H: Dziś będzie wpis o warsztatach
kuchni tatarskiej w jurcie mongolskiej we wsi Buda Ruska. Czujecie klimat? Jeszcze
raz: tatarska… mongolskiej… Ruska. Na tak małej (kilka metrów zaledwie)
przestrzeni, taki tygiel kulturowy…
Nie jestem historykiem, ale lubię
historię. Nie jestem z tych gotujących, ale lubię tatarskie jedzenie. Taką historię i takie jedzenie mam bardzo blisko. Na wyciągnięcie ręki. Taka jest Suwalszczyzna… od
wieków synkretyczna. Wpadłem dziś na chwilę do Emilki. 15 czerwca mijają trzy lata
od otwarcia Kuchni Tatarskiej u Alika (i Emilki) w Suwałkach. Urodziny znaczy. Dobra okazja by o tym napisać.
fot. Miłosz, jurta mongolska w Budzie Ruskiej (u Piotrka Malczewskiego)...
a w środku kuchnia tatarska...
H: Emilkę znam z przedszkola.
Byliśmy w jednej grupie, hodowaliśmy rzeżuchę, znosiliśmy chimeryczne zachowanie
jednej z przedszkolanek (nawet imię wyrzuciłem z pamięci). Była też pani Basia
z długimi czarnymi włosami. To ta dobra. Raz nawet zabrała nas do swego
rodzinnego domu z tłuczonym szkłem na elewacji w formie (prawie) fresków… taka
moda kiedyś była. Tam też pierwszy raz zobaczyłem prawdziwą szablę na ścianie… Takie wspomnienia. Ale dziś nie o tym.
Na ulicy Kościuszki w Suwałkach znajdziemy jedyną w tej
części Polski „Kuchnię Tatarską”. „Kuchnia” to najlepsze określenie, bo jak
wielokrotnie podkreśla Emilka, nie nastawiają się tu na masową „produkcję”
jedzenia. Do tematu podchodzą „domowo” i choć dominują dania tatarskie, to znajdziemy
w menu także potrawy ukraińskie, białoruskie,
litewskie… i suwalskie. Taki wschodni i kresowy „kocioł” pod adresem www.kuchniaualika.pl
Wiem jedno. W poprzednim życiu
byłem chyba Tatarem… albo Mongołem. Jedzenie „wschodnie” bardzo mi smakuje. Zresztą ciągnęło mnie
zawsze na otwartą przestrzeń, na stepy. To też pewnie kwestia literatury... jak za młodu naczytało się "Czarnego Wilka" Kurta Davida...
Bardzo zazdroszczę Piotrkowi
Malczewskiemu tych wschodnich podróży… ale
przynajmniej mogłem zwiedzić jurtę, która rozbita jest u niego tuż za „Chlewogalerią” i
to właśnie tu Emilka urządza swoje warsztaty kulinarne.
Krótki filmik z warsztatów (czas trwania: 2.14), zobacz na pełnym ekranie i w HD
H: Zdjęcia i film z tych
warsztatów robiliśmy z Miłoszem w
sierpniu ubiegłego roku. Co prawda reportaż prezentowaliśmy już w sieci, ale z
przyczyn regulaminowych (taka „niepełnoletniość fejsbukowa” Miłosza) cały profil został usunięty. Dlatego dziś drugi raz pokazujemy temat.
M: Robiłem pierwszy raz taki
poważny reportaż. Tata powiedział, że
będzie robił film, a ja robiłem zdjęcia. Miałem tylko krótki obiektyw bez
zumu, ale światło 2,8, dlatego nie używałem lampy. Można było pobawić się głębia ostrości. To był mój pierwszy reportaż fotograficzny.
fot. Miłosz, taki reportaż...
H: Emilka na męża wybrała Alika. Alik
na żonę wybrał Emilkę. Razem wybrali Suwałki i tu ich spotkałem… bo robiłem im zdjęcia
na ślubie.
Alik pochodzi z Kruszynian (taka
stolica Tatarów w Polsce). Uważny widz, oglądając film „Cząstka Podlasia”,
zobaczy go wśród wielu innych modlących się w meczecie. Ułamki sekund zaledwie,
ale ja go namierzyłem.
W jego rodzinnym domu mieszają
się wyznania i tradycje. Ojciec i matka są Tatrami, jednak Alik bardzo wcześnie
stracił ojca. Po wielu latach mama powtórnie wyszła za mąż i w rodzinie pojawił
się… wyznawca prawosławia. Taki synkretyzm. Ciekawe jak obchodzą święta?
fot. Miłosz, co ma do powiedzenia Emilka...
H: Alik na naszych terenach jest
kilkanaście lat, ale Tatarzy na Suwalszczyźnie odnotowali swoją obecność
znacznie wcześniej. Według niektórych źródeł: „zamieszkiwali tereny
Suwalszczyzny od około
XVII wieku do początków
wieku XIX. Tatarzy z Suwalszczyzny zasłużyli
się w Powstaniu Styczniowym a zwłaszcza Adama oraz Rozalię Buczacką i jej syna
Aleksandra oraz Romualda
Smolskiego, który jedyny z Tatarów walczących w Powstaniu Styczniowym doczekał się
odzyskania niepodległości przez Polskę” (zobacz źródło).
Na Podlasie
sprowadził Tatarów Jan
III Sobieski w
1679 roku. Walczyli za Polskę także dużo później, bo to był także ich kraj, a waleczności
nikt im nie może odmówić. I właśnie za taką waleczność dostali ziemię w okolicach Sokółki.
W Suwałkach jest jeszcze zachowany
cmentarz muzułmański (mizar), przylegający
bezpośrednio do cmentarza żydowskiego… Płot
w płot. Jakoś nie było z tym wtedy
problemu…
Jednak na tym cmentarzu nie
zobaczymy już nic. Trawa porosła cały ten obszar, co nie wpływa dobrze na
pamięć potomnych. Ale na szczęście jest Andrzej Matusiewicz, historyk, który o
Suwalszczyźnie opowiada jak mało kto. Zadzwoniłem do niego przed chwilą i już
wiem, że cmentarz powstał na początku XX wieku i przeznaczony był dla żołnierzy
wyznania muzułmańskiego z carskiego garnizonu (w Suwałkach). W ich tradycji
zmarłego pochować należało przed
zachodem słońca… Tak historia.
Andrzej opowiadał mi wielokrotnie o naszych ziemiach... także w moim filmie, który można zobaczyć pod tym linkiem: "Koloryt ziemi suwalskiej"
fot. Hubert, cmentarz muzułmański w Suwałkach
M: Spróbowałem pierwszy raz
kołdunów zrobionych na tych warsztatach. Były bardzo smaczne, dlatego zawsze jak
idziemy na obiad do pani Emilki, to je zamawiam. Hania najchętniej je pierogi z
jagodami.
H: Przeglądałem dziś księgę
pamiątkową gości Emilki i Alika. Co ciekawego zobaczyłem? A na przykład wpis
ekipy archeologów. Tych, którzy wystąpili w moim filmie o Górze Zamkowej (zobacz film ). Taka
konkretna ekipa. Znalazłem tez wpis pewnej Chinki, która w kołdunach tatarskich, takich jak te z filmu o warsztatach, poczuła smak rodzinnych stron. Takie historie. Cały ten aromatyczny
Wschód! W Suwałkach…
fot. Hubert, takie wpisy
fot. Hubert, tak się dziś patrzyło przez okno u Emilki i Alika.
H: Taki wpis. Emilka, Alik... najlepszego na trzecie urodziny od Sudawców !
Dziękujemy za wspomnienia, zdjęcia, film, życzenia...
OdpowiedzUsuńnam jest miło. Bardzo smacznie także:)
UsuńByliśmy w czasie ferii zimowych. 12-letnia córka na początku kręciła nosem, jak to dzieciak- najlepsze frytki i kurczak, ale jak spróbowała...wow!
OdpowiedzUsuńPysznie, klimatycznie, zabraliśmy też na wynos...w wakacje
jesteśmy obowiązkowo!
Pozdrawiamy ciepło twórców bloga i ekipę całą "U Alika"😊
Dziękujemy - cieszymy się, że smakowało :) Do zobaczenia latem :)
UsuńSuper zdjecia Panowie! ;)
OdpowiedzUsuńMy na razie zapraszamy do siebie! Pyszne kresowe jedzenie :)
Dzięki :) W Warszawie (i okolicach) bywamy... i jak z tych naszych "kresów" się ruszymy... to być może nawiedzimy w celach konsumpcyjnych :) Rozumiem, że mamy zniżkę (?) :)
UsuńBardzo fajny wpis!!
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia!!
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Czas spędzony super
OdpowiedzUsuń