H: Dziś w okrojonym składzie pojechaliśmy kolejny raz nad Białe. Ostatnio
widoczność pod wodą nie rozpieszczała… a dziś? Zobaczymy. Słońce pełne…
roślinność nad wyraz bogata (ledwo dojechaliśmy).
A woda jaka jest… każdy widzi. Jest dobrze.
fot. Hubert, Emil nad łąkami, Białe Wigierskie
H: Ze skarpy zobaczyliśmy błękit, zieleń i biel dna… Wiedziałem, że
tym razem będzie dobrze. Emil „usprzętowił” się na lekko, a ja dziś raczej
swobodnie. Czyli jest szansa na wyjaśnienie dlaczego Białe… nazywa się Białe, bo ostatnio nam nie wyszło (zobacz wpis o pierwszym naszym nurkowaniu w Białym)
M: Drugi raz jestem nad tym jeziorem i znowu nie mogę nurkować. Teraz
boli mnie gardło i kaszlę, dlatego będę robił film i zdjęcia z brzegu. Nie
mogliśmy od razu wjechać, bo na drodze był zamknięty szlaban i musieliśmy
wrócić do leśniczówki po specjalny klucz.
fot. Hubert, szlaban się otwiera... patrzę i mam skojarzenie...
M: Jak wysiedliśmy z samochodu, to zobaczyliśmy jakiegoś młodego ptaka, który zamiast latać,
to biegał i czasem się przewracał. Tata powiedział, że nie wie czy to szpak,
czy jakiś inny gatunek.
Było dużo cienia i nic nie
wyszło. Musiałem szybko wyjąć konwerter, żeby była większa jasność obiektywu.
Teraz się udało, ale zrobiłem tylko kilka zdjęć, bo nie chciałem go straszyć.
fot. Miłosz, taki młody...
fot. Katarzyna, tam gdzieś jest ten, co wyżej...
fot. Katarzyna, my (zapatrzeni) i wózek (który wreszcie się przydał)
fot. Hubert, a taki widok nam się ukazał
fot. Katarzyna, Emil się uzbraja... a w tle ktoś już się pławi...
fot. Miłosz, Emil się uzbroił...
fot. Hubert, Emil uzbrojony, teraz z drugiej strony... a w tle ci, co na brzegu...
H: Tam gdzie weszliśmy było płytko. Na początku trochę kamieni,
potem charakterystyczny (biały) osad i odcięcie roślinami, które ścieliły się
gęsto i tylko czasem widać było „laguny”, takie plamy białego dna (i dlatego właśnie Białe jest Białe).
Takie zjawisko mogliśmy podziwiać
przez dobrych kilkanaście metrów od brzegu. Głębokość niewielka i na tym
odcinku drastycznie się nie zwiększała… tak do dwóch metrów przez cały czas. Potem zaczęło się
obniżać i wyraźnie było widać zmieniającą się roślinności. Z tego dywanu, zaczęły wystawać znacznie wyższe
formacje roślinne… Emil zszedł na 9. metrów, a jak krążyłem nad nim.
Michał Osewski napisał: „Roślinność zanurzona w jez. Białym
zdominowana jest przez zespół dużych glonów, pokrojem przypominających rośliny
naczyniowe - ramienic oraz krynicznicy. Łąki podwodne składają się z głównie
ramienicy wielkokolczastej (Chara polyacantha), ramienicy grzywiastej (Ch.
jubata), ramienicy przeciwstawnej (Ch. contraria), krynicznicy tępej
(Nitellopsis obtusa), oraz nie notowanej w innych jeziorach Parku ramienicy
omszonej (Chara tomentosa). Z typowych roślin naczyniowych, które występują tu
nielicznie, dno porasta rzadka w innych wodach przesiąkra okółkowa (Hydrilla
verticiliata) niewielkie płaty tworzy osoka aloesowata (Stratiotes aloides),
wywłócznik kłosowy (Myriophyllum spicatum) oraz rdestnica pływająca
(Potamogeton natans). Zawraca uwagę słabo wykształcony pas szuwarów złożony
głównie z trzciny (Phragmintes australis) oraz sitowia jeziornego
(Schoenoplactus lacustris) - okala on jezioro bardzo wąskim i często
przerywanym pasem.” (przeczytaj cały tekst).
I teraz, każdy na
zaprezentowanych tu zdjęciach może poszukać właściwych gatunków. Taki konkurs
bez nagród.
fot. Hubert, takie dwa światy... trudno takim aparatem...
fot. Hubert, Emil podąża...
fot. Hubert, zgadzam się z autorem przytoczonego tekstu... trzcinowiska raczej znikome pod wodą...
fot. Hubert, trzcinowiska znikome i nad wodą... Białe im nie służy wyraźnie...
fot. Hubert, Taka formacja "glonowata" na krawędzi dywanu ramienic...
fot. Hubert, Emil bada "zjawisko" z bliska...
fot. Hubert, a tak to właśnie wygląda z bliska...
fot. Hubert, biały osad na dnie chyba wpłynął na nadanie nazwy jeziora...
fot. Hubert, takie zielone "coś"
fot. Hubert, kilka gatunków roślin na jednym zdjęciu... głębokość: 2 metry
fot. Hubert, a tu trochę głębiej. Rośliny bardziej "wychodzą"
fot. Emil testuje światła od naszego sponsora. Czyli HI-MAX w akcji
H: Co ciekawe ryby pływały przy brzegu... Emil widział
wprawdzie stado małych okoni, ale ja przez ponad godzinę pod wodą zobaczyłem… zdechłego ciernika i przynętę na drapieżnika wbitą hakiem w korzeń.
Wróciłem na płytszą wodę, tam
gdzie nie było roślinności. Zaciekawiły mnie nory wykopane pod kamieniami. Myślałem,
że to węgorze może… ale okazało się, że to raki były takie sprytne. Wcześniej
znalazłem kilka wylinek i jednego trupa… Teraz z nory wysunęły się wąsy i
szczypce. Jakieś takie większe niż zazwyczaj… może rak szlachetny… taką miałem
nadzieję… Ale końcówka szczypiec była wyraźnie czarna… Czyli jednak intruz
amerykański. Pręgowany niestety. Szukamy dalej.
fot. Hubert, zdechły (po dokumentacji foto) wraca na dno...
fot. Hubert, żywy za bardzo się nie wychyla. Taki pręgowany!
fot. Hubert, Emil kręcił małża i trochę
zaskoczyło go „coś” co spod niego wyszło.
Kto wie jaki to gatunek łazi mu po rękawicy?
fot. Hubert, a w Białym namierzyliśmy trzy gatunki ślimaka... przydałaby się funkcja makro...
może już niedługo, bo rozmowy trwają...
fot. Hubert, kolejna zagadka... co to za "figa" pod wodą? Wielkość 2,5 cm.
H: Wracamy na powierzchnię przed ostatnim dzisiejszym zanurzeniem, bo Miłosz też chce coś pokazać.
M: Zrobiłem kolejne zdjęcie ważki, która po wykluciu z kokonu
czekała, aż jej się skrzydła poukładają. Było też dużo pustych skorupek po
innych ważkach. Tata mówił, że taką chodzącą po dnie larwę widział dziś na
płytkiej wodzie. Ważki żyją sobie w wodzie, potem wchodzą na drzewo i po jakimś
czasie latają.
fot. Miłosz, puste takie, bo ważki już odleciały...
fot. Miłosz, bliżej...
fot. Miłosz, wyszła, odpocznie, zaraz też odleci...
fot. Miłosz, ważki, pszczółki, motylki... taka natura. Koło tak ma , że się toczy swoim rytmem...
fot. Miłosz, taki stwór...
fot.Katarzyna, taka żaba... w piasku, a nie grzebiuszka... w pajęczynie, a nie pająk...
fot. Katarzyna, taki gnat podwodny...
fot. Hubert, Emil pod zgryzem bobrowym... już złamany. Nie wytrzymał własnego ciężaru...
H: Po prawej stronie od naszego cypla nie było już takiego
wypłycenia. Kilka metrów do brzegu zaczynał się dość wyraźny spad. Tym razem
bez łąk ramienicowych. Kolor osadu też raczej ciemniejszy, czyli w tym miejscu Białe
już takie białe nie było. Do następnego nura...
fot. Hubert, taki spad... i tyle naszego dzisiejszego nurkowania...
H: Takiej przejrzystości oczekiwałem od Białego. Dostałem co
chciałem. Następnym razem już z Miłoszem pójdziemy nad łąki podwodne…
fot. Katarzyna, Miłosz też by chciał...
GŁÓWNY PARTNER EKSPEDYCJI:
SPONSORZY:
PATRONATY MEDIALNE:
PATRONI I SPONSORZY SPRZĘTOWI:
Zazdroszczę, zdjęcia są piękne.
OdpowiedzUsuńDzięki... Jezioro wciągające.
UsuńMega fajne fotki!!
OdpowiedzUsuń