sobota, 31 października 2015

O anielskiej cierpliwości, spotkaniu z Filipem Springerem i estetyce cmentarnej

H: Lubię odwiedzać cmentarze… szczególnie te, które wyraźnie zostały sponiewierane przez czas. A jak czas jesienny, to i skłonność do refleksji większa.
M: Jedno moje zdjęcie jest zrobione z perspektywy pająka, powinno się mówić, że z perspektywy żaby, ale ja lubię bardziej pająki, dlatego tak to nazwałem.  Liście z przodu rozświetla słońce, a z tyłu są krzyże i tak naprawdę nikt nie wie jaki to cmentarz.

fot. Miłosz, Cmentarz w Druskiennikach


H: Tydzień temu byliśmy w Druskiennikach i trochę przypadkiem trafiliśmy na stary cmentarz. Niby to nie Suwalszczyzna, niby to już nie Polska… ale związki da się znaleźć… a to, że Józef Piłsudski czasem się pojawiał w sanatorium (w przedwojennej Polsce znane było i lubiane), do którego może przez Suwałki jechał. A z kim? A z Aleksandrą,  żoną swą kolejną,  wszak w Suwałkach zrodzoną… Tu wreszcie nasz marszałek poznał młodszą o 30 lat lekarkę, Eugenię Lewicką, która leczyła go nawet na Maderze, a potem w dziwnych okolicznościach rozstała się z tym światem.  A że samobójstwo, a że zdradzana i mściwa żona, a może służby specjalne chcące uniknąć skandalu, czy wreszcie sam Piłsudski, który już ponoć miał nową wybrankę (może bardziej w sztuce leczenia biegłą). Hipotez kilka. Odpowiedzi brak...Tym bardziej zatem wydaje się  zasadna decyzja o postawieniu pomnika wodza w Suwałkach, bo jak się okazuje marszałek był bohaterem aktywnym na wielu polach działalności związanych z podbojami i walką.

 fot. Miłosz, Cmentarz w Druskiennikach

M: A jak zrobimy zdjęcie w drugą stronę,  ze słońcem, to uzyskamy inny efekt. Zauważyłem, że cienie potrafią stworzyć obraz czasem ciekawszy niż normalnie. Wychodzi taki teatr cieni. Tata mówi, że wtedy się trzeba więcej domyślać, a to rozwija wyobraźnię.

 fot. Miłosz, cmentarz w Druskiennikach

H: Inne związki Druskiennik z Suwalszczyzną? Płynie tam Niemen, do którego wpada przecież nasza Czarna Hańcza… Teoretycznie zatem patrzyliśmy w wodę, która przez Hańczę i Wigry się przetoczyła, granic przekraczając kilka, w tym dwie państwowe… Wydaje mi się, że widziałem nawet płynący liść z tego klonu koło mostu w Maćkowej Rudzie.

A dlaczego o tym? Na większości nagrobków tego starego cmentarza uderzają polskie nazwiska i inskrypcje. Dopadła mnie chwila zadumy nad naszą pogmatwaną  historią kresów i ten szczególny rodzaj wzruszenia, gdy usłyszałem jak jakaś starsza pani rozmawia ze znajomym po polsku, z charakterystycznym zaśpiewem. I tylko żal, że zabrakło odwagi, by podejść i zapytać jak im tu się żyje w takim rozkroku narodowościowym i kulturowym… (brak zaciętości i determinacji reportażysty, ale o „rasowym” przedstawicielu tego gatunku za chwilę).

Do czego zmierzam… Miłosz zrobił na tym cmentarzu  zdjęcie anioła. Przyglądałem mu się i zauważyłem pewne podobieństwo między naszym, suwalskim pomnikiem. Podobna postawa, atrybuty… Może rzeźbiarz ten sam, a może tylko chwilowa moda sztuki cmentarnej. Musiałem jednak poczekać z weryfikacją spostrzeżenia do powrotu do Suwałk. 

 fot. Miłosz, anioł w Druskiennikach

M: Najwięcej na cmentarzu jest krzyży, ale czasami pojawiają się też rzeźby i one są ciekawsze.  Na lekcjach polskiego omawialiśmy niedawno mit o Dedalu i Ikarze. Podobał mi się dlatego, że tam tata i syn polecieli na skrzydłach. Może historia się  źle skończyła, ale mogli sobie polatać. Na cmentarzu zobaczyliśmy rzeźbę anioła, który miał takie skrzydła jak Ikar, ale inaczej zamocowane. Zrobiłem zdjęcie pod słońce i wyszło ciekawiej niż normalnie, choć nie wszystkie szczegóły było widać.  Tak naprawdę nie powinno się robić zdjęć pod słońce, ale zasady są po to, żeby je łamać, tak jak Ikar.
H: Tylko lepiej żeby aparat się nie zepsuł. Tak jak Ikar.
  
fot. Miłosz, anioł w Druskiennikach
 
H: W środę miałem okazję poznać Filipa Springera, wspominanego wcześniej, „rasowego” reportażystę. Człowieka, który oprócz reportażu zajmuje się swoistym tropieniem i dokumentowanie brzydoty (szczególnie tej pięknej inaczej - to moja teoria) w miejskiej przestrzeni. Teraz zbiera materiał do nowej książki. Jeździ sobie po Polsce, odwiedza byłe miasta wojewódzkie,  patrzy, czasem fotografuje, a czasem notuje (analogowo w czarnym notesie). Stwierdziłem, że skoro on mnie opisał na swojej stronie internetowej, to ja wspomnę o nim na naszym blogu.
W tej naszej wędrówce po suwalskich zaułkach, trafiliśmy na  cmentarze, bo chciałem „zweryfikować”  fotograficznie  wspominanego suwalskiego anioła z tym z Druskiennik, a Filip zgodził się mi towarzyszyć.  

fot. Hubert, cmentarz w Suwałkach zimą, zdjęcie z paralotni z cyklu: gdzie jest anioł?


H: W trakcie rozmowy dominował mój chaotyczny strumień świadomości o wszystkim i o niczym, o Suwałkach, Suwalszczyźnie, tworach, wytworach i rakietach, bo zima idzie.
W końcu dotarliśmy do anioła (a zaczynaliśmy od cmentarza muzułmańskiego). Anioł... taki sam, ale inny. Przede wszystkim rzuca się w oczy brak krzyża. Jednak jak się uważniej przyjrzymy... to podstawa jest, czyli w wyniku zawiłości dziejowych, ta część się gdzieś zawieruszyła (tak jak onegdaj głowa Marii Konopnickiej).  Poza ta sama, ornamenty też, choć trochę się różnią, tam jakieś paprocie, tu raczej kwiatki. Zdecydowanie inna twarz, bardziej męska...  No i nasz po renowacji.

fot. Hubert, anioł suwalski


H: Przy aniele obgadaliśmy trochę współczesna estetykę cmentarną i mentalność małomiasteczkową. Jest potrzeba w narodzie wyższej wartości estetycznej… wniosek taki wysnuł się sam od patrzenia na okoliczne "wysokopołyskowe" marmury wciśnięte między stare nagrobki. 
Przypadkiem przechodziła grupa młodzieży (taka plenerowa lekcja historii z Jarkiem Schabieńskim) i jeden z uczniów skomentował wygląd pomnika, przed którym  właśnie krytykowaliśmy pewne tendencje… Chłopak stwierdził głośno, że to jeden z ładniejszych na tym cmentarzu… Zdziwienie wstąpiło na me oblicze… Filip  przy tej okazji rzekł (a wie, co mówi), że większość (podał jakąś wartość procentową, ale pamięć mam krótką, no i nie miałem notesu żeby zanotować) mieszkańców naszego kraju jest zadowolona z estetyki miejsca, w który mieszka. Z osiedli oblepionych styropianem, pomalowanych z fantazją ułańską (albo legionową), z banerami, reklamami, neonami, jazgotem formy i koloru? Przyzwyczajenie pewnie. To w mieście, a na cmentarzu… zmarłym i tak wszystko jedno…

 fot. Hubert, cmentarz w Suwałkach (nowa część), zdjęcie z paralotni

M: Moim zdaniem stare nagrobki są o wiele ładniejsze niż nowe, które wyglądają jak plastikowe. Teraz wszyscy robią prawie takie same i chyba myślą, że one są ładne, a to na starych widać wszystko lepiej.
Dziś w Filipowie tata pokazał mi stary nagrobek,  w którym są wgłębienia po pociskach, albo odłamkach. Inne są porośnięte mchem lub  popękane. Niektóre się niszczą i coś im odpada, ale i tak są ładniejsze od większości  nowych.

  fot. Hubert, cmentarz staroobrzędowy w Suwałkach (2005r.)
 

 fot. Hubert, cmentarz staroobrzędowy w Suwałkach, zdjęcie z paralotni (2007r.)

H: Moda na anioły obejmujące krzyż widoczna jest także po sąsiedzku, na cmentarzu  staroobrzędowców... Tylko tam aniołek jakby młodszy, ale mocniej nadszarpnięty przez czas…

fot. Hubert, anioł na cmentarzu staroobrzędowców, widok z tyłu (2005r.)

fot. Hubert, anioł na cmentarzu staroobrzędowców, widok z przodu (2010r.)
 

H: Czas na podsumowanie. 
Anioł aniołowi nierówny, choć czasem podobny… bo skrzydła, bo pukle włosów, no i ta anielska uroda…a może cierpliwość na posterunku cmentarnym.
Teraz wypada  jeszcze nawiązać do rozmów z Filipem Springerem, który nocował w Suwałkach w znanym od lat  "hotolu" Hańcza... PRL... Alternatywy 4... Roman Wilhelmi... stróż... Anioł






P.S. Taki jeszcze suplement dzisiejszy (01.11.2015) w wykonaniu Miłosza...

fot. Miłosz, anioł suwalski w innym oświetleniu...  już nie wygląda tak anielsko...

fot. Miłosz, cmentarz suwalski








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz