sobota, 9 września 2017

O tym, co kryło się na dnie w jeziorze Mulicznym. Odsłona druga. Tym razem jesienna.



H: Lubimy szukać skarbów. Lubimy jezioro Muliczne. Lubimy Wigierski Park Narodowy. Dlatego odwiedziliśmy dziś  stare miejsce (bo już odwiedzane), w starym składzie (bo nawet Jacek przybył z daleka i nas wspomagał). Kolejny dzień poszukiwań za nami i choć widoczność pod wodą (po ostatnich deszczach) raczej słaba, to i tak bawiliśmy się świetnie, a dwa worki udało się zapełnić śmieciami bardzo historycznymi (PRL nam się objawił).  I dziś taka szybka fotorelacja… 

fot. Hubert, taka ekipa na sprzątaniu podwodnym Mulicznego
 


H: Pod koniec maja sprzątaliśmy pod wodą w Mulicznym (zobacz relacje z majowego nurkowania i sprzątania)
Wtedy też postanowiliśmy, że trzeba jeszcze  wrócić i posprzątać dno tam, gdzie kiedyś stały domki ośrodka wypoczynkowego. Wtedy sprzątaliśmy bardzo medialnie (ale także skutecznie)... bo nawet koledzy z TVP Białystok zrobili relację, a dziś kameralnie. W ciszy... a właściwie nie do końca, bo w tle było słychać jelenie. Rykowisko przecież. 

Trudność dzisiejszej akcji polegała głównie na braku dojazdu, bo natura tak ma, że czasem zarasta i samochód nie wszędzie dojedzie. Na szczęście mamy naszą Czajkę, do tego dość pakowną jak się okazało. 

fot. Hubert, najpierw 3 butle i "suchacze". Warto zwrócić uwagę na specjalnie wyprofilowany brzeg do cumowania naszego kanu.

 fot. Hubert, start za chwilę. Transport I

 fot. Hubert, na miejscu. W tle pale po "wypoczynkowych" pomostach
  

fot. Hubert, sprzęt wyładowany... i zamaskowany (prawie nie widać, bo nawet zieloną bluzę poświęciłem). Przed grzybiarzami, którzy do koszyka butlę pewnie by zapakowali.


fot. Hubert, II kurs

fot. Hubert, II transport
 

fot. Hubert, na brzegu też ogarnialiśmy. Kilka butelek i trochę złomu...

fot. Miłosz, trzeba się rozebrać, żeby się ubrać...chłopaki w suchaczach... a ja raczej na "mokro"


M: Woziliśmy z tatą sprzęt na drugi brzeg jeziora i zrobiliśmy dwa kursy. Najpierw popłynęły z nami trzy butle. Mieliśmy wieźć wszystkie cztery, ale tata powiedział, żeby jedną wziąć potem, bo jak się wywrócimy, to cały ładunek pójdzie pod wodę i nie będziemy mieli z czym zanurkować po te zatopione butle. Na szczęście nic się nie stało.

H: My raczej komfortowo, bo drogą wodną. Łukasz, Emil i Jacek… raczej pieszo. Trzech chłopaków i trzy podejścia do tematu przeprawy przez bagnisty teren z racji posiadanego obuwia. Łukasz w „kroksach” bezproblemowo. Jacek w „trekach”… skutecznie. Emil stwierdził, że pójdzie boso.

M: Już zaraz po wejściu do wody musiałem ładować do kanu śmieci. Najwięcej było słoików. Płynąłem za nurkami, a jak mieli już załadowane siatki , to podpływałem i zabierałem. Tak dopłynęliśmy aż do naszego brzegu.


 fot. Hubert, od strony wody

fot. Hubert, taki worek foliowy tuż przy brzegu. Świebodzice się kłaniają... 

fot. Hubert, głębiej widoczność nie rozpieszcza

fot. Hubert, taki warkocz naturalnie pleciony
 

fot. Hubert, taka flora podwodna
  

fot. Hubert, taki Łukasz 

fot. Hubert, naturalna myjnia dla szczupaków...
 

fot. Hubert, a to już raczej mniej naturalne... 

H: Sporo było dziś szkła historycznego. Butelki po oranżadzie, po „szampanie” (czyli taka butelka jak  po śmietanie). Do tego szampon, jakieś krople i kilka bardziej finezyjnych butelek. Znalazłem talerz, który był cały… ale najbardziej wzruszyła mnie metalowy pojemnik na sól. Podobny wisiał kiedyś na ścianie u mojej babci.

fot. Hubert, Czajka znowu sie przydała. Dobrze, że ją mamy... dzięki naszym miejscowym  chłopakom z www.kayakzone.pl
 

fot. Hubert
 

fot. Hubert, takie fanty wybrane.

fot. Hubert, i dziwna butelka na zbliżeniu... Od czego?

H: Znaleźliśmy też kilka przynęt (widać je na talerzu) i tu taka uwaga, bo może nie wszyscy wiedzą. Jezioro Muliczne, to obszar ochrony ścisłej. Nie można tam pływać, nurkować i łapać ryb.

H: Bardzo dziękujemy załodze  WPN-u za akcję  i samemu  Jarkowi Borejszo za to, że nam znów pozwolił zanurkować w Mulicznym…  ale w sumie to była jego inicjatywa. My tylko zasugerowaliśmy w maju, że warto jeszcze zajrzeć na drugą stronę jeziora.  Zajrzeliśmy z przyjemnością  i  z przyjemnością zanurkowaliśmy po kilka nowych skarbów.  

fot. samowyzwalacz. To my.
 

1 komentarz:

  1. Witam
    Około 20 lat temu spędzałem wakacje nad jednym z jezior - Melicznym lub Wigierskim Długim. Chciałem zlokalizować zdjęcia z tego okresu. Nad jeziorem były drewniane domki w lesie. Należały chyba do jakiegoś ZZ leśników. Natomiast na środku jeziora była taka płycizna, prawie wyspa. Była zbudowana z ... kredy. Jak się na niej "wysiadło", wpadało się w tą kredę powyżej kolan. Roślinność w jeziorze była też "inkrustowana" wapnem. Po lewej (zachodniej) stronie jeziora było kilka żeremi bobrowych. Z topografii wygląda to na jezioro Wigierskie Długie, bo na końcu jeziora było gospodarstwo. Czy moglibyście pomóc w lokalizacji?
    Pozdrowienia
    Jan

    OdpowiedzUsuń