piątek, 7 lipca 2017

O właściwym zastosowaniu namiotu cyrkowego i ambony myśliwskiej.



H: Niektóre wymysły człowieka szkodzą. Czasem jednak nawet te „wymysły” mogą zostać wykorzystane wbrew przeznaczeniu…  albo w nieco bardziej właściwej formie. Dziś będzie zatem o ambonie myśliwskiej, z której fotografowaliśmy łanie z młodymi  i o namiocie cyrkowym w Nowince, który choć dla ludzkiej rozrywki rozbity, to jednak bez męczenia  zwierząt z założenia się objawił.

fot. Hubert, taka łania z ambony przez nas widziana, patrzy w naszym kierunku, ale  nie widzi... dała nam jeszcze kilka minut radości ze spotkania
  
 

M: Widzieliśmy  przedstawienie o „Pippi Pończoszance”. Wszystko działo się w namiocie cyrkowym. Grał zespół na żywo, który nazywał się Bura Kura.  Występowało też dużo aktorów, którzy grali różnych bohaterów. Na początku jakaś pani powiedziała żeby nie robić zdjęć w czasie przedstawienia, ale na zakończenie już chyba było można i dlatego zrobiłem kilka ujęć.

H: W Nowice trafiliśmy na świetną akcję latowteatrze.pl  Teatru Pinokio z Łodzi (zobacz link i dowiedz się więcej o akcji).  Ekipa jeździ po Polsce  (w tym roku po trzech województwach) i daje radość. Radość w namiocie cyrkowym, a ja jakiś czas temu powiedziałem sobie, że do cyrku więcej nie pójdę… i wcale nie dlatego, że podczas tego ostatniego razu klaun wyciągnął mnie na arenę i zrobił ze mnie… grającego „inaczej”. Piłka była wielka, a ja odbijałem ją różnymi częściami ciała… Co zrobić. 

Jednak w Nowince zobaczyłem, że namiot cyrkowy może dawać radość młodszym i starszym. Emocje były naprawdę wielkie, przedstawienie zabawne i mądre, a zespół… grał na żywo. Jak dla mnie wszystko zagrało. 

fot.Hubert, taka akcja
 

 fot. Miłosz, ciemno było, ale 50mm i taka seria kolorowa





  

 

 

fot. Miłosz, po spektaklu w namiocie cyrkowym... czas na spektakl na niebie
 

fot. Hubert, jakiś czas temu Marcin Tylenda wrzucił na FB zdjęcie dość  charakterystycznego domu... a to moja wersja
  

fot. Hubert takie niebo...

fot. Agnieszka, a takie na Piaskach...


M: Wczoraj wstaliśmy bardzo wcześnie i pojechaliśmy żeby zrobić zdjęcia jeleni. W Płocicznie przy drodze było wielkie stado dzików. Locha i 12 warchlaków, ale nie mogłem zrobić zdjęcia, bo było jeszcze za ciemno.

H: Weszliśmy na ambonę i niestety nie było to nasze najcichsze podejście, bo kalosze z zestawieniu z mokrymi (i omszałymi) szczeblami, to nie jest dobre zestawienie. Mimo to, po kilkunastu minutach mieliśmy przed sobą stadko łań z dwoma młodymi. Zdecydowanie za wcześnie jednak, bo słońce było jeszcze za drzewami i niestety długie czasy i wysoka czułość sprawiły… że na zdjęciach wyszły nie tylko łanie, ale też długie czasy i wysoka czułość.

fot. Miłosz, pierwsze wyjście...
 

fot. Hubert, prawie wszystkie, po zaraz doszły jeszcze dwie dorosłe...
 

fot. Miłosz, a tu dwie młode...
 

fot. Miłosz, chwila czułości...
  

 M: Najpierw mogliśmy oglądać jak łanie chodzą po zbożu, ale potem weszły w las i zaczęły iść w naszym kierunku. Pytałem tatę, czy łanie lubią poziomki, bo bardzo dużo ich tam rosło. Stado było coraz bliżej i kiedy jedna łania była już koło ambony, to chyba nas wyczuła, bo całe stado się zerwało do ucieczki, ale po kilku metrach znów się zatrzymało.
 
fot. Miłosz, wchodzą do lasu i idą w naszym kierunku... na poziomki znaczy

fot. Hubert, długie czasy naświetlania czasem sprawiają,  że efekt da się zaakceptować...

fot. Miłosz, tuż przed zwietrzeniem...

fot. Miłosz, a tu długi czas i szybka reakcja... poszły


H: Szły na nas i było dobrze. Nosa i oczu zwierząt przystosowanych do życia w lesie jednak się  nie oszuka. No chyba, że podchodzimy kozła… kierunek wiatru ma znaczenie, ale wzrok już niekoniecznie.
Jak już zeszliśmy z ambony, to na polu gryki zobaczyliśmy kozła, do którego zacząłem podchodzić (bardzo) bezpośrednio. Schemat ten sam. Kilka kroków i zatrzymanie, bo kozioł co jakiś czas jednak otoczenie obserwował. I tak kilka razy. 

fot. Hubert, kozioł w gryce...
 

fot. Hubert, a tak to wyglądało z perspektywy Miłosza. Takie (moje) maskowanie...

fot. Hubert, w pewnym momencie szedł w moim kierunku nawet...
 

 fot. Hubert, i taki śpiący królewicz... ale już zrobiony samochodu


fot. Hubert, i na koniec ambonowe... takie "lufy" akceptuję w pełni



H:  Takie przygody ambonowe i cyrkowe… a przed nami kolejne, bo jutro jedziemy nad Biebrzę do Górala na Zlot Przyjaciół Karczaka (karczak.pl). Będzie koncertowo, warsztatowo... i fotograficznie. Relacja pewnie niebawem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz