H: Spotkałem Michała Zygmunta.
Szybciej niż myślałem, że go spotkam. Zobaczyłem Michała przy pracy… dzięki niemu
usłyszałem dźwięki, które przecież słyszę… ale nie słyszę. A nawet zobaczyłem
dźwięk… z samego dna lasu nadwigierskiego. Myślałem, że wiele już rozumiem… i
kolejny raz przekonałem się, że nic nie rozumiem. Spotkałem Szamana Dźwięku.
Zaklęty. Poczułem.
Się.
fot. Hubert, Szaman Dźwięku, Michał Zygmunt nad Wigrami
H: Jestem leniwy. Ale to już
kiedyś pisałem.
Nie chce mi wyjeżdżać, żeby
spotkać kogoś ciekawego. Ale to już kiedyś pisałem.
Wolę poczekać, aż ci ciekawi
przyjadą na Suwalszczyznę. Ale to już kiedyś pisałem.
Tak przecież było z Filipem
Springerem, Pawłem Młodkowskim, Bartoszem Stróżyńskim, Wojciechem Jagielskim,
Marcinem Mellerem, czy wreszcie z Olkiem Dobą (na końcu tekstu linki przypominające te spotkania).
Teraz przyjechał Michał Zygmunt.
A ja go spotkałem. Najpierw w sieci… a teraz na żywo. Krótkie to było
obcowanie… ale zdążył pokazać mi dźwięk. Usłyszałem… jak on słyszy.
Znajomy (internetowy) z drugiego
końca Polski (bo z gór) udostępnił na fb akcję zbierania funduszy na projekt płyty „Dzikie
rzeki”… Zobaczyłem co robi Michał i mnie
trzepło. Fenomenalne doznania… Od razu wiedziałem, że to człowiek nieprzeciętny
i do tego bardzo mi odpowiadający stylistycznie/klimatycznie.
Z tej fascynacji (i zasłuchania…a
jest czego posłuchać w sieci) narodził się pomysł, żeby zaprosić wirtualnie Michała
do naszego projektu #26jezior. Poprosiłem
(nieśmiało) o możliwość wykorzystania jego muzyki do naszej akcji. No i
Michał jest z nami, a ja kolejny raz doceniłem potęgę internetu. Zaszczycony.
Poczułem. Się.
fot. Hubert, Wigry w dniu nagrywania dźwięków...
H: Mam tak, że nakręcają mnie ludzie
niezwykli. Jestem takim trochę wampirem, bo ładuję się przy nich pod korek. A
kolejną moją ofiarą został Michał, który nagrywa krajobrazy dźwiękowe jeżdżąc
po całej Polsce. Wsłuchuje się w naturę dogłębnie. Jest tak trochę jak jakiś superbohater, bo ma niezwykłą moc słyszenia.
Michał noc spędził nagrywając
nadwigierskie przestrzenie, a o świcie spotkaliśmy się nad Sucharem Wielkim i
poszliśmy w las… Michał pewnie o tym nie
wie, ale całym sobą wymusza specyficzne zachowania podczas przebywania w tejże „naturze”…
bo nawet podczas rozmowy ściszaliśmy głos tak, żeby nie zakłócać dźwięków
natury. Dostosowałem się.
Patrzyłem jak rozkłada sprzęt.
Patrzyłem jak zakłada słuchawki, kładzie się na ziemi i wtapia się w tło.
fot. Hubert, początek rytuału
fot. Hubert, takie zwierzaki...
H: Sposób „zaklinania” mikrofonów, wygląd
(broda, dredy i klasyczna pałatka
wojskowa) i wyciszenie totalne w ruchach, w mimice... To wszystko sprawiało, że
miałem wrażenie oglądania jakiegoś misterium, jakiegoś obrzędu szamańskiego… zaklinania
natury. I choć nie miałem mikrofonów, to leżąc na ziemi samoistnie zaczynałem
wsłuchiwać się w naturę. I tu już pierwsze zaskoczenie… że tak wiele się dzieje
wokół nas. Słuchałem globalnie i jednocześnie „rozbierałem na czynniki”
wszystko to , co rejestrowały moje uszy. Ciekawe doznanie.
A potem na chwil kilka obdarowany zostałem
mocą superbohatera. Włożyłem słuchawki i… zobaczyłem dźwięk. Dosłownie. Ogłuszony.
Poczułem. Się.
Wydawało mi się, że mało jest już
sytuacji, w których będę czymś zaskoczony… szczególnie na Suwalszczyźnie.
Założyłem, że to ja mam pokazywać innym
piękno tej przestrzeni… a tu człowiek znad Odry pokazał mi przestrzenie, które
znałem… ale nie znałem. Intensywność materii,
mnogość dźwięków spotęgowanych przez mikrofony (które zoomorficznie
ożyły) uderzyła mnie aż po pięty. Wstrząsające doznania. Otarłem się chyba o
jakąś formę sacrum… Słyszałem na wskroś.
Wzruszony. Poczułem. Się.
fot. Michał Zygmunt... złapał mnie na wzruszeniu...
fot. Hubert, Taki Szaman...
H: Warto zobaczyć jak pracuje Michał...z dźwiękiem
-----------------------------------------------------------------------------------
A takie niezwykłe spotkania z
niezwykłymi ludźmi już mieliśmy na Suwalszczyźnie… zobacz historyczne relacje.
Paweł Młodkowski (zobacz wpis)
Olek Doba (zobacz wpis)
Bartosz Stróżyński (zobacz wpis)
Marcin
Meller (zobacz wpis)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz