niedziela, 13 grudnia 2015

Gdzie jest zima w grudniu po południu... czyli jak wstrzymałem opady.


M: Mieliśmy dziś jechać w ciekawe miejsce na zdjęcia. Za oknem jednak jest niestety brzydko.

fot. Miłosz, za oknem, na oknie... brak śniegu, godz. 13.10


H: No tak. Pytanie zasadnicze… Gdzie jest takie białe coś, jak na poniższym filmie?





W pierwszej wersji tego, co teraz czytacie, nie było...  Jak wrzucałem powyższy wpis, taki szybki i emocjonalny, to tylko deszcz siąpił za oknem…
A teraz proszę. Pada to białe, wywoływane…  A jak wywołałem, to trzeba „suplementować”. Najpierw zdjęciami.

fot. Hubert,  pierwsze krystalizacje widoczne na szybie, godz. 13.44

fot. Hubert, godz. 15.40, czyli jednak pada...


Trzeba się też trochę przyznać, wziąć na siebie ten brak śniegu… a przy okazji lansować się na znanym nazwisku  Filipa Springera  (o nim "stoi" nawet w Wikipedii ), bo się spotkało… bo się  rozmawiało… bo się zostało „zanotowanym”… (taki kompleks nas, ludzi z małych miejscowości... a że np. papież przejeżdżał przez Sobolewo, to trzeba kamień pamiątkowy przytoczyć... albo Piłsudski w Resursie był przez chwilę, to tablicę pamiątkową sieknąć na ścianie).
O braku śniegu na Suwalszczyźnie już  kiedyś  Filipowi mówiłem… czyli teraz o tym raz jeszcze, ale ustami reportera szanowanego. Czyli teraz lans ze światowcem, który o mnie napisał i mnie cytował:

„Hubert Stojanowski, nauczyciel, paralotniarz, fotograf:
– To ja sprawiłem, że śnieg przestał padać na Suwalszczyźnie. A było to tak – uczę w szkole, ale też dużo fotografuję. Tylko tutaj, gdzie indziej nie umiem. Chciałbym – no ale nie umiem i nic nie poradzę.  Mnie tylko ta Suwalszczyzna interesuje, ona mnie nastraja, daje energię. Tu chce mi się robić zdjęcia. No więc to było w dolinie Czarnej Hańczy, przysiółek Turtul, szedłem do ruin młyna Wróbel. Fajne są te nazwy, no nie? Ja je uwielbiam – Snołdy, Szeszupy, Jaczna, Szurpiły, Jeglówki, Purwiele, Wiatrołuże, Gremzdy – no jak tu się nie wzruszać? Ale o czym to ja mówiłem? A, o tym śniegu. Szedłem od Turtula w kierunku ruin młyna. Normalnie tę drogę pokonuje się w 20 minut, może pół godziny. Ale było tyle śniegu, że przedzierałem się dwie i pół godziny i nie dałem rady. Zawróciłem. W domu pierwsze, co zrobiłem, to kupiłem rakiety śnieżne przez internet. No i od tego czasu śniegu na Suwalszczyźnie prawie nie ma. To znaczy jest, ale najwyżej do kostek, to co to za śnieg, sam powiedz”

M: Przed chwilą u babci zgarnąłem trochę śniegu i rzuciłem pierwszy raz w tym roku.

H: Tak było. A mokry  śnieg leci sobie... 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz