M: Pojechaliśmy rano tam, gdzie
tata zrobił ostatnio zdjęcia łań i danieli, a ja byłem wtedy w szkole. Uparłem się, bo też chciałem mieć takie
zdjęcia. Niestety nie było nic. Ani zimy, a ni zwierzyny, ani nawet mgły. Było szaro, ponuro i ciemno. Musiałem czułość
w aparacie ustawić na 6400, a i tak obraz trochę się rozmywał.
H: Czasem tak jest, że nic nie
ma. Nawet weny. Ale stara prawda mówi: „cierpliwym bądź, a dane ci będzie”. Tak
sobie wymyśliłem przed chwilą, na potrzebę chwili właściwie… ale dane nam było,
kiedy już zwątpienie dopadło.
fot. Miłosz, w końcu dopadliśmy
dziś sarnę, choć łatwo nie było…
M: Szliśmy i szliśmy, i gdy
mieliśmy wychodzić z lasu wyskoczyła przed nami sarna i stanęła trochę dalej. Zaskoczyliśmy ją, ale udało mi się zrobić dwa zdjęcia. Na szczęście były ostre, więc się ucieszyłem i te gałęzie nawet mi
nie przeszkadzają. Tata powiedział, że przez to zdjęcie jest nawet lepsze.
Ciekawe, że ta sarna ma taki szary kolor, jak te wszystkie patyki dookoła.
Prawie jej nie było widać.
H: Zwierzaki świetnie się
maskują. Miłosz zrobił bardziej dziką sarnę od moich „środowych” danieli. I
dobrze. Choć szaro.
fot. Hubert, Miłosz tropi sarny i inne szarości...
fot. Miłosz, tata w szarych spodniach też tropi szarości.
H: Tak naprawdę nie mam żadnego
doświadczenia w tropieniu, fotografowaniu fauny. Uczę się wszystkiego w boju,
razem z synem. Oczywiście łażąc po krzakach robimy dużo hałasu, ale czasem
nawet nam coś się trafi.
Najczęściej jednak pstrykamy
wszystko to, co nas otacza… a to jakiś splot gałęzi naturalny lub wydziergany
przez ptaka w formie gniazda.
fot. Miłosz
fot. Hubert, gniazdo po sezonie
M: Szliśmy lasem i nagle z pod
nóg wyskoczył mi zając. Nawet nie zdążyłem wyciągnąć aparatu i tylko patrzyłem
jak zwierzak ucieka w las. Zanim się nie ruszył, to go nawet nie widziałem.
Szary kolor strasznie się zlewał z otoczeniem, a potem były jeszcze szare
wróble na gałęziach.
H: Wróbli jest wszędzie dużo, ale
rzadko robi się im zdjęcia. Bo takie pospolite… i szare. „Barwa uzyskana przez
połączenie barw dopełniających. Można ją również uzyskać poprzez zmieszanie
bieli i czerni. Szarość symbolizuje monotonię, pospolitość” (Wikipedia).
Dziś (prawie) wszystko było szare. Rozmawiałem
niedawno z kolegą (fotografikiem przyrody) na ten temat. Powiedział, że
zgłosiło się do niego niedawno
wydawnictwo z prośbą o zdjęcie wróbli, a on ich nie miał… Dlatego my pstrykamy.
fot. Miłosz, szary mazurek... na tle lekko czerwonym
M: Zatrzymaliśmy się koło młyna w
Sobolewie. Był zbudowany z takiej szarej jakby cegły. W wodzie leżał nawet
jakiś metalowy element. Ten młyn był zniszczony jak te wszystkie, które odwiedzaliśmy wcześniej (czytaj wcześniejszy post: Wodospadanie)
fot.Miłosz, ściana szarości
fot. Hubert, widok z Miłoszem, z mostu
fot. Miłosz, tata za szarymi kratami i poręcz mostu
fot. Hubert, fragment wału z turbiną (to te drugie kółko, mniej widoczne)
fot. Miłosz, tablica na młynie... ciekawe czy Leszek Możdżer
wie, że miał rodzinę w Sobolewie
fot. Hubert, Miłosz fotografuje tablicę, a ja Miłosz
M: Przejeżdżaliśmy obok żwirowni.
Było tam dużo kruków, które ganiały się po piasku.
H: Jakoś jeszcze bardziej ponuro
się zrobiło po wyjściu z lasu, industrialnie przy okazji… Jakieś słupy, druty, kombinaty... "szara nić się przędzie"
fot. Miłosz, kruk się zrywa
fot. Miłosz, żwirownia w Sobolewie i nachodząca mgła...
fot. Miłosz, słupnik
fot. Miłosz, czujna sroka na pięciolinii ucieka z kadru
H: W dali Miłosz za srokami gania… a może za weną, bo w końcu zatrzymał się na
szarym asfalcie…
M: Nagle objawiła mi się wizja,
gdy zobaczyłem pękniętą drogę. Poprosiłem, aby tata podskoczył i wtedy zrobiłem
zdjęcie, które nazwałem ,,UFOLUD”.
fot. Miłosz, wenę odnalazłszy ojca do podskoków zmusza
fot. Hubert, Miłosz tuż po odnalezieniu światełka w szarości
M: Wracając dostrzegliśmy, że
mgła jest większa niż rankiem, lecz nic nie mogliśmy na to poradzić. Natura
jest taka jaka jest i jej nie da się zmienić. Zatrzymaliśmy się jeszcze w
Krzywym i zrobiliśmy jeszcze kilka zdjęć.
fot. Miłosz, szary sucharowy
fot. Hubert, szary sucharowy
M: Jak wracaliśmy, to zrobiłem zdjęcie samochodu z choinkami na dachu. Trochę dziwne, bo choinki się raczej wywozi z lasu, a tu odwrotnie.
fot. Miłosz, okolicznościowy akcent świąteczny, żeby nie było, że nie ma...
H: To był naprawdę bardzo szary dzień.
Nawet ten samochód „choinkowy” był szary...
Coś mi się zdaje, że w tym roku będą
„szare święta”, ale grzeczny chyba byłem (?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz