H: Klasztor jaki jest… każdy
widzi. Jest to jeden z nielicznych (jeżeli nie jedyny) zabytek w okolicy,
który… tak do końca nie jest zabytkiem. Strzelano do niego w różnych okresach
historycznych... Palono, rozwalano i odbudowywano. Góruje nad Wigrami i w naszej świadomości.
Widać go z wielu miejsc, z wielu odcinków linii brzegowej jeziora... Pięknie nam "różowieje" kościół PW Niepokalanego Poczęcia NMP... Dziś zatem mierzymy się z symbolem.
fot. Hubert, pocztówka zrobiona z paralotni, jak jeszcze można było latać nad klasztorem
H: Na większości zdjęć pojawi się
dziś klasztor. Trudny to temat, bo fotografowanie symboli jest zawsze… trudne. Kilka razy próbowałem się
z tym zmierzyć i nigdy nie byłem zadowolony. Teraz też nie jestem, ale zbyt
wiele osób dopytywało nas: kiedy? Czyli lepiej teraz. Pokażemy, napiszemy i
będziemy już tylko odsyłać do wpisu. Taką mam koncepcję.
fot. Hubert, widok od strony Cimochowizny
fot. Hubert, skan zdjęcia (aparat zupełnie "niecyfrowy"), może 2003 rok... widok od strony Piasków
fot. Hubert, Czarna Hańcza, a w dali... klasztor się "świeci"
(ten jasny punkt za lasem na przedłużeniu rzeki)
fot. Hubert, Wiśnia szaleje na iceboardzie... ten rozmyty punkt na horyzoncie, to oczywiście...
fot. Hubert, klasztor z jeziora, a czyja łódź? Gucia oczywiście. Za sterami właściciel. A z pokładu czyjej łodzi robię zdjęcia (Miłosz też tam był)? Gucia oczywiście. A za sterami Maciek.
fot. Hubert, takie pływadło...
fot. Hubert, jak robiłem powyższe zdjęcie, to siedziałem na pomoście,
którego już nie ma... ale nasi tu byli i wyryli...
fot. Hubert, widok z punktu widokowego w Starym Folwarku (PTTK)
fot. Hubert, a takie różne sprawy przed klasztorem...
szczególnie w sezonie profanum jest widoczne... ale tylko (?) za murami...
M: Zawsze jak jedziemy w wakacje
do klasztoru, to zatrzymujemy się na smażone pierogi, które robi i sprzedaje pewna pani w
przyczepie kempingowej (zobacz, co możesz zjeść). Ja najbardziej lubię z jagodami. Nawet kilka razy przypłynęliśmy
z tatą kajakiem ze Starego Folwarku specjalnie po te pierogi i nawet parę dowieźliśmy dla mamy i Hani.
Koło tej przyczepy, na ścianie wiszą zdjęcia klasztoru,
które tata zrobił z paralotni. Teraz każdy, kto sobie siedzi i je pyszne pierogi może zobaczyć
jak klasztor wygląda z powietrza. A wygląda trochę jak zamek z murami dookoła.
fot. Hubert, seria zdjęć zrobionych z paralotni.
Kilka takich fotografii wisi u pani Teresy Biziewskiej w takiej galerii plenerowej
(i dobrze, bo teraz mamy zniżkę na pierogi wigierskie, a trochę ich w sezonie zjadamy)
H: Na wieży zegarowej dumnie
„powiewa” metalowa flaga z datą… 1976. Że to był dobry rok… już pisałem (zobacz wpis). Zatknięto na wieży zegarowej znak. Pewnie
koniec (symboliczny) odbudowy tego, co zostało po ostrym strzelaniu w czasie II
wojny światowej. Ale był jeszcze rok 1796 (takie przestawienie w powyższej
dacie), w którym rząd pruski skonfiskował dobra kamedulskie. Wyjechali i tyle
ich widzieliśmy.
fot. Hubert, taki dobry rok...
M: Wczoraj byliśmy w klasztorze
nad Wigrami. Kiedy tam weszliśmy, to przywitała nas pliszka siwa. Starałem się
zrobić zdjęcie, ale ona uciekała po murku na swoich długich nogach. Poszliśmy
kawałek dalej, na drugi dziedziniec, a ona znów siedziała i tym razem mi się
udało zrobić jej zdjęcie na ładnym tle. Potem jeszcze mama i tata zrobili swoje
zdjęcia dla innych pliszek i w taki sposób otrzymaliśmy tryptyk pliszkowy w
klasztorze.
fot. Miłosz
fot. Agnieszka
fot. Hubert
H: A teraz sam siebie zacytuję,
bo musiałem kiedyś w kilku zdaniach przedstawić historię Suwalszczyzny… i tak
mi wyszło o dzisiejszym temacie: „Wyraźnym śladem działań człowieka
jest górujący nad tonią Jeziora Wigry klasztor kamedułów, który stał
się niejako symbolem Suwalszczyzny. Tu
przybywali wcześniej władcy Polski i Litwy na polowania. Pierwszą
wzmiankę o pobycie króla znajdziemy w kronikach Jana Długosza, który odnotował
w 1418 roku, pobyt na wigierskiej wyspie Władysława Jagiełły. Z czasem
pobudowano tu dwór myśliwski.
Król Jan Kazimierz w drugiej połowie XVII w. przekazał te ziemie
kamedułom, którzy z wyspy zrobili… półwysep
i wybudowali klasztor. Nie bez znaczenia dla tych terenów jest właśnie
działalność kolonizatorska zakonu, który wszak przyczynił się do powstania
Suwałk, a klasztor jest takim namacalnym i widocznym stemplem postawionym na
Suwalszczyźnie.”
Warto dodać, że mnisi „trochę” sfałszowali dokumenty i nadali sobie więcej ziemi… Ale co tam oszustwo braci... ważne, że rozwinęła się nam Suwalszczyzna pod ich skrzydłami... A o tym rozwoju i zniszczeniach, i odbudowie... przeczytać możecie w książce Macieja Ambrosiewicza "Dobra wigierskie" (kilka moich zdjęć też tam się trafi).
fot. Hubert, takie słońce przed laty świeciło nad klasztorem i sztuką
(Dom Pracy Twórczej wszak tu był onegdaj). Jedna z instalacji, skan zdjęcia sprzed... wielu lat
fot. Miłosz, eremy także pod słońce w sobotę...
fot. Miłosz, w akcie twórczym... czyli co tam zobaczył?
fot. Hubert zwany Szpakiem szpaka zobaczył...
fot. Hubert, eremy na dolnym tarasie... to tu gdzieś, kiedyś...
fot. Hubert, eremy na górnym tarasie i kościół,
skan (bardzo) klasycznego ujęcia z wieży zegarowej, dawno temu...
widać, że remont w trakcie
fot. Hubert, a tu taka sztuka naiwna w wykonaniu Tymoteusza Muśko (nas lokalny Nikifor),
interpretacja legendy "O siei wigierskiej", w Muzeum Wigier w Starym Folwarku
fot. Hubert, odbicie, czyli jak pokazać, żeby nie pokazać
fot. Agnieszka, w oknie... haczyk.
M: Obeszliśmy z tatą kościół. Ja
wiązałem buty, a tata zrobił zdjęcie i pokazał mi je. Nie mogłem odgadnąć co
to. Dopiero po chwili zobaczyłem, że był to witraż, który odbijał się na
schodach.
Nagle zorientowaliśmy się, że nad nami przeleciała para nurogęsi. Wyglądało to tak, jakby się ganiały. Tata powiedział, że z przodu leciała samica, a za nią czarno-biały samiec.
Nagle zorientowaliśmy się, że nad nami przeleciała para nurogęsi. Wyglądało to tak, jakby się ganiały. Tata powiedział, że z przodu leciała samica, a za nią czarno-biały samiec.
fot. Hubert, taka tęcza... a kiedyś instalacja tęczowa "wchodziła" w mury klasztoru... ale ją zdjęli.
fot. Agnieszka, wczorajsza para traczy nurogęsi nad klasztorem... wiosna znaczy
fot. Hubert, elewacja
fot. Agnieszka, jeden z ojców założycieli... a klasztor pęka symbolicznie...
fot.Hubert, wnętrze kościoła
fot. Hubert, światło przez bramę...
M: Przypomniało mi się także, jak
kiedyś zrobiłem tu swoje pierwsze zdjęcie orła. To było w wakacje. Siedzieliśmy
na trawie i a ja robiłem zdjęcia dla zięby, która skakała po kamieniach. Wtedy
usłyszeliśmy krzyk ptaka. Tata od razu podniósł głowę i powiedział, że gdzieś
nad nami lata orzeł.
fot. Miłosz, zięba
fot. Hubert, Miłosz "robi" ziębę w sierpniu, już nie siedzi na trawie...
fot. Miłosz, orzeł nad klasztorem... i nad nami
fot. Miłosz, gołębie też nad nami... taka loża widokowa...
H: Z klasztorem mam kilka
wspomnień. O tych najbardziej osobistych pisać nie będę… ale o innych mogę. Tu
poznałem, w części świeckiej zwanej onegdaj Domem
Pracy Twórczej, Piotrka Malczewskiego,
Jurka zwanego Janem (i jego żonę). Dzięki działalności galerii
prowadzonej przez Radka Krupińskiego zaprzyjaźniłem się (tak oficjalnie) ze
Staszkiem Wosiem i ze sporą grupą fotografujących i pracujących w DPT. Tu wreszcie zobaczyłem prace Wiesława Szumińskiego
(do „Sklepów cynamonowych” Bruno Schulza). Powalony zostałem. Rewelacja! Schulz i Szumiński znaczy…
A potem nastał Areopag Nowej Ewangelizacji… który chyba już też się skończył...
M: Niestety klasztor zaczyna się
powoli rozpadać. Prawie wszystko się sypie. Na ścianach widać jakieś zacieki i
tynk w wielu miejscach odpada. Z jednej strony szkoda, ale z drugiej można
przynajmniej robić ciekawsze zdjęcia.
fot. Hubert, wieża zegarowa i dwa poziomy
fot. Miłosz, sierpniowe odpadanie od ściany (taka terminologia wspinaczkowa)...
fot. Hubert, a to wczorajsze, ale zrobione z drugiej strony, ścianki boczne już obie "oskubane"
fot. Hubert, fresk, Tryptyk zaciekły
fot. Hubert, fresk, (S)twórcze...
fot. Hubert, "mszalne" na murze
fot. Miłosz, "mszalne II" (zupełnie niezależne od powyższych... to samo nas interesuje?)
fot. Hubert, z cyklu "znajdź różnicę", stan sprzed kilkunastu lat, skan zdjęcia... a gdzie zegary?
fot. Miłosz, stan z sierpnia 2015
M: W sobotę dużo zdjęć w klasztorze było robionych pod słońce, bo ładnie zachodziło. Tata powiedział, że takie zachodzące
światło daje fajne efekty, taka "złota godzina". Wszystkie zdjęcia są tak jakby złote i pomarańczowe.
fot. Hubert, wschodzące słońce...
H: Na koniec wczorajszej
wycieczki klasztornej… trafiliśmy wreszcie pierwszego bociana w tym roku. Agnieszka zrobiła mu zdjęcie. Na złoto i pomarańczowo. Wschodzące słońce powyżej i zachodzące poniżej...
fot. Agnieszka, pierwszy bocian w tym sezonie w Czerwonym Folwarku, tuż za Wigrami (wsią)
H: Trudno mi robić zdjęcia pocztówkowe. Klasztor, choć
symboliczny, niezbyt często fotografowałem... Tak przynajmniej mi się
wydawało. Po przejrzeniu zdjęć, także bardzo archiwalnych, okazało się, że często jednak "właził" mi w kadr. Tak to już jest z symbolami.
Na koniec jeszcze jedno zdjęcie zrobione podczas mego porannego przelotu na paralotni wokół Wigier... mgła, w której też jest klasztor. Takie zdjęcie nawet mi się podoba, choć w przypadku jakiejś awarii, trudno byłoby namierzyć potencjalne lądowisko... ale zdjęcie jest.
fot. Hubert, taki klasztor mi się zobaczyło...prawie. Tak lubię.
Piekne zdjecia!
OdpowiedzUsuńPrzepięknie pokazaliście nasz Klasztor ;) A czy wiecie, że wszystkie bramy, okucia i inne metalowe cudeńka robił mój tata ;) Tak więc jego klamkę też uwieczniliście ;))))
OdpowiedzUsuńBardzo poetyckie i artystyczne ujęcie symbolu Suwalszczyzny, zachęca do zobaczenia tego miejsca lub też ponownego jego odwiedzenia.
OdpowiedzUsuń