H: Palinocka. Najkrótsza noc w roku, letnie przesilenie słońca. To
nie mogło przejść tak bez świętowania, tym bardziej, że ziemia wtedy tak jakoś
dziwnie wibruje. Ogień hipnotyzuje, a woda otumania. Jest siła w tradycji
słowiańskiej. Dziś właśnie o Nocy Kupały w Dowspudzie, puszczaniu wianków w
Rospudzie. Dużo zdjęć i króciutki film o tym, czego doświadczyliśmy z piątku na
sobotę.
fot. Hubert, wiankami w Rospudę...
H: Palinocka. Noc Kupały, Kupalnocka, Sobótka … Słowiańskie święto ognia, wody, słońca i
księżyca, płodności i radości, którego
nie udało się usunąć z rytmu roku obrzędowego naszych przodków. No bo niby
dlaczego. Strasznie radosne to święto. Takie
hedonistyczne. Kościół katolicki nie
lubił… jak ktoś lubił bardziej coś innego, niż kościół i próbował przed wiekami
z taką radością walczyć. Widocznie jednak
zbyt silna potrzeba takiego świętowania
była u naszych przodków... bo się nie udało wyrugować tej tradycji. Anektować zatem należało, a że Wigilia św.
Jana Chrzciciela dwa dni później, no i z wodą też miał przecież wiele
wspólnego… to mamy noc świętojańską … i wszyscy zadowoleni, bo można dalej wianki
puszczać, skakać przez ogień, wróżyć zamążpójście… ale już legalnie, „bezpogańsko”. Taki synkretyzm.
M: Przyjechaliśmy wieczorem pod pałac Paca. Było tam dużo dziewczyn
ubranych na biało. Tylko jedna była ubrana na czarno. Tata musiał mi tłumaczyć dlaczego wszystkie
mają wianki i do czego są takie krzyże ze świeczkami. Robiłem zdjęcia na placu,
a potem zobaczyłem, że kilka idzie szukać
kwiatu paproci. Był konkurs z nagrodami i w parku ukryto taki
kwiat. Ale naprawdę paproć nie ma kwiatków. To tylko taka legenda.
fot. Miłosz, wianki trzy
fot. Miłosz, wianki trzy
fot. Hubert, wianki trzy
fot. Hubert, w kotle się warzy...
fot.Miłosz, no i jeszcze niektóre panny w innym kolorze
fot. Hubert
fot. Miłosz, na czarno tylko jedna...
fot. Miłosz
fot. Miłosz, zaczesz
fot. Miłosz, czekają na spływ... i na wianki
fot. Hubert, w trakcie...
fot. Hubert, dziewczyny poszły szukać kwiatu paproci...
fot. Miłosz, a autor zdjęcia za nimi
fot. Miłosz, wciąż śledzi
fot. Miłosz, zdjęcie lekko rozmyte, ale coś w sobie ma...
fot. Miłosz, żeby była północ... i światło księżyca wskazałoby taki punkt na ziemi...
to czułbym się znalazcą.
fot. Hubert, paproć bez kwiatu w parku Paca
H: Dziś pod portykiem rozstawił się zespół Słowiany (www.slowiany.pl). Mieli spory poślizg, bo
jechali do nas z Krakowa… na Palinockę… i samochód im się zapalił. Tak świętować
to nie każdy potrafi. Ale przyjechali.
Miłosz miał zatem okazję
poćwiczyć zdjęcia koncertowe przy bardzo trudnym oświetleniu. Próbował.
A tak przy okazji. Uważni
zauważą, że zmieniliśmy „11” na „12” przy wpisie o Miłoszu. 24 czerwca mój syn skończył
12 lat… i teraz o sprzężeniach „palinockowych”. Spotkaliśmy się ze starym znajomym, Jankiem Giedrojciem (z suwalking.pl).
Przypadkiem wyszło, że też ma dziś urodziny… tak samo jak basista zespołu
Słowiany. Co najmniej trzech, pod portykiem pałacu Paca w Dowspudzie. Taka
koniunkcja w tryptyku.
M: Bardzo trudno robić zdjęcia w nocy. Zrobiłem ich sporo, a wyszło tylko kilka. Czasem musiałem czekać aż będzie takie białe światło, bo najlepiej wtedy wychodziło. Potem robiłem jeszcze dużo zdjęć przy ognisku i przy pochodniach. Tata mówił, że będzie ciężko, ale nie wiedziałem, że tak bardzo.
fot. Miłosz, koncertowo, Słowiany x 3
fot.Hubert, Miłosz wyczekujący...
fot. Hubert, tyle z Paca
H: Napisałem gdzieś wyżej, że „święto ognia, wody, słońca i księżyca, płodności i radości”, a teraz zabawa w
skojarzenia z okazji Nocy Kupały. To znaczy ja będę się bawił i kojarzył.
Ogień. Telewizor, komputer i smartfon naszych praojców (i pramatek) w jednym. Kto się gapił w płomienie, to wie o czym mówię. Daje oczyszczenie jak woda, tylko, że bardziej spektakularnie. A słowo „pożoga” i „pogorzelec” strasznie źle się mi kojarzy.
Woda. Szczególnie dziś (w taki
upał) wydaje się niezbędna. I do picia i do prania brudów, a także do zmazania grzechu. Bardzo uniwersalne
zastosowania. A jak ktoś podpadnie, to „utopię
waszą utopię, utopie w potopie. Zarządzam wielkie zanurzenie” (tekst też Huberta… tyle
że bardziej Spiętego)
Słońce. Jak za dużo, narzekamy.
Jak za mało, narzekamy. Tak już mamy. Chodzi po niebie, choć ponoć stoi w
miejscu… a jak się wypali, to dowiemy się o tym dopiero po jakimś czasie. Czyli
możemy się bawić, przy świetle, które już zgasło.
Księżyc. Takie lustro, bo bez
Słońca nie widzielibyśmy go na niebie… a wczoraj był. Odbijał do nas.
Taki niepełny, lekko żółtawy, ale na swoim miejscu. Nie skradziony.
Płodność. Dobra sprawa w każdej
dziedzinie. Ale tak jak ze Słońcem. Za dużo źle… za mało też niedobrze. Złoty środek jest raczej wskazany. Tak żeby
nie przesadzić z ta płodnością.
Radość. Prawie cały czas tak mam.
Szczególnie jak widzę tylu młodych ludzi zaangażowanych w palinockowy projekt,
o którym dzisiaj prawimy.
fot. Miłosz, tyle do obrzędu
fot. Hubert, gotowe do tańca
fot. Hubert, w tańcu
fot. Miłosz, jeszcze czekają...
fot. Miłosz, już tańczą
fot. Miłosz, tyle do obrzędu
fot. Miłosz, zaczynają korowód
fot. Miłosz, idą panny...
fot. Hubert
H: Przyglądaliśmy się Widowisku (wielka litera użyta celowo) przygotowanemu
przez młodzież z Gminnego Ośrodka Kultury pod opieką Doroty Halickiej. Było
spektakularnie. Było przekonująco (czytaj wpis Miłosza poniżej). Poczułem
wibracje ziemi, poczułem słowiańskość. Oczywiście miałem świadomość teatralności,
mikrofonów, kolorofonów i głośników… ale i tak było mi dobrze. Rany… tak mogło
być onegdaj.
M: Oglądałem taniec z pochodniami i robiłem zdjęcia. Wymieniałem się z tatą obiektywami, bo mamy tylko jeden z takim dobrym światłem, że można prawie po ciemku robić zdjęcia. Na szczęście tata często mi pożyczał.
Najpierw byliśmy przed pałacem z pochodniami, potem przy ognisku, a na koniec wszyscy poszliśmy nad rzekę i dziewczyny puszczały tam wianki, a chłopcy
próbowali je złapać. Potem tata mi opowiadał o tej tradycji, że tak szukało się
kiedyś żony i ja się zapytałem, czy oni właśnie w to wierzą. Tata się zaśmiał i
powiedział, że chłopcy i dziewczyny odegrali swoje role. A ja uwierzyłem, że
oni tak naprawdę.
fot. Miłosz, bezruch przy ognisku
fot. Hubert, chłopaki rozpalają...
fot. Miłosz, bezruch przy ognisku
fot. Miłosz, ruch przy ognisku
fot. Miłosz, skoki synchroniczne
fot. Hubert, idą młodzi nad Rospudę...
fot. Hubert
fot. Hubert, już nad Rospudą...
fot. Hubert
fot.Miłosz, na wianki
fot. Miłosz, wianek
fot. Hubert, wianki zostały puszczone...
H: Jest coś dziwnego w naszej współczesnej obrzędowości.
Zachłystujemy się wzorcami z krajów
dalekich, a sami mamy niezwykle bogatą tradycję. Zastanawiam się czemu tak
jest, że umyka nam prawie cała, niezwykle złożona mitologia słowiańska. Tak
jakby historia naszych praojców zaczynała się po chrzcie Polski. A wcześniej
czarna dziura, albo biała plama… w zależności od interpretacji (i preferencji) kolorów.
W Dowspudzie było kilka takich
rozmów: że więcej uczymy się mitologii Greków i Rzymian. Swego nie znamy. Klasyka. Że dziś historia traktowana jest wybiórczo w zależności od zapotrzebowania stronnictwa, grupy, partii. Klasyka. Że młodzi odurzają się historią (prawie współczesną) nie rozumiejąc kto, z kim i dlaczego... ale ładnie wygląda na koszulce. Klasyka. Czyli Grecy i Rzymianie.
Co jakiś czas ktoś głośno
zakrzyczy niepoważnie "My Słowianie", albo poważnie o potrzebie stworzenia pierwszego Muzeum Mitologii Słowian (takie coś znalazłem na fb)… czasem jakiś
zespół muzyczny (lub formacja) sięgnie głębiej w tradycję i do czegoś się
dokopie.
Tak jak „Lelek” z płytą „Brzask
Bogów”. Jeden z autorów tego projektu
tak napisał: "Zainspirować i pobudzić do refleksji - oto nasz cel.
Przenieść się na skrzydłach Lelka do krainy duchowej autonomii. Przywołać magię
świata, który stanowił Panteon naszych Przodków, zapewniający powtarzalność pór
roku oraz równowagę w odwiecznym cyklu narodzin, życia i śmierci. Społeczeństwa
w którym gardzono niewolnictwem, gdzie wszyscy ludzie byli sobie prawdziwie
równi. I wolni. Oddać Im cześć. I ujrzeć brzask bogów." (Maciej Szajkowski,
KzWW, R.U.T.A). Klikając na ten odnośnik można posłuchać tego, co wyszło tej
grupie… (posłuchaj Lelka) Ja widzę w tym sens.
Kilka lat temu poznałem w Raczkach, człowieka, który także sięga do źródeł, Roberta Jaworskiego. To wtedy zrobiłem chyba pierwszy w życiu materiał związany z muzyką… A nawet prawie zwizualizowałem („teledysk” jakoś dziwnie brzmi) jeden z jego utworów… Zaczęliśmy rozmowy na ten temat, ale trochę się to wszystko rozmyło (nawet wstępny scenariusz powstał, ale zabrakło determinacji).
Robert jest poszukiwaczem. Jak sam mówi często sięga do demonologii słowiańskiej… a do tego świetnie gra na lirze korbowej i kilku innych tradycyjnych instrumentach… Jeżeli ktoś męczył klawisze (i tych złych) w trzeciej części Wiedźmina (wszak to nasz największy towar eksportowy), to w tle muzycznym usłyszy zespół Percival i … Roberta właśnie na swoich, co najmniej szalonych instrumentach.
Dlaczego o nim, bo zespół Żywiołak (w różnych
konfiguracjach) był już w okolicach Raczek kilkukrotnie… a w repertuarze ma
utwór „Noc Kupały”. A my przecież właśnie o tym dziś… też na skojarzeniach lecę. Taką kompozycję
zatem proponuję: Żywiołak. Noc Kupały
Jednak jeszcze większe wrażenie zrobiły na mnie utwory z projektu Robeto DELIRA & Kompany (taka nazwa i tyle
wieloznaczności), dlatego odświeżamy kolejne historyczne wydarzenie z 2011
(Miłosz też tam był): zobacz materiał z kameralnego koncertu na ganku domu w Raczkach (kliknij na link)
A teraz już filmik z Palinocki nad Rospudą (w Dowspudzie). Młodzież pięknie zaśpiewała, pięknie zagrała (aktorsko i na emocjach też). Klimat niepowtarzalny. Powiem szczerze: nie spodziewałem się takiego oczyszczenia wodą, ogniem i radością. A Słońce i Księżyc też zaznaczyły swoją obecnością. Kolejne bardzo dobre spotkanie z Drużyną z Raczek i Dowspudy. Dzięki!
Film: Palinocka nad Rospudą
realizacja (zdjęcia i montaż): Sudawcy
czas trwania 2:21
realizacja (zdjęcia i montaż): Sudawcy
czas trwania 2:21
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Miłosza, inne dzieci w jego wieku nie mają pojęcia o polskiej kulturze, narodowych obrzędach i obyczajach. Rośnie na naszych oczach porządny Polak.Pozdrawiam M. Czygier
OdpowiedzUsuńO, widzę, że to całkiem fajna propozycja dla osób, które interesują się kajakami. Spędzacie czas nad jeziorem? Lubicie pływać kajakami? Dla mnie to nowa pasja i dopiero ją poznaję, ale już wiem, na jakie rzeczy trzeba zwracać uwagę. Sprawdźcie między innymi ofertę https://gokajak.com/ , jeśli czegoś na kajak dla siebie poszukujecie. Warto przed wyjazdem zaopatrzyć się w najpotrzebniejsze rzeczy, bo wtedy można bez żadnego problemu wszystko to, co potrzebne, mieć zawsze przy sobie.
OdpowiedzUsuń