niedziela, 15 stycznia 2017

O Lodzie, lodospadzie, wiecznej zmarzlinie i dzisiejszym lodowisku (a w przelocie radio z Kopca Kościuszki)



H: Zima ma swoje prawa, a jednym z takich niezbywalnych jest właśnie „zamarzalność”. Ostatnie lata pokazują, że może nie jest to tak powszechne zjawisko jak dawniej, ale jednak czasem jeszcze mróz zaszaleje. Kilka razy w tym roku udało nam się udokumentować to szaleństwo fotograficznie… i dwa razy  filmowo (zobacz nasz nowy projekt w80 sekund. Filmy z Suwalszczyzny, taki nasz youtubowy „kanał zachwytów” z definicji dość krótkich). Lód. Lądolód. Lodowisko. Wieczna zmarzlina. O tym dziś.

fot. Hubert. lodospadanie w Turtulu... taka Kraina Lodu
 

H: Natura potrafi zmrozić wodę w locie. O takich historiach z „zimy stulecia” wciąż krążą legendy. Nie widziałem. A pamiętam tylko potężne zaspy i tunele w nich przekopane… wyższe nawet od samochodów. Dosłownie zobaczyłem jednak jak spadająca woda zmienia stan skupienia właśnie w Turtulu, bo wodospad zamarzł, ale nad powierzchnią wody. Był to jednak proces kilkudniowy, dążący ewidentnie do zamknięcia całej przestrzeni. Stworzyła się taka lodowa czapa niezwykłej wręcz urody. Dawno nie widziałem takiego zjawiska… a może nawet wcale, bo lewa odnoga tegoż wodospadu została całkowicie zamknięta w lodowej bańce, a ta główna w około 70, a może nawet 80 procentach (co ciekawe dzięki zdjęciom Marka Giersy zestawionych z moimi widać, jak natura przepracowała dwie doby znacznie zwiększając powierzchnię zmrożenia). 

fot. Hubert
  

fot. Hubert

fot. Hubert, po lewej "bańka" zamknięta...

fot. Hubert


H: Niezwykle efektowna i plastyczna Kraina Lodu nam się wytworzyła. I powiem tak… zdjęcia świetnie to pokazują, jednak film w tym przypadku jest jeszcze bardziej przekonujący. Zestawienie statycznego lodu i płynącej za nim wody… ten ruch za bezruchem… robi wrażenie.

zobacz film Lodospad turtulski.


H: Kilka dni później zobaczyłem jeszcze jak wyglądają młyny w Jacznie i Udziejku…  Pogoda się dosłownie sypnęła z nieba… no i odwilż się objawiła.  Lodospady nie były może aż tak spektakularne jak w Turtulu… ale były.

Zalew się w Udziejku zrobił... ale nie sam. Wydaje mi się, że w Udziejku blokadę na zastawie zrobiły bobry i spiętrzyły sobie Szeszupę. Zapchały przepust, który od lat był otwarty. Taka fantazja, takie wykorzystanie wytworu rąk ludzkich (tama betonowa, z której usunięto deski zapory) przez łapy zwierzęce (tama „patykowa”)… lód dopełnił dzieła. 

fot. Hubert, Jaczno
 

fot. Hubert, Jaczno

fot. Hubert, Tak sypnęło w Udziejku

fot. Hubert, Udziejek... z dołu
 

fot. Hubert, Udziejek...z góry

fot. Hubert, takie zgryzy ukryte

H: Wczoraj znowu  media ogólnopolskie wyraziły chęć spotkania. Tym razem  (bardzo) komercyjne radio z krakowskiego Kopca Kościuszki zawitało do Suwałk.  Znowu powiem, że takie zainteresowanie  jest  miłe. Znowu powiem, że się nie narzucamy… i sami nas wynajdują w tych przepastnych przestrzeniach internetu… no może tym razem Urząd Miasta im trochę pomógł.  My tylko robimy swoje.  I to "swoje" właśnie musiałem przez 50 sekund wejścia na żywo przedstawić. To mniej niż 80 sekund. Trudna sprawa… na szczęście na portalu radia zaistniała moja galeria zdjęć z powietrza.
Kliknij i zobacz wpis o Suwałkach i Suwalszczyźnie (RMF FM)...


Radio RMF FM w swoich szumnych (od szumów w eterze) zapowiedziach zamierzało sprawdzić jak to jest z tym zimnem u nas.  Być może pod wpływem naszych ostatnich produkcji filmowych (Tchnienie Wigier i Lodospad turtulski, czyli rzecz o zamarzaniu) uznali, że coś możemy o tym wiedzieć. Ciekawe czy potwierdzili swoje przypuszczenia. Głos poszedł w eter… i gdzieś się teraz błąka we wszechświecie. Całe 50 sekund.

Generalnie jest tak,  że faktycznie u nas jest zawsze trochę zimniej niż w innych miejscach w Polsce. Chyba, że jest cieplej…  ale wtedy to też sensacja pogodowa i znowu jesteśmy punktem odniesienia.
Czemu u nas jest chłodniej? Pewnie w jakiś sposób wpływa na to relikt, który  zachował się pod ziemią. Lodowiec szedł, rzeźbił, rozsiewał kamienie (ależ go personifikuję)…  co wiemy  od dawna. Mamy na to namacalne dowody w zasięgu naszych oczu i rąk… czyli możemy nawet organoleptycznie zweryfikować. Jednak lodowiec zostawił swój ślad nie tylko na powierzchni…
Od kilku lat wiemy, że w okolicy Szypliszk znaleziono coś pod ziemią, taką anomalię na skalę światową. Powtórzę: na skalę światową ! (wzmocniłem jeszcze wykrzyknikiem). Wieczna zmarzlina, bo tak nazywa się ta sensacja,  w odwiercie nam się zmaterializowała. Skały zamarzły 13 tysięcy lat temu i tak sobie trwają do dziś na prawie 400 metrach pod powierzchnią. Zjawisko to  jest  charakterystyczne dla Alaski, Syberii… i od niedawna dla Suwalszczyzny. Mamy zatem kolejny fenomen Suwalszczyzny, który być może wpływa na nasz klimat… Wpływa też na to, że brylujemy w prognozach pogody. I jesteśmy takimi „Eskimosami” Polski.

A jak Eskimosi... to na łyżwy i narty czas ruszyć.


Dziś

M: Dziś pojechaliśmy z rodziną na łyżwy na Zatokę Piaski, więc wzięliśmy dwie szufle i najpierw z tatą zrobiliśmy tor łyżwiarski. Tata wymyślił i zrobił na końcu rondo, po którym zawracało się i jechało z powrotem. Tata wziął też ze sobą narty biegowe i jeździł na nich po jeziorze, a  kiedy przyjechał pomyślałem, że mógłbym na nich trochę pojeździć, choć rozmiar buta  to 45,  ale jakoś pojechałem.


fot. Agnieszka... odśnieżamy lodowisko... wszyscy pracują... jak widać na obrazku
 

fot. Hubert, taki tor łyżwiarski zrobiliśmy z Miłoszem

fot. Hubert, a na końcu nawet rondo nam wyszło

fot. Hubert, a wcześniej zagraliśmy z Orkiestrą
 

fot. Hubert, Hania też odznaczona
  

fot. Miłosz, zapis drogi...
  

fot. Hubert, też... zapis drogi, takie piruety...

fot. Miłosz, czas na biegówki...
  

fot. Hubert, tropy "rybne"


fot. Miłosz

fot. Hubert, taki pejzaż bez słońca...

fot. Hubert, ale czasami się przebijało...
 

fot. Miłosz, przejście z łyżwy do klasycznego...
 


M: Gdy wracałem, to próbowałem nawet jechać stylem łyżwowym, to tata się zaśmiał i powiedział, że to trochę za wcześnie, ale gdy pojechałem dalej, to szło mi coraz lepiej i tata się zdziwił i stwierdził, że trzeba zacząć jeździć na wyprawy biegowe.  Pierwszy raz w życiu jeździłem na biegówkach, bo do tej pory tylko na zjazdówkach, a  zacząłem jak miałem 6 lat. 

fot. Agnieszka, trochę teorii
 

fot.  Hubert, jak na pierwszy raz... rewelacja. Do tego przecież w "kaloszach". Nie ma ktoś z Was biegówek, z których wyrósł. Tak na 150-160 cm wzrostu. Chętnie odkupię :)

fot. Hubert, była i łyżwa... historia upadku w trzech aktach, ale najważniejsze, że zawsze się podnosił i szedł dalej.


M: Kiedy się zmęczyłem, to oddałem tacie narty i tym razem pożyczyłem od mamy łyżwy. Choć nie jeździłem na łyżwach przez 2 lata, to i tak tego nie zapomniałem i skorzystałem sobie z naszego toru.
W domu mama wrzuciła kilka zdjęć na "fejsbuka" i okazało się, że po nas na Piaskach była też pani Emilka z rodziną.  Korzystali z naszego toru, ale nie wiedzieli kto go zrobił. Często jemy w Kuchni Tatarskiej u Alika... i o pani Emilce robiliśmy już raz wpis (zobacz wpis: Tatarskie jedzenie w jurcie mongolskiej we wsi Buda Ruska… tylko na Suwalszczyźnie. )


H: Taka interakcja. Dobrze wiedzieć, że z naszego toru ktoś jeszcze skorzystał. Chyba trzeba zrobić "ustawkę" łyżwiarską na Piaskach... Kto się pisze?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz