H: Góral (czytaj Krzysiek Górski), to kolejny Wariat na mojej
drodze. Nawet nie wiem od kiedy się znamy… ale tak pewnie 25 lat już stuknęło. Biegaliśmy
onegdaj po Bieszczadach, biegaliśmy po Suwałkach, biegaliśmy nawet z
odkurzaczami… a ja biegałem raz do szpitala (a on tam leżał). Krzysiek wymyślił sobie imprezę - Festiwal
"Zlot Przyjaciół Karczaka". Wielkie festiwale wokół, a on ma swój.
Jeszcze większy, bo jego. Byliśmy z Miłoszem w Karczaku. Poczuliśmy atmosferę i mamy dla Was trochę zdjęć... no dobra. To nasz rekord, bo tyle materiału fotograficznego jeszcze nigdy nie daliśmy ( a relacja filmowa
już się tworzy).
M: Jeszcze nigdy nie widziałem w jednym miejscu tylu zakręconych
ludzi, ale oczywiście pozytywnie i mieli w niektórych sprawach takie same lub
podobne poglądy do moich. Hasłem całego festiwalu było „Cała Puszcza parkiem
narodowym” i to mi też się podobało, bo także bym tak chciał.
fot. Hubert, "społeczność karczakowska" w drugim dniu imprezy...
H: Góral jest z Suwałk, ale przesunął się teraz na skrajne rubieże
Jaćwieży. Wpasował się w
„podbiebrzański” krajobraz i tam
z Małgosią prowadzi przysiółek Karczak, agroturystykę z naciskiem na wariant (bardziej)
ekologiczny. To miejsce (i idea) skupia w sobie wiele pozytywnej energii. Góral
robi zlot przyjaciół swoich i idei
właśnie. W jego stodole grali już różni
wykonawcy (przez 7 edycji). Wspomnę tylko tegoroczne wydarzenie, w którym
zobaczyć mogłem Jacka Kleyffa z Orkiestrą na Zdrowie, Orkiestrę świętego
Mikołaja czy Anię Brodę. Było bardzo muzycznie, bardzo tanecznie, bardzo warsztatowo i bardzo rodzinnie.
fot. chyba Miłosz, Krzysiek i Małgosia "Karczakowscy"
fot. Hubert, zapiski...
fot. Miłosz, dość ciekawa kompozycja... nad tytułem trzeba się zastanowić...
fot. Miłosz, jak nauczyć grać na skrzypcach ludzi, którzy nigdy na skrzypcach nie grali.
fot. Hubert
fot. Hubert
fot.Miłosz
fot. Miłosz
fot. Miłosz
fot. Hubert
fot. Miłosz
fot.Miłosz
fot. Hubert
H: Akcja moim zdaniem
potężna. Góral upatruje sobie jakąś grupę (bądź solistę) i drąży. Czyli jeździ
za nimi na koncerty, dzwoni, meiluje…
taka forma stręczenia, ale skuteczna jak się okazuje. Wychodzi przy tym
wielki egoizm Górala, bo zaprasza na swój festiwal zespoły, których sam lubi
słuchać. Taki egoista z niego.
Zlot nie jest wydarzeniem
komercyjnym i zapraszani są tam tylko ludzie, których zna Krzysiek, albo którzy
znają Krzyśka. Czyli nie dość , że dobiera sobie wykonawców, to jeszcze
publiczność. Ale pięknie.
M: Na festiwalu było wiele różnych i ciekawych warsztatów. Sam brałem udział w jednym z nich o kręceniu
ogniem, lecz zamiast ogniem kręciłem skarpetkami z ryżem. Trudno jest połączyć
pracę obu rąk.
fot. Hubert, Miłosz coś kręci... i Marcyś też
fot. Miłosz, żeby nie było... ja też czasem kręcę... i to czasem dwie "sprawy" jednocześnie
fot. Miłosz, tanecznie... flamenco jak nic
fot. Hubert
fot. Hubert, i tańce afrykańskie
fot. Hubert, albo tańce Marcysia...
fot. Hubert, łuczniczo
fot. Miłosz, pierwsza (i druga) pomoc
fot. Miłosz, no i taras się tworzył warsztatowo
fot. Miłosz
fot. Hubert
fot. Hubert
fot. Miłosz, główny Kierownik na wysokościach
fot. Hubert,a tak im wychodziło
M: Byliśmy również na spotkaniu,
gdy panie z Greenpeace opowiadały
o tym, jak my możemy pomagać dla Puszczy. Jedna z nich była przypięta do bardzo
wysokiej konstrukcji nad maszyną, aby
nie była kontynuowana wycinka. Opowiadała jak wyglądał cała akcja z jej punktu
widzenia.
fot. Hubert, Puszcza warta uwagi
fot. Hubert, w "żywej altance" Agi (Agata Włodarczyk) prowadzi warsztaty , a my pewnie ją niedługo opiszemy na blogu (wstępne rozmowy były), bo nie każdy chodzi sobie z psem po Himalajach... i to opisuje w książkach
fot. chyba Hubert, śpiewanie "białe"
fot. Miłosz
fot. Miłosz, stodoła wchłania muzyków...
fot. Hubert, a program na dzień II też napięty
H: Teraz napiszę coś mało popularnego. Nie przepadam za naszym (suwalskim) towarem eksportowym, choć Blues Festival nie jest zły. Człowiek, którego cenię – Wojciech Waglewski – powiedział w jednym z wywiadów, że bardzo dobrze, że taki „uliczny” festiwal jest w przestrzeni miejskiej Suwałk, bo wtedy nawet ci mało zainteresowani bluesem (między jednym piwem a drugim) usłyszą trochę dobrej muzyki. Taki walor edukacyjny… Jednak ja konsekwentnie od lat unikam udziału w tym wydarzeniu. Nie chce mi się. Nie potrafię słuchać w świadomości, że tak wielu ma zupełnie inny priorytet. Zatem chyba muszę unikać… I w tym roku świetną okazją do kolejnego uniku stała się „góralowa akcja”.
Mimo tego, że patrząc przez
obiektyw (z definicji swej odcinający od pełnego przeżywania) mogłem cieszyć
się muzyką wśród tych... którzy cieszyli się muzyką. Wymyśliłem sobie nawet pewien klucz działania. Wybierałem (losowo)
jeden utwór danego wykonawcy, nagrywałem dość intensywnie… a potem już tylko tak
z doskoku. I słuchałem… bo w karczakowej stodole jest zupełnie inny poziom
odbioru…
Prawie chronologicznie zatem przedstawiamy wykonawców. Będzie kolorowo... bo i światło takie nieobliczalne... i ciemne (taki oksymoron mi wyszedł).
DZIEŃ I
Madrugada (i link do ich strony FB), flamenco w stodole... a co!
fot. Hubert
fot. Miłosz
fot. Hubert
fot. Hubert
fot. Miłosz, taki odbiór
Ania i Luka
fot. Hubert, i własnoręcznie wykonane instrumenty
fot. Miłosz
fot. Miłosz
fot. Miłosz, a nad nami wisiały prace Luki
Transilvia (link do strony zespołu na FB)
fot.Hubert
fot. Miłosz
fot. Hubert, a z tą Panią za chwilę się spotkamy w drugim składzie
M: Wszyscy grali bardzo fajnie, ale ze wszystkich zespołów
najbardziej podobała mi się Orkiestra św. Mikołaja. Moim zdaniem super
grali, jednak nie odwzoruje tego
internet i trzeba to zobaczyć na żywo.
Orkiestra Świętego Mikołaja (zobacz link do strony zespołu na FB)
wielokrotny uczestnik/wykonawca wydarzeń na Karczaku
fot. Hubert
fot. Miłosz
fot. Hubert
fot. Hubert, i takie przejście do następnego wykonawcy... bo właśnie robi zdjęcie kolegom na scenie (a czapeczki jakby podobne)
Jacek Kleyff i Orkiestra na Zdrowie (zobacz link na FB), taka legenda u Górala
fot. Hubert
fot. Miłosz
fot . Hubert, a Miłosz w cieniu Legendy
fot. Hubert
fot. Hubert, a już za chwilę z Orkiestrą Na Zdrowie wystąpi... część zespołu Madrugada (tak sobie wymyślili przed występem)
fot. Hubert, taka ekspresja
DZIEŃ II
Stara Śpiewka (zobacz link do strony zespołu na FB)
fot. Miłosz, wchodzą do stodoły
fot. Hubert
fot. Hubert, warto zwrócić uwagę na to, że wszystkie dziewczyny maja wpięte zielone wstążeczki (dla Puszczy)
fot.Miłosz, taki obrzęd
fot. Hubert
fot.Miłosz, przed stodołą po występie
fot.Hubert, a tu jeszcze jedno... w polu
H: No i miałem kilka objawień (o żywych legendach nie piszę).
Pierwsze objawienie to występ
Magdy Sowul. Poznałem ją podczas warsztatów z kręcenia teledysków, które miał
prowadzić znany twórca… ale niektórym pomyliły się daty. Mieliśmy dwie opcje. Rozwiązać zgromadzenie,
albo sami sobie zrobić warsztaty… część osób została. Magda grała tam rolę… a
ja ją poznałem.
Lubię muzykę opowiadającą. Lubię
teksty… i to właśnie dostałem. Dzięki
Magda. Za wzruszenia.
Magda Sowul
fot. Hubert
fot. Miłosz
fot. Miłosz, czyli jak zmieścić klarnet na zdjęciu
Ania Broda (zobacz stronę artystki na FB)
też nie pierwszy raz w Karczaku
fot. Hubert
fot. Miłosz
fot. Hubert
fot.Hubert, a tu... Góral u siebie...ale gościnnie wystąpił
Stars About (rok temu też byli i byli tacy, którzy specjalnie czekali na ten występ)
fot. Hubert
fot. Miłosz
fot. Miłosz, a co to? Czyżby ktoś "przemycił" wspominany Suwalski Blues Festival ?
fot. Hubert, no i się doczekali (Ci co chcieli)
H: Kolejne zaskoczenie (dla mnie) to zespół Radio Samsara… trzech gości na
scenie, po północy… wszyscy odbiorcy totalnie zmęczeni już drugim dniem koncertowania…
a tu taka finezja dźwięku wydobywana z bardzo dziwnych i egzotycznych (dla
mnie) instrumentów. Teraz tą muzyką katuję znajomych i rodzinę.
Radio Samsara (zobacz link do strony zespołu na FB)
fot. Hubert
fot. Hubert
fot. Hubert
fot. Hubert
M: Było tam wiele koncertów przez dwa dni. Od 16.00 do nawet 2.00 w nocy,
a raczej nad ranem, ponieważ gdy
się kładliśmy spać, zaczynało robić się już jasno. Spaliśmy w namiocie, co mi się bardzo podobało.
fot. Hubert, taka pełnia księżyca i snująca mgła po koncertach
H: Kilka spotkań, kilka nowych pomysłów (np. na ponowne spotkanie z Agatą „Agi” Włodarczyk), dużo pozytywnych
wrażeń. Bardzo udana impreza z(a)grana przez tego Gościa na poniższym zdjęciu.
fot. Miłosz
Widzisz, jeśli mogę coś wyszukać przed podróżą, to szukam. Tak właśnie znalazłam Waszego bloga. Niby znam Suwalszczyznę, ale bardziej to emocjonalna pamięć ;) Rozmaitego rodzaju uczuciowa i zjawiskowa. Atmosferyczna ;) Sensem tego wyszukiwania, pamiętam, że fajny trip nagle powstał. Dziękuję Wam bardzo.
OdpowiedzUsuńNo cóż, świat mały, pomyślałam, patrząc na pojedyncze zdjęcia ze Zlotu Przyjaciół Karczaka! Niebanalne to spotkania. Żałuję, że kolejny raz musiałam odpuścić.