H: Gałęziste, to dobra nazwa.
Jest w tym i niedopowiedzenie (jakaś
tajemnica) i dosłowne opisanie (jak ktoś dobrze popatrzy). Wielokrotnie
mierzyłem się z tym niedopowiedzeniem i z tym opisaniem.
M: Dziś wybraliśmy się z tatą na
dość niecodzienny reportaż, a mianowicie robiliśmy zdjęcia dla naszych instruktorów nurkowania (www.jagnablue.pl). W planach było nurkowanie
pod lodem w jeziorze Gałęzistym, co nie często się zdarza, bo trzeba mieć
specjalne pozwolenie od dyrektora Wigierskiego Parku Narodowego.
fot. Hubert
H: Często zaglądamy tu fotograficznie, bo i miejsce jest spektakularne.
Warto na początku zapoznać się z ogólnym rzutem na… w sumie cztery jeziorka. Bo
oprócz Gałęzistego (największego i najgłębszego w tym zestawieniu) mamy tu Samle Duże, Samle Małe i najmniejsze z
nich: Przetaczek. Do tego kilometrowa rzeka Samlanka.
fot. Hubert, zdjęcie poglądowe z paralotni, mające
niewiele wspólnego z zimą.
Na pierwszym planie w linii: Samle Małe, potem Duże i Gałęziste. Po prawej ledwo widoczny Przetaczek. W prawym górnym rogu Pierty, a wcześniej Królówek
fot. Hubert, a teraz z drugiej strony.
Gałęziste, Samle Duże i Małe, po lewej, w połowie Przetaczek
H: Ale dziś tylko o Gałęzistym
będzie.
Nurkując kiedyś swobodnie w tym
jeziorku poczułem instynktownie, że mam towarzystwo. Nie był to utopiec, rusałka,
ani nawet Wodnik Szuwarek niestety. Szczupak mi się przyglądał. Nie widziałem
takiego w życiu, choć jak wiadomo woda powiększa… strach też. Obejrzałem się, a
on tam był. To znaczy za mną… odpłynąłem kilka metrów, znów spojrzenie za
siebie… a on wciąż tuż obok. Przecież nie słyszałem o ataku szczupaka na
człowieka w naszych spokojnych wodach… sum może i się zdarzyło, ale szczupak… Znowu za siebie. Znowu jest. Nie chciałem
weryfikować obiegowych opinii. Nie bardzo chciałem też być „tym wyjątkiem”. Jakoś chłodno się zrobiło w tej wodzie… no to
wyszedłem.
A dlaczego o tym? Bo dziś też
będzie trochę o strachu właśnie… i o tych głębinach, w których coś się czai
zapewne…
Ciekawe jak irracjonalny strach
ogarnia nasz umysł, zniekształca naszą percepcję… powiększa "humanoidalnie" kamienie, gałęzie i inną
materię.
Dlaczego o tym? Teraz próbuje nastraszyć
mnie Artur Urbanowicz, którego książkę zacząłem czytać. Tytuł? A jakże: „Gałęziste”…
dobra nazwa.
Pisałem już o tym wielokrotnie,
że wszystko, co związane z naszymi terenami mnie interesuje… musiałem zatem i w
tej materii się zanurzyć (ale „jeziornie” mi to wyszło), choć nie przepadam za
takimi wrażeniami, bo trochę „horrorowata” to pozycja.
Zastanawiam się, czy autor chciał
w ten sposób promować Suwalszczyznę, czy raczej jednak ludzi wystraszyć
dzikością, ludycznością, legendarnością i taką trochę pierwotnością…
Niewiele jest powieści osadzonych
na naszym terenie i przyznam, że zaciekawiła mnie ta nowość.
W sumie lekko się to czyta i
chyba o to chodzi. Mogę się przyczepić trochę
do nadużywanie słowa „puszcza” w odniesieniu do lasu zaledwie… i do takich „przewodnikowych”
opisów miejsc… ale to raczej skierowane
jest do innego typu odbiorców, napływowych bardziej,
Zastanawiam się zawsze przy tego
typu literaturze, dlaczego bohaterowie, mimo wyraźnych sygnałów o zbliżającym się „złym”, zawsze lazą (bo inaczej tego nie można
nazwać) w jego objęcia… Wiem, wiem… konwencja taka. Choć z konwencją zerwał
onegdaj Sergiusz Piasecki w „Kochanku Wielkiej Niedźwiedzicy”… Piasecki jest mistrzem
budowania napięcia… z którego nic nie wynikało. Ależ przyjemnie się
rozczarowywałem…
Czytam, czytam, a tu nagle
nadarza się okazja, żeby zweryfikować organoleptycznie występowanie, innych niż naturalne,
zjawisk podwodnych w Gałęzistym. Łukasz
zaprosił na podglądanie nurkowania.
fot. Hubert, takie gałęziste Gałęziste
M: Bardzo fajnie rozbryzgiwał się
lód i woda pod wpływem uderzeń siekiery.
Śmiałem się, że mogę zrobić zdjęcie
reklamowe pod hasłem „Fiskars rąbie wszystko i w każdych warunkach”.
H: Zna ktoś przedstawiciela wyżej
wymienionej firmy? Siekiera to częsty rekwizyt… w lesie i w horrorach.
fot. Miłosz
fot. Miłosz
fot. Hubert
fot. Hubert, Miłosz przy pracy nad reklamą siekiery, ależ poświęcenie...
M: Tata, podczas gdy Ewa była pod
wodą, znalazł stare krzesło. Jak zwykle zaczął fotografować to, co znalazł, a
ja się do niego przyłączyłem. Fajnie
wyglądał cień tego krzesła na śniegu.
H: Lubię krzesła. Są takie
oczywiste. Trochę ta oczywistość znika, jak postawimy taki mebel w „nienaturalnej”
scenerii. Czy zamarznięte jezioro jest taką scenerią? Taki wyrwany z kontekstu fragment z książki Urbanowicza: „To było w tym
wszystkim najdziwniejsze, na całej swej powierzchni tafla jeziora [Gałęzistego –
przyp. cytującego] wciąż była gładka jak stół”. I co? Postawiłem krzesło na stole. Taka
nienaturalność!
fot. Miłosz
fot. Miłosz
fot. Hubert, Emil narysował i teraz robi zdjęcie... a krzesło... "cieniuje"
fot. Hubert
H: Lubię też kontrasty. Na zdjęciach
nie zawsze dobrze to wygląda, bo i o prześwietlenie (lub nie) łatwo. A tu Emil jeszcze
tak ładnie zapozował w tańcu na lodzie… Nie mogłem się powstrzymać. Bohaterka książki
Urbanowicza zauważyła dopiero na zdjęciach tajemniczą postać… czas zacząć
poszukiwania w tych moich półcieniach... Emila się nie boję.
fot. Hubert, ależ chodzi...
fot. Hubert, Miłosz też się przyczaił na Emila
fot. Miłosz i Emila niepokój twórczy...
M: Widziałem na filmie jak fajnie
bąble rozchodzą się pod lodem, bo szukają przerębla. Tworzą się takie obrazki.
Ja jednak sam bym nie wszedł pod
lód, bo bym bał się, że nie trafię do wyjścia. Dlatego rysowaliśmy takie kreski
ze strzałkami na lodzie, żeby od spodu było je widać z daleka. Nurkowie mieli
też taki kołowrotek z linką, która nazywa się „poręczówka”, żeby potem łatwo
było wrócić. Tak jak w micie o Ariadnie.
a teraz krótki filmik z dzisiejszego nurkowania.
Także spod wody...
Także spod wody...
fot. Hubert, Łukasz liczy na śrubę...
fot.Miłosz, Ewa nad...
fot. Hubert, Ewa pod...
fot. Hubert, Emil coś zobaczył?
fot. Hubert
fot. Hubert
H: Autor „Gałęzistego” takie kwiatki składniowe i stylistyczne nam jeszcze serwuje: „Nie wiedzieć czemu niezależnie od siebie wyobraziła sobie, że właśnie teraz, gdy obydwoje byli odwrócenie od Gałęzistego plecami, w pewnym miejscu na jego tafli, z dala od brzegu… coś zaczęło się bardzo powoli spod niej wyłaniać. Centymetr po centymetrze, coraz wyżej i wyżej… Wydawało przy tym niski pomruk (…) nie wiedziała, co to jest, były to już wyższe poziomy abstrakcji jej bujnej wyobraźni, ale nie potrzebowała tej wiedzy, by stwierdzić, że i tak było to wystarczająco idiotyczne”. Gdybym nie wiedział co się tam wynurzyło… to powiedziałbym: nurek.
A nasi nurkowie? Wyszli wszyscy cali z czeluści podlodowych. Nic nie widzieli tajemniczego, nadprzyrodzonego, strasznego… tylko jakieś gałęzisko obrośnięte, trochę formacji bąbelkowych i wiele zieloności. Mój szczupak, też już chyba padł…
A jak ktoś nie boi się bać, to niech przeczyta „Gałęziste”.
fot. Hubert, Przez gałęzie i dwie opcje przezierają...
po prawej powietrze (w butli), a po lewej siekiera...
po prawej powietrze (w butli), a po lewej siekiera...
Ja lubię nurkować ale w ciepłe dnie, a nie zimne :P Podziwiam!
OdpowiedzUsuńTak to można, super sprawa. Też bardzo lubię nurkować w pobliskich jeziorach. Odpowiedni sprzęt to podstawa oczywiście, tak na stronie https://gosup.pl/latarki-wodoszczelne-120 znalazłem latarki wodoszczelne.
OdpowiedzUsuń