H: Wczoraj aura nie
rozpieszczała. Kilka razy nas zlało rzęsiście, kilka razy osuszyło, a pod wodą… padał śnieg. Kilka tygodni
było słonecznie (i ciepło), nie
pomyślałem, że może być inaczej… a tu proszę. Emil znalazł winnego. To
Paweł nas nawiedził i przywiózł z Olsztyna niepogodę. Dziś zatem o kolejnym zejściu pod wodę w Białym Wigierskim i pierwsze testy Olympusa TG-4 w dedykowanej obudowie do zdjęć podwodnych.
fot. Hubert, taki powrót... teraz w słońcu
H: Spotkaliśmy się w realnym świecie z Pawłem Laskowskim, ichtiologiem z Olsztyna i redaktorem Nurkowej Polski. To on powiadomił nas o tym, że odkryliśmy rybę piekielnicę w Czarnej Hańczy (zobacz wpis o naszym sensacyjnym okryciu).
Dziś nurkujemy razem w jeziorze, w którym Paweł prowadził badania kilkanaście lat temu. Taka historia koło zatacza.
Już na początku, tuż przed
miejscem gdzie stała gajówka, drogę zagrodziły nam wiatrołomy… kilka konarów
trzeba było usunąć z drogi. A potem znów deszcz, wiatr, słońce, deszcz, wiatr
słońce… czyli na zmianę (oprócz wiatru, który nam towarzyszył przez cały czas).
fot. Hubert, przez krzaki ze sprzętem
fot. Hubert, "zerwaliśmy" tracze nurogęsi... te to dopiero nurkują...
fot. Hubert, "sprzętujemy" się, teraz słońce... Łukasz i Paweł
fot. Emil, już się "osprzętowiliśmy"... prawie.
H: Emil wziął mój stary aparat w
obudowie, która przypłynęła do mnie z Hong Kongu na dwa dni przed wyjazdem do
Egiptu. Do dziś klasyczną rolę „bolca” w zawiasie pełni gwóźdź wetknięty tam przez Mimiego, instruktora z
Dahab. Trochę ten bolec zardzewiał, ale jest. Tkwi, bo ten z Hong Kongu wypadł już
na drugim nurkowaniu… a aparat, zalany
słoną wodą odmówił współpracy.
Okazało się, że obudowa znów
puściła. Tym razem w Polsce, na 20 metrach. Przyczyniłem się do skrócenia nurkowania
pierwszej ekipy (i stresu Emila). Woda w Białym jest słodka… czyli obyło się bez serwisu (tak jak mówiłem). Trochę
suszarki i wszystko wróciło do normy (tak jak mówiłem).
fot. Hubert, Emil z obudową... jeszcze prze zalaniem (dlatego się cieszy)...
fot. Hubert (OlympusTG-4), zejście Emila, a chmury ciemnieją...
fot. Hubert (OlympusTG-4), Paweł teraz z fajką...
H: Dziś w planach pierwsze próby z
Olympusem TG-4 w dedykowanej obudowie. Światło raczej zmienne, widoczność
trochę gorsza niż ostatnio i mnóstwo „zakwitu”. Woda nasycona była drobinami
unoszącymi się jak śnieg na wietrze. Taka aura.
W końcu mam możliwość zrobienia także
fotografii zbliżeniowej. Tego właśnie brakowało, bo dzięki nowym możliwościom odkryłem, że pod wodą też kwitną kwiatki... jak maki prawie.
fot. Hubert (OlympusTG-4), takie aloesowate...
fot. Hubert (OlympusTG-4), taka roślinka na 2 metrach się ściele
fot. Hubert (OlympusTG-4), taka łąka kwitnie pod wodą na czerwono...
fot. Hubert (OlympusTG-4), a tu zbliżenie na "kwiatuszki"
fot. Hubert (OlympusTG-4), a jak się odwróciłem... płetwami "wzruszałem" jeszcze więcej "śniegu".
Zamieć jak nic...i te patyczki na dnie...
fot. Hubert (OlympusTG-4), śnieży wciąż
fot. Hubert (OlympusTG-4), zbliżenie na ślimaka
fot. Hubert (OlympusTG-4), denat... rak znaczy
fot. Hubert (OlympusTG-4), a tu takie maskowanie w kamieniach. Żywy fragment raka tym razem...
fot. Emil, Łukasz jeszcze nie wie, że za chwilę aparata będzie zalany... poniżej 10 metrów
fot. Hubert, a po wynurzeniu taka blacha. Pada znaczy intensywnie...
fot. Hubert, pada, a Paweł wychodzi z założenia, że bardziej mokry i tak nie będzie...
fot. Hubert, ostatnio pisałem o Emilce i Aliku i ich "Kuchni Tatarskiej" (zobacz wpis)...
a takie rzeczy dostaliśmy na wynos
(udało nam się nawet trochę podgrzać na kuchence turystycznej Emila)
takie smaki orientalne w przekroju nad Białym...
fot. Hubert, wzięcie...Strój Emila... bez komentarza (albo taki mały: wiało i padało znowu)
fot. Hubert (OlympusTG-4), drugie sobotnie zejście. Tym razem w prawo...
fot. Hubert (OlympusTG-4), trochę słońca nawet tu się udało...
fot. Hubert (OlympusTG-4), wreszcie pierwsze moje ryby w Białym... potężne stada uklei.
Paweł znalazł (wykształcenie zobowiązuje)
fot. Hubert, Emil wychodzi z drugiego nura... ze słońcem tym razem
H: Tyle naszego sobotniego nurkowania w Białym Wigierskim. Kilka nowych odkryć, kilka nowych nazw gatunkowych w głowie za sprawą Pawła Laskowskiego (ichtiolog w końcu). Śmiesznie tak trochę. Znałem człowieka tylko "przez telefon" i przez "internet"... a on wziął i się nam w Suwałkach objawił.
Jest jakaś moc w tych nowych mediach... można sobie gadać (ocierać się znaczy) o ludzi z wielkiego świata... no może z wielkiej Polski (wielkiej, bo Polacy dziś przecież wygrali z Irlandią, taki historyczny triumf). Internet zbliża ludzi... ale tylko tych, którzy potrafią posługiwać się właściwie tym narzędziem.
A z narzędziami jednak jest tak, że czasem przestają działać właściwie... chodzi mi o te zalania (sprzętu, który swoje lata ma). Olympus nie wygląda na takiego, co zalać się da... i da się to potwierdzić... bo nawet jak obudowa się rozszczelni... to w środku siedzi aparat... który jest wodoszczelny (do 15 metrów, jak podaję producent, ale ponoć są tacy, którzy byli głębiej). Taką mamy nową zabawkę.
A z narzędziami jednak jest tak, że czasem przestają działać właściwie... chodzi mi o te zalania (sprzętu, który swoje lata ma). Olympus nie wygląda na takiego, co zalać się da... i da się to potwierdzić... bo nawet jak obudowa się rozszczelni... to w środku siedzi aparat... który jest wodoszczelny (do 15 metrów, jak podaję producent, ale ponoć są tacy, którzy byli głębiej). Taką mamy nową zabawkę.
Niedziela.
M: Znowu nie pojechałem na nurkowanie i nie poznałem pana Pawła.
Ciągle kaszlę, a wczoraj było za zimno. Dopiero
dziś mogłem sobie potestować Olympusa TG-4 na Sucharach.
Trzeba było ostrożnie iść, bo na
drodze było bardzo dużo małych żabek. Potem znalazłem na sośnie koło suchara
kilka dziwnych pająków. Nigdy wcześniej ich nie widziałem, bo dobrze się
maskowały w korze. Hania znalazła też ważkę w wodzie i chcieliśmy ją
uratować, ale chyba było już za późno. Aparat bardzo dobrze się sprawdza do zdjęć
makro z takim pierścieniem, co świeci ciągłym światłem. Tata wczoraj testował pod wodą, a ja dziś trochę na powierzchni.
fot. Miłosz, (Olympusa TG-4+lampa pierścieniowa led), mucha (nie)siada
fot. Miłosz, (Olympusa TG-4+lampa pierścieniowa led), strojnica baldaszkówka
fot. Miłosz, (Olympusa TG-4+lampa pierścieniowa led), takie poświęcenie. Komar na mojej skórze
fot. Miłosz, (Olympusa TG-4+lampa pierścieniowa led), dziwna roślina i jej mieszkańcy
fot. Miłosz, (Olympusa TG-4+lampa pierścieniowa led),
taki pająk żyje na sośnie (ten w wersji bardziej pomarańczowej)
fot. Miłosz, (Olympusa TG-4+lampa pierścieniowa led), ten bardziej zamaskowany kolorystycznie
fot. Miłosz, (Olympusa TG-4+lampa pierścieniowa led), skrzydło ważki
fot. Miłosz, (Olympusa TG-4+lampa pierścieniowa led), oczy ważki
fot. Miłosz, (Olympusa TG-4+lampa pierścieniowa led), mnóstwo małych żabek na drodze..
fot. Miłosz, (Olympusa TG-4+lampa pierścieniowa led), taki dmuchawcopodobny...
GŁÓWNY PARTNER EKSPEDYCJI:
Sprzęt do fotografii podwodnej użyczyła firma
SPONSORZY:
PATRONATY MEDIALNE:
PATRONI I SPONSORZY SPRZĘTOWI:
Nawet nie wiedziałam, że tak doskonały sprzęt fotograficzny można nabyć w Polsce. Zdjęcia są po prostu doskonałe. Najlepiej ten sprzęt fotograficzny zakupcie sobie, gdyż wypożyczony może ulec uszkodzeniu i będą kłopoty finansowe. Pozdrawiam o poniedziałku. M. Czygier
OdpowiedzUsuńPani Mario. Przedstawiciel producenta pisze poniżej, że aparat "poradzi sobie w najcięższych warunkach". Czyli jest bezpiecznie ;)
UsuńNo zobaczymy, to są Wasze początki z tego typu sprzętem. Ciekawe, co z nim dalej będzie za miesiąc czy dwa.M. Czygier
Usuń(Po części) za sprawką Huberta od jakiegoś czasu szczęśliwie, z moją lepszą połówką, użytkujemy aparacik OM-D E-M10 z tej stajni i...maluch (jak dla mnie, jako laika z tej materii) daje radę :) a łatwo za bardzo nie ma - też przewija się przez ten projekt ;p Jedno jest pewne, że z nami sprzęt na pewno "się sprawdzi" :]
UsuńOlympus TG-4 poradzi sobie w najcięższych warunkach :)
OdpowiedzUsuńRadzi i doskonale się sprawdza :)
UsuńSuper fotki!!
OdpowiedzUsuń