poniedziałek, 1 stycznia 2018

O grodzisku jaćwieskim w Cisowym Jarze i Górze Szeskiej, która Narnią nam się objawiła.



H: Słońce jest od jakiegoś czasu wyjątkowo wstydliwe i rzadko się nam objawia. Dlatego dziś  dużo będzie (pod)słońca, bo okazja się nadarzyła.  Odwiedziliśmy wreszcie grodzisko  w Cisowym Jarze i rykoszetem Górę Szeską. Chcemy odwiedzić wszystkie okoliczne grodziska…i to właśnie kolejny etap tej zachcianki.
Znaleźliśmy nawet trochę zimy… tej zimy... na 309 metrach (a jak w wysokich górach). Taka Narnia (trochę) na Szeskich Wzgórzach…

fot. Hubert, słońce łaskawe w Cisowym Jarze. Taki klimat. 


H: Cisowy Jar koło Kowal Oleckich mieliśmy odwiedzić podczas penetracji grodzisk okolicznych. Plan był żeby pojawić się tam już podczas oglądania grodziska w Mieruniszkach (zobacz relację: taki wpis), ale wtedy zabrakło czasu… i bardzo dobrze. 

fot. Agnieszka, w drodze do Cisowego Jaru, trochę mrozu...
 


fot. Hubert, taki tryptyk... początek Cisowego Jaru





fot. Miłosz, struga wciąż rzeźbi...
  

fot. Miłosz, na krawędzi...
 

fot. Hubert, widok w dół jaru...

fot. Hubert, w dół jaru

fot. Hubert, dziewczyny się opalają

fot. Hubert, w dół jaru

fot. Hubert, takie zbocze...

H: Cisowy Jar nazwę swą zawdzięcza dwóm  zjawiskom. Po pierwsze:  działalność okresowych cieków, które mozolnie rzeźbią wciąż głęboki na 30 metrów wąwóz (jar).  Po drugie: zanotowano tu występowanie ponad 1000 cisów. Nazwa zatem jak najbardziej zasadna. Nie dziwi też, że to miejsce wybrali Jaćwingowie. Natura fortyfikuje najlepiej. 

fot. Hubert, taki "dziki" cis pospolity
 

fot. Hubert, cis kolejny...

H: Stary Szaniec. Ponoć tak na to miejsce mówili miejscowi… ale którzy? Gospodarze tych terenów w wyniku zawirowań historii czasem się zmieniali. Kowale Oleckie przecież były onegdaj w Prusach i ponoć to miejsce już w 1937 roku objęto ochroną.   

M: Rozdzieliliśmy się trochę. Tata z dziewczynami został po jednej stronie wąwozu, a ja poszedłem drugim brzegiem w stronę grodziska. Potem zadzwoniłem, bo zapomnieliśmy wziąć radia i  spotkaliśmy się na wałach starego grodziska.

fot. Hubert, dojście do grodziska raczej płaskie... jak widać śnieg  w śladowych ilościach na razie...

fot. Hubert. las wciąż ten sam... ale słońce...

fot. Hubert, gdzieś tam Miłosz pomyka... w stronę słońca, do grodziska...
H:  Na stronie internetowej  Grodziska Jaćwieży (www.grodziskajacwiezy.pl), przeczytać możemy: „Grodzisko w Wężewie o lokalnej nazwie Stary Szaniec położone jest na terenie rezerwatu Cisowy Jar, na cyplu rozległego, kemowego płaskowyżu, poprzecinanego głębokimi wąwozami. Dostępu do grodu broniły od strony zachodniej, południowej i wschodniej strome stoki wąwozu, natomiast od strony północnej łukowata linia masywnego wału zaporowego z systemem fos (zewnętrznej i wewnętrznej). Majdan ma kształt zbliżony do trapezu o wymiarach 74 x 13 x 52 x 73 m. Nie można wykluczyć, że od północy do grodu przylegała osada podgrodowa.
Grodzisko znane w literaturze od XIX w. pod nazwami Alte Schanze, Schwedenschanze. Schlossberg, Wensöwen, Wężewo. Datowanie: X-XIII w.”

fot. Hubert, widoczny wał grodziska w Wężewie (w Cisowym Jarze)


zrzut ekranu ze strony www.grodziskajacwiezy.pl
w rozwidleniu jaru widać wyraźnie wał grodziska (w centralnym punkcie)

M: Dużo błota mieliśmy pod nogami, ale warto było się poświęcić, bo zaliczyliśmy kolejne grodzisko jaćwieskie i to ja wszedłem na nie pierwszy.

fot. Miłosz, takie buty...
 




H: Tyle z grodziska, bo potem ruszyliśmy na Górę Szeską. Bo po drodze i nigdy nie byliśmy. A trafiliśmy zupełnie inny klimat...
Według źródeł góra ma 309 metrów… niby niewiele, ale miałem wrażenie, że wchodzimy przynajmniej na 2000 metrów. Nie chodzi tu o wysiłek, ale o warunki wokół. Nie wiem skąd pojawił się nagle śnieg (który wcześniej niemal nie występował). A tu objawiła nam się Narnia. Tak powiedział Miłosz… a potem niejaki Wojtek Pająk, który zobaczył nasze zdjęcia w sieci (z zapowiedzi).
Magicznie się zadziało i choć sam szczyt raczej był zalesiony, to i tak wrażenia fantastyczne. I teraz seria naszych zdjęć... długa seria...

fot. Hubert, więcej śniegu... nasza droga do Narni.
 

fot. Miłosz, ja też w drodze... na drodze

fot. Hubert, słońce fascynuje...

fot. Miłosz

 fot. Agnieszka, jak w Narnii... ogłuszony zjawiskiem

fot. Hubert, słońce wchodzące koloryzuje...

fot. Hubert, słońce wciąż  robi tło...

fot. Hubert

fot. Agnieszka

fot. Agnieszka

fot. Agnieszka

fot. Hubert

fot. Hubert, słońce tym razem z tyłu...

fot. Hubert

fot. Hubert, kompozycja Hani
 

fot. Hubert, ile można tego słońca... dużo.
 

fot. Hubert

fot. Miłosz, dmuchawce. latawce, wiatr...

fot. Miłosz

fot. Miłosz

fot. Hubert, zachodzi już...
 

fot. Hubert, klimat nam się trafił...


 H: Kolejne grodzisko odwiedzone w jakże pięknych okolicznościach przyrody, kolejne doznania estetyczne... a słońcu dziękujemy, bo wykorzystaliśmy je w tym wpisie mocno...


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

A na koniec kilka przypomnień i odnośników... tak na Nowy Rok.


Spis naszych dotychczasowych postów o grodziskach Jaćwieży:

1. O dawnych Jaćwingach i późniejszych Prusach, a i niemieckich bunkrów bez liku (zobacz wpis)
2. O grodzisku w Mieruniszkach i ptactwie wszelakim przelotnie nad nami (nawet bieliki dziś nas zaszczyciły) (zobacz wpis) 
3.  O pierwszych żurawiach, grodzisku i dworze w Sudawskich… i chyba najstarszej chacie na Suwalszczyźnie (zobacz wpis)
4. O Osinkach i Szwajcarii, czyli „zagłębiu jaćwieskości” i „punktach mocy” pod Suwałkami. (zobacz wpis)
5.  O Jaćwingach, archeologach, penetrowaniu grodzisk okolicznych i realizacji filmów (zobacz wpis)
6.  O Puszczy Rominckiej, wiaduktach w Stańczykach i głazach cesarza (Wilhelma II) (zobacz wpis)



I nasz film o kilku (innych) grodziskach jaćwieskich (także na Mazurach i na Litwie)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz