuka. Na rysunku. Normalnie jak żywy. A jak już wracaliśmy,  koło Głazowiska Rutka, też zobaczyliśmy przy drodze borsuka...

fot. Hubert, borsuk jak żywy w Turtulu (wersja edukacyjna)... dzisiejsze


fot. Hubert, borsuk... od jakiegoś czasu martwa natura... dzisiejsze

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz