niedziela, 29 maja 2016

Dziś pod wodą w Białym Wigierskim, czyli kolejne zejście/zajście projektowe.



H: Dziś w okrojonym składzie pojechaliśmy kolejny raz nad Białe. Ostatnio widoczność pod wodą nie rozpieszczała… a dziś? Zobaczymy. Słońce pełne… roślinność nad wyraz bogata (ledwo dojechaliśmy).
A woda jaka jest… każdy widzi.  Jest dobrze. 

fot. Hubert, Emil nad łąkami, Białe Wigierskie


H: Ze skarpy zobaczyliśmy błękit, zieleń i biel dna… Wiedziałem, że tym razem będzie dobrze. Emil „usprzętowił” się na lekko, a ja dziś raczej swobodnie. Czyli jest szansa na wyjaśnienie dlaczego Białe… nazywa się Białe, bo ostatnio nam nie wyszło (zobacz wpis o pierwszym naszym nurkowaniu w Białym)

M: Drugi raz jestem nad tym jeziorem i znowu nie mogę nurkować. Teraz boli mnie gardło i kaszlę, dlatego będę robił film i zdjęcia z brzegu. Nie mogliśmy od razu wjechać, bo na drodze był zamknięty szlaban i musieliśmy wrócić do leśniczówki po specjalny klucz. 

fot. Hubert, szlaban się otwiera... patrzę i mam skojarzenie...  

M: Jak wysiedliśmy z samochodu, to zobaczyliśmy  jakiegoś młodego ptaka, który zamiast latać, to biegał i czasem się przewracał. Tata powiedział, że nie wie czy to szpak, czy jakiś inny gatunek.
Było dużo cienia i nic nie wyszło. Musiałem szybko wyjąć konwerter, żeby była większa jasność obiektywu. Teraz się udało, ale zrobiłem tylko kilka zdjęć, bo nie chciałem go straszyć. 

fot. Miłosz, taki młody...

fot. Katarzyna, tam gdzieś jest ten, co wyżej...

fot. Katarzyna, my (zapatrzeni) i wózek (który wreszcie się przydał)

fot. Hubert, a taki widok nam się ukazał

 fot. Katarzyna, Emil się uzbraja... a w tle ktoś już się pławi...

fot. Miłosz, Emil się uzbroił...

fot. Hubert, Emil uzbrojony, teraz z drugiej strony... a w tle ci, co na brzegu...

H: Tam gdzie weszliśmy było płytko. Na początku trochę kamieni, potem charakterystyczny (biały) osad i odcięcie roślinami, które ścieliły się gęsto i tylko czasem widać było „laguny”, takie plamy białego dna (i dlatego właśnie Białe jest Białe). 
Takie zjawisko mogliśmy podziwiać przez dobrych kilkanaście metrów od brzegu. Głębokość niewielka i na tym odcinku drastycznie się nie zwiększała… tak do dwóch  metrów przez cały czas. Potem zaczęło się obniżać i  wyraźnie było widać zmieniającą się roślinności. Z tego dywanu, zaczęły wystawać znacznie wyższe formacje roślinne… Emil zszedł na 9. metrów, a jak krążyłem nad nim.

Michał Osewski napisał: „Roślinność zanurzona w jez. Białym zdominowana jest przez zespół dużych glonów, pokrojem przypominających rośliny naczyniowe - ramienic oraz krynicznicy. Łąki podwodne składają się z głównie ramienicy wielkokolczastej (Chara polyacantha), ramienicy grzywiastej (Ch. jubata), ramienicy przeciwstawnej (Ch. contraria), krynicznicy tępej (Nitellopsis obtusa), oraz nie notowanej w innych jeziorach Parku ramienicy omszonej (Chara tomentosa). Z typowych roślin naczyniowych, które występują tu nielicznie, dno porasta rzadka w innych wodach przesiąkra okółkowa (Hydrilla verticiliata) niewielkie płaty tworzy osoka aloesowata (Stratiotes aloides), wywłócznik kłosowy (Myriophyllum spicatum) oraz rdestnica pływająca (Potamogeton natans). Zawraca uwagę słabo wykształcony pas szuwarów złożony głównie z trzciny (Phragmintes australis) oraz sitowia jeziornego (Schoenoplactus lacustris) - okala on jezioro bardzo wąskim i często przerywanym pasem.” (przeczytaj cały tekst).

I teraz, każdy na zaprezentowanych tu zdjęciach może poszukać właściwych gatunków. Taki konkurs bez nagród.

fot. Hubert, takie dwa światy... trudno takim aparatem...

fot. Hubert, Emil podąża... 

fot. Hubert, zgadzam się z autorem przytoczonego tekstu... trzcinowiska raczej znikome pod wodą...


fot. Hubert, trzcinowiska znikome i nad wodą... Białe im nie służy wyraźnie...

fot. Hubert, Taka formacja "glonowata" na krawędzi dywanu ramienic...

fot. Hubert, Emil bada "zjawisko" z bliska...

fot. Hubert, a tak to właśnie wygląda z bliska...

fot. Hubert, biały osad na dnie chyba wpłynął na nadanie nazwy jeziora...


fot. Hubert, takie zielone "coś"

fot. Hubert, kilka gatunków roślin na jednym zdjęciu... głębokość: 2 metry

fot. Hubert, a tu trochę głębiej. Rośliny bardziej "wychodzą"

fot. Emil testuje światła od naszego sponsora. Czyli HI-MAX w akcji



H: Co ciekawe ryby pływały przy brzegu... Emil widział wprawdzie stado małych okoni, ale ja przez ponad godzinę pod wodą zobaczyłem… zdechłego ciernika i przynętę na drapieżnika wbitą hakiem w korzeń.
Wróciłem na płytszą wodę, tam gdzie nie było roślinności. Zaciekawiły mnie nory wykopane pod kamieniami. Myślałem, że to węgorze może… ale okazało się, że to raki były takie sprytne. Wcześniej znalazłem kilka wylinek i jednego trupa… Teraz z nory wysunęły się wąsy i szczypce. Jakieś takie większe niż zazwyczaj… może rak szlachetny… taką miałem nadzieję… Ale końcówka szczypiec była wyraźnie czarna… Czyli jednak intruz amerykański. Pręgowany niestety. Szukamy dalej.

fot. Hubert, zdechły (po dokumentacji foto) wraca na dno...

fot. Hubert, żywy za bardzo się nie wychyla. Taki pręgowany!

fot. Hubert, Emil kręcił małża i trochę zaskoczyło go „coś” co spod niego wyszło. 
Kto wie jaki to gatunek łazi mu po rękawicy? 

fot. Hubert, a w Białym namierzyliśmy trzy gatunki ślimaka... przydałaby się funkcja makro...
 może już niedługo, bo rozmowy trwają...


 

fot. Hubert, kolejna zagadka... co to za "figa" pod wodą? Wielkość  2,5 cm.


H: Wracamy na powierzchnię przed ostatnim dzisiejszym zanurzeniem, bo Miłosz też chce coś pokazać.

M: Zrobiłem kolejne zdjęcie ważki, która po wykluciu z kokonu czekała, aż jej się skrzydła poukładają. Było też dużo pustych skorupek po innych ważkach. Tata mówił, że taką chodzącą po dnie larwę widział dziś na płytkiej wodzie. Ważki żyją sobie w wodzie, potem wchodzą na drzewo i po jakimś czasie latają. 

fot. Miłosz, puste takie, bo ważki już odleciały...

fot. Miłosz, bliżej...

fot. Miłosz, wyszła, odpocznie,  zaraz też  odleci... 

fot. Miłosz, ważki, pszczółki, motylki... taka natura. Koło tak ma , że się toczy swoim rytmem...

fot. Miłosz, taki stwór...

fot.Katarzyna, taka żaba... w piasku, a nie grzebiuszka... w pajęczynie, a nie pająk...

fot. Katarzyna, taki gnat podwodny...

fot. Hubert, Emil pod zgryzem bobrowym... już złamany. Nie wytrzymał własnego ciężaru...

H: Po prawej stronie od naszego cypla nie było już takiego wypłycenia. Kilka metrów do brzegu zaczynał się dość wyraźny spad. Tym razem bez łąk ramienicowych. Kolor osadu też raczej ciemniejszy, czyli w tym miejscu Białe już takie białe nie było. Do następnego nura...

fot. Hubert, taki spad... i tyle naszego dzisiejszego nurkowania...
H: Takiej przejrzystości oczekiwałem od Białego. Dostałem co chciałem. Następnym razem już z Miłoszem pójdziemy nad łąki podwodne…

fot. Katarzyna, Miłosz też by chciał...

GŁÓWNY PARTNER EKSPEDYCJI:

 SPONSORZY: 
  


wigry24.pl


PATRON LOKALNY:

 suwalszczyzna.net
PATRONATY MEDIALNE:  

PATRONI  I SPONSORZY SPRZĘTOWI:








3 komentarze: