H: Nie jest istotne ile razy stanę twarzą w… pysk z naturą (a pysk
mój wiele razy natury doświadczał), ale i tak za każdym razem odczuwam potężną radość. Szczególnie gdy spotykam zwierza, który w
innych miesiącach daje się zobaczyć sporadycznie i do tego
w przelocie. Rykowisko, to taki czas,
gdy natura atakuje niemal wszystkie zmysły… szczególnie jak siedzisz w środku
tego widowiska (z uwzględnieniem kierunku wiatru). Dziś kolejny raz obserwowałem i poczułem naturę. Wielowymiarowo.
fot. Hubert, patrzy a nie widzi. Słyszy migawkę i nie rozumnie...
H: Wrzesień atakuje rykowiskiem. W sumie nawet nasz drugi (czyli niezwykle historyczny, bo z 2015 r.) wpis na blogu dotyczył właśnie tego wydarzenia. I tak właściwie co roku próbujemy rykowiska doświadczyć (relacje z poprzednich lat - zobacz inne rykowiska ). Jednak w tym sezonie zbyt wysoka temperatura jakby osłabiła instynkty zwierzyny płowej… ale na szczęście natury się nie oszuka i dziś przed świtem znów słuchałem „pyskówki” byków. Ja widziałem i słyszałem...
Dlatego teraz proponuję Wam byście zobaczyli i usłyszeli to co ja. Zatem kilka
ruchomych obrazków z dzisiejszego podchodu i moich szeptanych refleksji. A
szeptać musiałem, bo zwierzyna raczej płochliwa. I mało istotne, że obrazy lekko „roztrzęsione”,
bo najważniejsze są odgłosy rywalizujących ze sobą jeleni.
film: Rykowisko z podchodu (z
cyklu w 80 sekund dookola Suwalszczyzny)
czas trwania: 80 sekund
realizacja: Hubert Stojanowski
muzyka: z paszczy jeleni… a
podkład instrumentalny z „jutuba”
H: Łatwiej jest obserwować jelenie na otwartej przestrzeni, ale tam raczej się siedzi w miejscu i czeka. Ja mam (niestety) inną naturę. Muszę być w ruchu i podchodzenie rykowiska w lesie w pełni mnie satysfakcjonuje.
Nie umiem opisać tego, co czuję kiedy potężny jeleń idzie prosto na mnie (porykując na swych rywali, bo mnie nie widzi i nie czuje). Pewnie, że byki są teraz w amoku i łatwiej je podejść… ale sam fakt, że mogę z bliska przyglądać się tej odwiecznej batalii sprawia, że czuję się usprawiedliwiony (mimo naruszania ich prywatności)… tym bardziej, że dziś podczas podchodu żadnego zwierza nie spłoszyłem. Satysfakcja tym większa.
fot. Hubert, ten był pierwszy. Czułość 6400, bo jeszcze było dość ciemno... przeszedł przez drogę i poszedł ryczeć dalej.
fot. Hubert, ten był drugi i raczej zarządzający chmarą łań. Zaganiał stado i odpowiadał rywalowi dość stanowczo. Widziałem też akcję odpędzania intruza, choć do walki nie doszło...
fot. Hubert, ryczy... a właściwie "stęka" między drzewami i nie wygląda wcale na mocniejszego (w porożu) od tego, którego pokażę za chwilę. Może się mylę, ale dominację tego samca widać też w umaszczeniu... a właściwie ubrudzeniu sierści.
fot. Hubert, znowu daje świadectwo...
fot. Hubert, a ten który próbuje przejąć władzę, odpowiada... a ja z każdym rykiem byłem bliżej, aż w końcu przykucnąłem przy drzewie
fot. Hubert, sporo liści na linii, ale już słońce wyżej i światło trochę lepsze
fot. Hubert, taki profil
fot. Hubert, ponieważ ulokowałem się (trochę przypadkiem) między stadem, a tym uzurpatorem... to miałem bardzo bliskie spotkanie. Podszedł do mnie na 10-15 metrów i zaniepokojony dźwiękiem migawki postanowił na wszelki wypadek obejść mnie łukiem. Nie dostrzegł we mnie człowieka, bo maskowanie i przytulenie się do drzewa w "przykucu" pomogło wtopić się w tło.)
fot. Hubert, "porozglądane"
H: Zrobiłem zdjęcia trzem bykom,
które miały od 5 do 7 „wyrostków” (to ponoć świadczą o wieku jelenia). Dwa
jelenie miały ułamane fragmenty poroża, być może po walce… i chyba to akurat
dla nich wyjdzie na dobre… bo unikną „naturalnej”
selekcji zakończonej powieszeniem na ścianie.
fot. Hubert, "poryczane" i minięte
H: I tyle moich dzisiejszych jeleni, bo jak postanowiły jednak pójść dalej (i chmara i ten najgłośniejszy rywal), to już nie chciałem ich niepokoić. Mają przecież swoje sprawy... a ja zająłem się adorowaniem lasu.
fot. Hubert, a jesień idzie...
fot. Hubert
fot. Hubert
H: A jako ciekawostkę z trasy pokazuję dwa młode kozły, które trenują to... co kiedyś już nie będzie zabawą.
fot. Hubert (tryknięcie w trzech... a może dwóch odsłonach, bo trzecie zdjęcie, to chyba oczekiwanie na moje oklaski)
fot. Hubert... i inna (zwierzyna) płowa też mnie namierzyła
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz