niedziela, 27 listopada 2022

O tym jak wczoraj rano kajakowaliśmy, po południu trafiliśmy do Krainy OZ(u) (lub Narni), a dziś Głazowisko Mgieł nas pięknie przydusiło.

Niby przyzwyczaiłem się do tego, że jak na coś liczę… to się przeliczę. Dlatego wczoraj (po dobrym kajakowym poranku) nie nastawiałem się na coś spektakularnego na popołudniowym spacerze. I dobrze… bo było dobrze. I wczoraj i dziś. A zima zaskoczyła nie tylko drogowców. Takie krajobrazy jesienią?


 

 Wczoraj rano ze sporą ekipą (w sumie w siedem kajaków) sprawdzaliśmy możliwości  sprzętowe kajaków Szymona na pobliskich jeziorach.

Jak są ograniczenia czasowe, to zwykle atakujemy pobliskie jeziora. W kilka minut jesteśmy na brzegu popularnego Czarnego (mylnie często branego za Krzywe) .

Jezioro to ma wiele atutów… oprócz wspomnianej bliskości. Od listopada do maja można samochodem wjeżdżać niemal pod samą plażę. Samo jezioro Czarne, to swoiste preludium przed Krzywym, Dąbrówką, Zielonym i Koleśnym. Wszystkie te jeziora łączą się mniejszymi lub większymi przesmykami i można sobie nieźle popływać w  różnych warunkach. Czasem flauta Czarnego zamienia się w spore falowanie na Krzywym. Mamy na tej trasie bardziej industrialne klimaty (np. komin elektrociepłowni w Suwałkach, zabudowania wsi Krzywe i Małej Huty, czy wreszcie niebieski most między jeziorami Krzywe i Dąbrówka. Ale w zatokach Koleśnego, czy na Czarnym można się poczuć jak na leśnych jeziorach. Warto tam zatem moczyć wiosła. Najlepiej grenlandzkie.

 








Śniegu na trasie kajakowej było mało. Drzewa też jakby mało oszronione... dlatego ta zima po tej stronie Suwałk była jakby szara. Ciekawe, co będzie bardziej na północ.

Po południu odwiedziliśmy z Agnieszką Suwalski Park Krajobrazowy. Do zachodu słońca było w sumie już blisko, ale szybki wypad ścieżką wzdłuż Czarnej Hańczy w Turtulu zawsze dostarcza ciekawych wrażeń. Jednak chyba nie byłem do końca przygotowany na to, co zastaliśmy.

Duża wilgotność powietrza i poranna mgła sprawiły, że drzewa nabrały zimowej barwy. I gdyby to było w styczniu… to by mnie nie zdziwiło. Przypominam: mamy listopad. No dobra. Były kiedyś zimy jesienią. Ale to było kiedyś. Teraz raczej warunki rozpieszczają ciepłem. Przypomnę tylko fakt, że np. dwa lata temu Wigry nie zamarzły nawet na jeden dzień. Nikt z moich znajomych nie pamięta takiej sytuacji.

A zima nam obrodziła. Klimat jak w Narni, albo innej krainie OZ... przecież wzdłuż ozu szliśmy :)




















 

Dziś rano aura była zdecydowanie bardziej mgielna. Dlatego Głazowisko Rutka ze swoimi „ostańcami drzewiastymi” dawało nadzieję na mgłą przyduszenie, niejednoznaczność krajobrazu i niedopowiedzenia. No i tak było.  Mgła przydusiła. Niejednoznacznie krajobraziła niedopowiedzeniami. Na zdjęciach widać… albo nie. Jak to we mgle.

 

 
























 

W sumie już zapomniałem, że onegdaj zima na Suwalszczyźnie gościła szybciej niż gdzie indziej. Przyznam, że zaskoczony jestem bielą wokół, a nawet mrozem, który się przez jakiś czas utrzymywał. Fakt, że np. Suchary są w całości pokryte lodem, zadziwia. Ale dziś już jakby cieplej... czyli wracamy do szarości. 

 

 

 

Dobrze, że przynajmniej wczoraj w szronie...a dziś we mgle kąpać się udało :) 


 

 


 

 

2 komentarze: