H: Niektóre wymysły człowieka
szkodzą. Czasem jednak nawet te „wymysły” mogą zostać wykorzystane wbrew
przeznaczeniu… albo w nieco bardziej
właściwej formie. Dziś będzie zatem o ambonie myśliwskiej, z której fotografowaliśmy
łanie z młodymi i o namiocie cyrkowym w
Nowince, który choć dla ludzkiej rozrywki rozbity, to jednak bez męczenia zwierząt z założenia się objawił.
fot. Hubert, taka łania z ambony przez nas widziana, patrzy w naszym kierunku, ale nie widzi... dała nam jeszcze kilka minut radości ze spotkania
M: Widzieliśmy
przedstawienie o „Pippi Pończoszance”. Wszystko działo się w namiocie cyrkowym. Grał
zespół na żywo, który nazywał się Bura Kura. Występowało też dużo aktorów, którzy grali różnych bohaterów. Na
początku jakaś pani powiedziała żeby nie robić zdjęć w czasie przedstawienia,
ale na zakończenie już chyba było można i dlatego zrobiłem kilka ujęć.
H: W Nowice trafiliśmy na świetną
akcję latowteatrze.pl Teatru Pinokio z
Łodzi (zobacz link i dowiedz się więcej o akcji).
Ekipa jeździ po Polsce (w tym roku po trzech województwach) i daje
radość. Radość w namiocie cyrkowym, a ja jakiś czas temu powiedziałem sobie, że do
cyrku więcej nie pójdę… i wcale nie dlatego, że podczas tego ostatniego razu
klaun wyciągnął mnie na arenę i zrobił ze mnie… grającego „inaczej”. Piłka była
wielka, a ja odbijałem ją różnymi częściami ciała… Co zrobić.
Jednak w Nowince zobaczyłem, że
namiot cyrkowy może dawać radość młodszym i starszym. Emocje były naprawdę wielkie,
przedstawienie zabawne i mądre, a zespół… grał na żywo. Jak dla mnie wszystko
zagrało.
fot.Hubert, taka akcja
fot. Miłosz, ciemno było, ale 50mm i taka seria kolorowa
fot. Miłosz, po spektaklu w namiocie cyrkowym... czas na spektakl na niebie
fot. Hubert, jakiś czas temu Marcin Tylenda wrzucił na FB zdjęcie dość charakterystycznego domu... a to moja wersja
fot. Hubert takie niebo...
fot. Agnieszka, a takie na Piaskach...
M: Wczoraj wstaliśmy bardzo wcześnie i pojechaliśmy żeby
zrobić zdjęcia jeleni. W Płocicznie przy drodze było wielkie stado dzików.
Locha i 12 warchlaków, ale nie mogłem zrobić zdjęcia, bo było jeszcze za
ciemno.
H: Weszliśmy na ambonę i niestety
nie było to nasze najcichsze podejście, bo kalosze z zestawieniu z mokrymi (i omszałymi)
szczeblami, to nie jest dobre zestawienie. Mimo to, po kilkunastu minutach
mieliśmy przed sobą stadko łań z dwoma młodymi. Zdecydowanie za wcześnie
jednak, bo słońce było jeszcze za drzewami i niestety długie czasy i wysoka
czułość sprawiły… że na zdjęciach wyszły nie tylko łanie, ale też długie czasy
i wysoka czułość.
fot. Miłosz, pierwsze wyjście...
fot. Hubert, prawie wszystkie, po zaraz doszły jeszcze dwie dorosłe...
fot. Miłosz, a tu dwie młode...
fot. Miłosz, chwila czułości...
M: Najpierw mogliśmy oglądać jak
łanie chodzą po zbożu, ale potem weszły w las i zaczęły iść w naszym kierunku.
Pytałem tatę, czy łanie lubią poziomki, bo bardzo dużo ich tam rosło. Stado było
coraz bliżej i kiedy jedna łania była już koło ambony, to chyba nas wyczuła, bo
całe stado się zerwało do ucieczki, ale po kilku metrach znów się zatrzymało.
fot. Miłosz, wchodzą do lasu i idą w naszym kierunku... na poziomki znaczy
fot. Hubert, długie czasy naświetlania czasem sprawiają, że efekt da się zaakceptować...
fot. Miłosz, tuż przed zwietrzeniem...
fot. Miłosz, a tu długi czas i szybka reakcja... poszły
H: Szły na nas i było dobrze.
Nosa i oczu zwierząt przystosowanych do życia w lesie jednak się nie oszuka. No chyba, że podchodzimy kozła… kierunek
wiatru ma znaczenie, ale wzrok już niekoniecznie.
Jak już zeszliśmy z ambony, to na
polu gryki zobaczyliśmy kozła, do którego zacząłem podchodzić (bardzo)
bezpośrednio. Schemat ten sam. Kilka kroków i zatrzymanie, bo kozioł co jakiś
czas jednak otoczenie obserwował. I tak kilka razy.
fot. Hubert, kozioł w gryce...
fot. Hubert, a tak to wyglądało z perspektywy Miłosza. Takie (moje) maskowanie...
fot. Hubert, w pewnym momencie szedł w moim kierunku nawet...
fot. Hubert, i taki śpiący królewicz... ale już zrobiony samochodu
H: Takie przygody ambonowe i
cyrkowe… a przed nami kolejne, bo jutro jedziemy nad Biebrzę do Górala na Zlot
Przyjaciół Karczaka (karczak.pl).
Będzie koncertowo, warsztatowo... i fotograficznie. Relacja pewnie niebawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz