M: Mieliśmy dziś jechać w ciekawe miejsce na zdjęcia. Za oknem jednak jest niestety brzydko.
fot. Miłosz, za oknem, na oknie... brak śniegu, godz. 13.10
H: No tak. Pytanie zasadnicze… Gdzie jest takie białe coś, jak na
poniższym filmie?
W pierwszej wersji tego, co teraz czytacie, nie było... Jak wrzucałem powyższy wpis, taki szybki i
emocjonalny, to tylko deszcz
siąpił za oknem…
A teraz proszę. Pada to białe, wywoływane… A jak wywołałem, to trzeba „suplementować”. Najpierw
zdjęciami.
fot. Hubert, pierwsze krystalizacje widoczne na
szybie, godz. 13.44
fot. Hubert, godz. 15.40, czyli jednak pada...
Trzeba się też trochę przyznać, wziąć na siebie ten brak śniegu… a przy
okazji lansować się na znanym nazwisku Filipa Springera (o nim "stoi" nawet w Wikipedii
), bo się spotkało… bo się rozmawiało…
bo się zostało „zanotowanym”… (taki kompleks nas, ludzi z małych miejscowości... a że np. papież przejeżdżał przez Sobolewo, to trzeba kamień pamiątkowy przytoczyć... albo Piłsudski w Resursie był przez chwilę, to tablicę pamiątkową sieknąć na ścianie).
O braku śniegu na Suwalszczyźnie już kiedyś Filipowi mówiłem… czyli teraz o tym raz
jeszcze, ale ustami reportera szanowanego. Czyli teraz lans ze światowcem, który o mnie napisał i mnie cytował:
„Hubert Stojanowski, nauczyciel, paralotniarz, fotograf:
– To ja sprawiłem, że śnieg przestał padać na
Suwalszczyźnie. A było to tak – uczę w szkole, ale też dużo fotografuję. Tylko
tutaj, gdzie indziej nie umiem. Chciałbym – no ale nie umiem i nic nie
poradzę. Mnie tylko ta Suwalszczyzna
interesuje, ona mnie nastraja, daje energię. Tu chce mi się robić zdjęcia. No
więc to było w dolinie Czarnej Hańczy, przysiółek Turtul, szedłem do ruin młyna
Wróbel. Fajne są te nazwy, no nie? Ja je uwielbiam – Snołdy, Szeszupy, Jaczna,
Szurpiły, Jeglówki, Purwiele, Wiatrołuże, Gremzdy – no jak tu się nie wzruszać?
Ale o czym to ja mówiłem? A, o tym śniegu. Szedłem od Turtula w kierunku ruin
młyna. Normalnie tę drogę pokonuje się w 20 minut, może pół godziny. Ale było
tyle śniegu, że przedzierałem się dwie i pół godziny i nie dałem rady.
Zawróciłem. W domu pierwsze, co zrobiłem, to kupiłem rakiety śnieżne przez
internet. No i od tego czasu śniegu na Suwalszczyźnie prawie nie ma. To znaczy
jest, ale najwyżej do kostek, to co to za śnieg, sam powiedz”
M: Przed chwilą u babci zgarnąłem trochę śniegu i rzuciłem pierwszy raz w tym roku.
H: Tak było. A mokry
śnieg leci sobie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz